* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

sobota, 7 grudnia 2013

Krzysztof Materna: Przygody z życia wzięte

Znak, Kraków 2013.

Dopisek do kariery

Krzysztof Materna o swoim życiu opowiada spokojnie. Nie zamierza pisać autobiografii, sam jest zresztą niespecjalnie przekonany o sensie dzielenia się własnymi przeżyciami ze społeczeństwem. Ale po serdecznym przyjęciu tomu duetu Mann-Materna przyszła kolej na solowe wyznania. Krzysztof Materna podchodzi do tego zadania z pokorą i bez specjalnego nastawienia na rozśmieszanie. Woli raczej dzielić się z odbiorcami przeżyciami i doświadczeniami, ciekawostkami z artystycznego życia. Skupia się zatem na wycinku egzystencji, który obejmuje pierwsze doświadczenia konferansjerskie, wojsko i pracę w branży rozrywkowej. Celowo pomija wątek pracy z Wojciechem Mannem. Tu najważniejsze stają się jego przeżycia – te, których nie znają widzowie, a jedynie bliscy. Materna oczywiście przedstawia kulisy zawodu, a nie zagłębia się we własną prywatność. Zresztą artystyczna codzienność dostarcza mu i tak sporo tematów do omawiania. Tom „Przygody z życia wzięte” napisany został z poczuciem humoru, ale bez fajerwerków śmiechu, bo Materna nie chce w zwierzeniach przybierać roli błazna. Dystansuje się za to od rzeczywistości, stara się wypracować obojętny ton opowieści.

Migawki z koncertów i z telewizji, czasy studenckie, szukanie własnej życiowej drogi, epizod z Davidem Copperfieldem, piłka nożna Materna wspomina współpracę z największymi sławami i prezentuje swoje w tym wszystkim miejsce. Nie kreuje się na gwiazdę, w książce popularność interesuje go najmniej – zapewne dlatego tak chętnie przygląda się czasom, w których nikt go nie znał i nikomu nie przyszłoby do głowy zadawać mu pytania o anegdoty z biografii.

Materna w tej książce jest gawędziarzem, który chce dostarczać odbiorcom rozrywki i jednocześnie podzielić się z nimi co ciekawszymi fragmentami przeszłości. Podejmuje tematy nieznane szerokiej publiczności i postrzegane z własnej specyficznej perspektywy. Zaangażowanie nie wyklucza tu sarkazmu, ale Materna nie nadużywa tego środka w opowieści. Zupełnie jakby możliwość spisania „na poważnie” humorystycznych doświadczeń była bardziej kusząca od dodatkowych żartów. Autor nie sprzedaje anegdot jak showman, raczej po prostu nadaje kształt swoim wspomnieniom. Wprowadza w nie odbiorców z lekką niepewnością, jakby przepraszająco i bez nadziei na wzbudzenie entuzjazmu. Z drugiej strony funkcjonuje tu Materna jako postać rozpoznawalna, medialna osobowość, która w prywatnych zapiskach o drodze kariery nie musi się już silić na żarty, żeby kupić publiczność. Materna rezygnuje z komizmu i „twórczości” by nie przyćmiewać swoich nieznanych odbiorcom przeżyć i nie tłumić oryginalnej ścieżki kariery. Tym razem istotne jest zaspokajanie ciekawości fanów, czy też chęć wyjaśnienia kilku epizodów. Materna nie musi przecież chwalić się współpracą z wybitnymi artystami: przyjęta przez niego perspektywa sprawia, że może za to pokazać czytelnikom swoje przeżycia i emocje sprzed lat. W ten sposób uniknie zarozumiałości i usprawiedliwi oddalenie się od konfesyjnego tonu. Materna wybiera bowiem swoje interpretacje wydarzeń, w których brał udział, proponuje dopisek do tego, co znają (lub nie) jego fani – i to dopisek ważny, bo dotyczący pobocznych aspektów artystycznego rzemiosła.

Czytelnikom spodobać się może konkretność przeżyć i to, że Krzysztof Materna bez trudu nazywa i charakteryzuje własne stany emocjonalne z przeszłości. Dzięki temu łatwo wyobrazić sobie, jak odbierał kolejne przygody. Ciekawy jego portret uzyskuje się również niebezpośrednio, z charakterystyk kilkorga bliskich i sławnych znajomych. Nie inni opisują Maternę, a Materna opisuje innych – to zabieg dobry przy „zawodowej” autobiografii, a i rzadko spotykany.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz