* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

wtorek, 22 grudnia 2015

Zofia Komedowa Trzcińska: Nietakty. Mój czas, mój jazz

Szelest, Warszawa 2015.

Druga strona jazzu

Zofia Komedowa Trzcińska była nie tylko żoną i muzą Krzysztofa Komedy, ale i… bohaterką wielu towarzyskich anegdot. Obecna we wspomnieniach sław czasu PRL-u wiodła – według zapisków innych – życie barwne i intensywne. Po kilku latach od jej śmierci ukazują się memuary miejscami rozliczeniowe, miejscami plotkarskie, pełne silnych wrażeń i bezlitośnie szczere. „Nietakty” to lektura momentami bardzo niewygodna, ale też często – mocna.

Zaczyna Komedowa bardzo klasycznie, to jest – od swojej rodziny i czasów dzieciństwa. A jednak realizuje ten typowy początek w sposób dziś rzadko spotykany. Nie tylko dlatego, że może się pochwalić ogromną wiedzą na temat rodu i koligacji przodków. Zofia Komedowa Trzcińska potrafi bowiem oprowadzić czytelników po kolejnych pomieszczeniach domu. Odtwarza bardzo przekonująco i precyzyjnie zapamiętane z wczesnych lat doznania zmysłowe, imponuje dokładnością. Sprawia, że odbiorcy bez ruszania się z miejsca zobaczą jej rodzinny dom i doświadczą zachwytów dziecka odkrywającego najbliższe otoczenie. Do tej drobiazgowości opisu autorka już więcej nie wróci. Przechodzi do tematu wojny i tułaczki, do pierwszego małżeństwa, wreszcie – do świata muzyki. I tu już pozostanie. Zachłystuje się jazzem, zaczyna pracować jako impresario (a wśród rozmaitych okołoscenicznych ról staje się nawet modystką), przedstawia – w lekkim tonie – liczne zajęcia, o których nie wiedzieliby zwykli odbiorcy. Pojawia się w tych wspomnieniach Krzysztof Komeda i od razu skupia na sobie całą uwagę. Nie jest to jednak książka o nim, autorka pilnuje prywatności, nie dostarcza pikantnych szczegółów z tego związku. Ot, czasem wspomina o swojej zazdrości o śpiewające aktorki, czasem o porozumieniu męża z przybranym synem (zresztą – obecnym przy opracowaniu tomu, autorem zgrabnej ramy kompozycyjnej). Więcej przemilcza niż opowiada. Portretuje za to chętnie i bez litości rozmaitych przedstawicieli środowiska artystycznego i postacie lawirujące wokół tego środowiska. Przedstawia Wiesława Dymnego, Wojciecha Frykowskiego, Marka Hłaskę czy Romana Polańskiego, nie zawsze w pozytywnym świetle. Zresztą Trzcińska nie lubi tworzyć laurek, woli na piśmie rozliczyć się ze sprawami, które nie dawały jej spokoju. Unika napastliwych tonów, jeśli już przywołuje smutne refleksje, zaznacza, że towarzyszyły ich ewentualnej publikacji wątpliwości.

Rozlicza się też Zofia Komedowa Trzcińska z polityką. Mocno krytykuje miniony ustrój, pisze o walce z systemem, o inwigilacji i o utrudnieniach w normalnym życiu. Nie ma tu nic z szarości PRL-u, autorka stara się nie poddawać nawet przy największych kłopotach. Niektórych zmartwień zresztą nie opisuje dokładnie – z drobnych wzmianek wyczytać można bardzo dużo. Wreszcie ostatnim etapem opowieści jest dość szczegółowa – w porównaniu z większą partią tomu – relacja z choroby i umierania Krzysztofa Komedy i z bezradności wobec postaw jego zagranicznych lekarzy. To bardzo mocny akcent w książce, która i bez tego pełna byłaby wstrząsających opowieści. Bywa, że Komedowa daje upust złości, nie przebiera w słowach albo podejmuje temat, który inaczej zostałby zapomniany. To dynamizuje publikację: autorka nie tworzy wspomnień ugrzecznionych i poprawnych, „Nietakty” to w tym kontekście idealnie dobrany tytuł.

Zwłaszcza że książkę przesyca muzyka. Znajdzie się tu i coś o warsztacie pracy Krzysztofa Komedy, i o komponowaniu. Autorka nie rozpatruje każdego z utworów z osobna, potrafi za to wydobyć esencję procesu twórczego. Nie pisze bałwochwalczo, za to widać, że kocha muzykę i rozumie ją. „Nietakty” to publikacja warta uwagi – zarówno dla koneserów, jak i dla tych, którzy chcieliby poznać Komedów od strony prywatnej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz