* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

sobota, 7 czerwca 2014

Barbara Taylor Bradford: List od nieznajomej

Świat Książki, Warszawa 2014.

Schematy romansów

Barbara Taylor Bradford tworzy klasyczny romans o strukturze wyciskacza łez i, niestety, bardzo przewidywalnym kierunku rozwoju fabuły oraz poszczególnych wątków. Justine przypadkiem trafia na list, który całkowicie odmieni jej egzystencję: kobieta żyła dotąd w przekonaniu, że jej ukochana babcia zginęła przed laty – taką ponurą wiadomość przekazała kiedyś Justine matka. Tymczasem przyjaciółka babci odnajduje bohaterkę i uczestniczy w odkrywaniu sekretów z przeszłości. Nie brakuje tu i sercowych wątków, najbardziej istotnych, chociaż Bradford usiłuje zamaskować je okolicznościami poszukiwań, powrotem do historii oraz wielkimi rodzinnymi emocjami.

„List od nieznajomej” ma podstawową wadę płynącą z chęci podniesienia jakości fabuły: strasznie się rozwleka. Autorka w narracji pochyla się bez przerwy nad mało ważnymi detalami, skrupulatnie analizuje każdy gest pozbawiony wpływu na przyszłe relacje – i każdy widoczny przejaw uczuć. Akcja posuwa się do znanego wszystkim finału w ślimaczym tempie, a bohaterki nie mają litości dla czytelniczek. Brakuje tu tempa w opisach, brakuje życia i rzeczywistych tajemnic – bo te fabularne odkrywa się zbyt łatwo. Barbara Taylor Bradford bardzo uważa, by nie urazić czytelniczek mniej eleganckim sformułowaniem czy kolokwialnością spostrzeżeń. Każe postaciom bez przerwy przeżywać raz popełnione błędy kompletnie bez znaczenia (przyjaciółka babci co chwilę wyrzuca sobie, że nie zapisała na kopercie adresu zwrotnego, a jej wyrzuty sumienia odbiją się czkawką nawet najbardziej cierpliwym).

Powieść ma kilka źródeł inspiracji, jednym jest fascynacja Orientem, innym – powrót do wspomnień z czasów drugiej wojny światowej. Bradford bez wątpienia wie, jakie tematy cieszą się popularnością w czytadłach – sięga po nie, ale zupełnie bez przekonania. W efekcie nie jest w stanie przekuć ich w nową jakość i posługuje się wyłącznie wyświechtanymi schematami. Kiedy tylko zarysuje motyw w powieści, odbiorczynie będą wiedziały, dokąd on zaprowadzi i jak się zakończy. Sama autorka będzie jednak ufna we własne możliwości kreowania rzekomych sekretów – zmusi bohaterki do niedostrzegania oczywistości, a to jeszcze bardziej spowolni i tak już źle skomponowaną lekturę. W dodatku „List od nieznajomej” wykorzystuje nawet ograne formalne rozwiązania – jak wątek z pamiętnikiem, który zdradza kolejne sekrety. Bradford nie jest prekursorką w żadnej dziedzinie pisania – ale nie potrafi też twórczo wykorzystywać zdobyczy literatury rozrywkowej.

„List od nieznajomej” zawiera papierowe portrety i jednoznaczne oceny bohaterów, bo autorka nie może się powstrzymać od ujawniania własnych sympatii. Nie szuka ciekawych rozwiązań, kiedy czuje, że nastrój zaczyna zbyt stabilizować opowieść, sięga po prostu po następny do bólu wyeksploatowany motyw i wplata go do tekstu. Nie pamięta o wykorzystywaniu puent czy o realizmie historii. „List od nieznajomej” staje się przez to ciężki w lekturze, nieprawdziwy i coraz mniej ciekawy. Bradford nie przekonuje do swoich pomysłów ani na romans, ani na wewnątrzrodzinne konflikty. Liczy na emocje, ale przy sztuczności fabuły te nie będą mogły wybrzmieć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz