* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

czwartek, 26 grudnia 2013

Marcin Mortka: Ostatni rycerz

Wilga, Warszawa 2013.

Eksperyment prześmiewcy

Marcin Mortka w „Ostatnim rycerzu” testuje przydatność motywów z powieści fantasy w karykaturalnej formie. Proponuje młodym czytelnikom powieść prześmiewczą i czerpiącą z wyeksploatowanych schematów – w nadziei, że dowcip ożywi akcję. Nie ma tu mowy o idealizowaniu bohaterów czy o rzeczywistych zagrożeniach – Mortka pokazuje, jak bardzo wyczerpał się stereotyp drogi jako czynnika napędzającego fabułę. Swoją książkę konstruuje z gotowych części i tylko obecnością niemaskowanych szwów przypomina o własnej ingerencji w tradycje literackie.

W „Ostatnim rycerzu” wszystko podporządkowane zostało zabawie odbiorców – począwszy od imion (tytułowy bohater to Valdemar) przez nieudolne działania postaci aż po dobór charakterów przedstawicieli jednej drużyny. Kiedy trzeba przyjść z pomocą królowi Krystianowi Dobrodusznemu, do Valdemara dołącza jeden bardzo złośliwy skrzat, jeden bardzo marudny krasnolud, który wszystko przelicza na zysk własny, jeden leniwy gnom, jeden trochę irytujący centaur i jedna piękna akrobatka. Każdy członek zespołu ma sporo wad, eksponowanych znacznie chętniej i częściej niż zalety – w tak kłótliwym towarzystwie nie ma mowy o klasycznych wzruszeniach, więzach przyjaźni, o radości z bycia razem czy niecierpliwym oczekiwaniu na wypełnienie misji. Ba, nawet powodzenie wyprawy wydaje się sprawą wątpliwą, a wewnętrzne niesnaski o wiele bardziej angażują czytelników niż cel wędrówki – od początku jasny i zgodny z konwencją.

Magiczne istoty nie zawsze mogą posługiwać się czarami w pełnym wymiarze, spory i kłótnie utrudniają walkę. Do tego jeszcze dochodzą zajęcia mało pasujące do powszechnych wyobrażeń o godności wojaków, rozterki i brak porozumienia – nigdy nie wiadomo, czy swój nie okaże się bardziej denerwujący niż wróg, zwłaszcza że ten drugi nie towarzyszy bohaterom w codziennych czynnościach. Marcin Mortka zgromadził w tomie wielobarwne towarzystwo, a różnorodność w charakterach, zapalczywości i poczuciu dumy prowadzić będzie do kolejnych konfliktów. Tymczasem trzeba zjednoczyć siły, by móc pokonać Valgerda i jego żelazne wilki. A ponieważ autor sięga do literackich stereotypów w konstruowaniu swojej powieści, musi wymyślić coś, czym urozmaici historię. Stawia zatem na dowcip.

Bohaterowie bez przerwy stawiani są w sytuacjach, na jakie nie mogli być przygotowani. Nawet sami dla siebie bywają zaskoczeniem lub utrudnieniem w akcji. Ich nieudolność to czynnik wyzwalający śmiech, podobnie zresztą jak brak porozumienia w ekipie. Jednocześnie dla autora to szansa na nadanie rysu indywidualności fabule. W końcu nie chodzi tutaj o zachęcanie czytelników oryginalnością, a o intertekstualną zabawę – podejrzewam jednak, że mniej oczytanej młodzieży pomysły fabularne z tomu mogą wydać się atrakcyjne. Marcin Mortka tworzy powieść zgodną z oczekiwaniami czytelników i nie bardziej wymyślną niż dotychczasowe całostki. Nie musi wytężać wyobraźni, skoro wybiera mozaikową konstrukcję – ale to staje się też ograniczeniem tomu. Takiego zabiegu nie można powtórzyć i na długo nie wystarczy on co bardziej wymagającym. Być może Marcin Mortka traktuje „Ostatniego rycerza” jako warsztatową wprawkę, lub jako szansę na ukazanie wyeksploatowania pewnych pomysłów z powieści fantasy. Dla młodzieży będzie to prosta i śmieszna historyjka, ale jeśli ktoś nie odczyta zabiegów karykaturzysty, może też poczuć się rozczarowany tą propozycją autora.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz