* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

sobota, 7 kwietnia 2018

Angela Nanetti: Mój dziadek był drzewem czereśniowym

Nasza Księgarnia, Warszawa 2018 (nowe wydanie).

Ochrona najważniejszego

Ta rodzina nie zawsze zapewnia schronienie najmłodszemu, czyli Antosiowi. Dziadkowie ze strony ojca zajmują się wyłącznie sobą i swoim psem, są też skłonni na każdym kroku krytykować mamę chłopca, co wprowadza nerwową atmosferę w domu. Dla dziadków ze strony ojca dziadkowie ze strony matki, pochodzący ze wsi, są dziwakami i ludźmi nieokrzesanymi. To pogłębia konflikty i sprawia, że rodzina Antosia nie zaznaje spokoju, rozrywana od wewnątrz. Mama i tata pod wpływem ciągłego stresu w końcu nawet decydują się na rozstanie – i zanim Angela Nanetti doprowadzi historię do szczęśliwego mimo wszystko finału, minie wiele szarpiących nerwy chwil. „Mój dziadek był drzewem czereśniowym” to naiwna relacja dziecka – o dojrzewaniu, odchodzeniu i akceptacji odmienności, o godzeniu się ze śmiercią bliskich i o przekładaniu zmartwień na zachowania dziwne (bo niezrozumiałe) dla otoczenia.

Antoś lubi przebywać z dziadkiem, tym ze wsi. Dziadek przygotowuje najsmaczniejszy kogel-mogel zaprawiony winem i pozwala się wspinać na drzewa. Ma własne marzenia i nie zgadza się na rezygnację z nich. Ten dziadek jest uosobieniem wyobraźni i dziecięcych przygód – nie przejmuje się opiniami innych i stanowi przeciwwagę dla rozsądnej do znudzenia mamy. Ale po śmierci ukochanej żony zaczyna chorować. Najpierw przychodzi wiadomość, że straci swój ogród razem z drzewem, Felicjanem. Dziadek nie zamierza na to pozwolić, ale jego opór brany jest za fanaberię i stopniowo przełamywany. Mały Antoś obserwuje nierówną walkę i uczy się od dziadka wytrwałości. Dowiaduje się, jak działa bezgraniczna miłość, która zagłuszy każdy przejaw rozsądku. I chociaż w oczach dorosłych dziadek przejawia początki obłąkania, Antoś doskonale go rozumie. Pojmuje, że są w życiu rzeczy, które warto ocalić za wszelką cenę i na przekór przeciwnościom losu, nawet wtedy, gdy będzie to oznaczać samotną walkę.

„Mój dziadek był drzewem czereśniowym” to zawoalowana historia o miłości. Bohater udowadnia Antosiowi, że ten, kogo się kocha, nigdy w pełni nie odejdzie – to wskazówka, jak oswoić się ze śmiercią. Pojawiają się w życiu dziadka symbole, wartości, które należy pielęgnować, żeby nie stracić szacunku do samego siebie. Antoś nie wszystko zrozumie – podobnie jednak jak mali odbiorcy będzie odbierać otoczenie intuicyjnie. Bez specjalnych wyjaśnień zyska dostęp do najskrytszych uczuć dziadka – tak, by potem kontynuować jego dzieło. Antoś może stać się spadkobiercą uczuć dziadka, bo jako jedyny w rodzinie ma wystarczająco dużo czasu, by rozmyślać nad sytuacją – i na tyle rozwiniętą wrażliwość, żeby odczytywać nieoczywiste sygnały. To, co mama i tata przeoczą w codziennym pośpiechu i nerwach, to, co rodzice taty wyśmieją jako dziwactwo i to, co ściągnie na dziadka krytykę gapiów – buduje płaszczyznę porozumienia między przedstawicielami dwóch pokoleń. Ta książka zaistniała już na rynku wydawniczym. Po prawie dekadzie wraca, w nowym opracowaniu graficznym – to ilustracje Anastazji Stefurak przygotowane dla wydania ukraińskiego. Ilustratorka łączy w nich dziecięcą naiwność i smutek zakodowany w postawach bohaterów. Bawi się też poetyckimi skojarzeniami, tak, by przesłania stały się jasne, ale nie męcząco dosłowne – takie rozwiązania przykuwają uwagę dzieci i ich rodziców. I dobrze, bo Angela Nanetti ma coś do powiedzenia również dorosłym w tej baśniowej choć gorzkiej relacji.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz