* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

niedziela, 1 czerwca 2014

Kerstin Gier: Zieleń szmaragdu

Egmont, Warszawa 2012.

Rozwiązania

Po raz ostatni w Trylogii czasu Kerstin Gier zabiera swoje czytelniczki w podróż w czasie. „Zieleń szmaragdu” znów przynosi serię niespodzianek, ale tym razem dla autorki oraz bohaterki ważniejsza jest teraźniejszość. Gwendolyn cierpi z powodu Gideona, wypłakuje swoje rozczarowania i tym bardziej angażuje się w sprawy poprzednich pokoleń. Odwiedza – ponownie – swojego dziadka, zajmuje się też tajemnicą kradzieży chronografu. Przy okazji przeżywa ogromny szok. Kerstin Gier odważnie prowadzi tę opowieść – pierwsze zaskoczenie związane z podróżami w czasie Gwendolyn dawno już minęło, teraz autorka musi podjąć spory wysiłek, by ponownie zaangażować odbiorczynie w lekturę. W „Zieleni szmaragdu” wiele tajemnic zyska rozwiązanie – ostatnia część Trylogii czasu jest jednocześnie najlepszym tomem cyklu. Gier ustabilizowała rzeczywistość bohaterki, wprowadziła do zwykłej egzystencji potrzebne zmiany i zaprezentowała cały kontekst opowieści – teraz może wreszcie zatrzymać się nad uczuciami postaci.

Rozczarowania miłosne to nieodłączny motyw historii o dojrzewaniu. Gwendolyn idealizuje związki – stąd bierze się jej silne rozczarowanie chłopakiem, z którym odbywa podróże w czasie. Odkrywanie jego motywacji nie będzie przyjemne dla naiwnej mimo doświadczeń dziewczyny. Tyle że Kerstin Gier wcale nie zależy na prostym romansie – znów wątek miłosny spycha na margines i przyćmiewa go ironią. Tu przydaje się jej postać zabawnego demona-gargulca oraz kilku zwyczajnych ludzi z kręgu Gwen. Każdy ma swoją rolę – a część problemów autorka przykrywa śmiechem. Decyduje się na to, bo ma do przekazania jeszcze kilka wstrząsających odkryć. Teraz już Gwendolyn ostatecznie przekroczy granicę między zwyczajnością i światem fantastyki, opuści krąg nastolatek. To rozwiązanie ułatwi rozstanie z bohaterką – zwłaszcza że Kerstin Gier robiła na początku wszystko, by czytelniczki do niej przywiązać.

Autorka wybrała tu motywy klasyczne, obecne niemal w każdej rozrywkowej fabule. Gwendolyn musi pojąć, kim naprawdę jest, zrealizować własne cele i uniezależnić się od dorosłych sterujących korzystaniem z chronografu. Ponadto uczy się radzenia sobie z kryzysami w związku. Tylko przyjaźni i miłości siostrzanej nie musi się uczyć – to wartości stale w jej życiu obecne. Tak przygotowana bohaterka poradzi już sobie z rewelacjami, które w końcu i bez żadnych zapowiedzi zostaną odkryte.

W „Zieleni szmaragdu” historia – czyli sama opowieść – i jej ładunek emocjonalny liczą się znacznie bardziej niż kolejne wynalazki z dziedziny fantastyki. Gatunek pozwala autorce na wplątanie do relacji, bez szkody dla całości, zawsze sprawdzających się zagadnień- obok spraw sercowych poruszy też Gier temat zdrady, zbrodni, poświęcenia, tęsknoty, a nawet próby przechytrzenia śmierci. Panowanie nad czasem jest tutaj obwarowane wieloma przepisami – to umiejętność dostępna jedynie wybranym, a i niosąca ze sobą spore ryzyko. Kerstin Gier zapewnia więc czytelniczkom powieść nasyconą przygodami i tajemnicami. Panuje nad przedstawianym światem i pisze z myślą o nastoletnich odbiorczyniach, którym do szczęścia potrzebne są wielkie uczucia. W „Zieleni szmaragdu” podobnie jak w całej serii uaktywnia się też ironiczne poczucie humoru autorki. Gier pozwala Gwendolyn na drobne złośliwości – to szansa na łatwiejsze pogodzenie się z niełatwymi sytuacjami, a dla czytelniczek dodatkowy argument, by po ten tom sięgnąć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz