* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

czwartek, 5 marca 2015

Astrid Lindgren, Sara Schwardt: Twoje listy chowam pod materacem. Korespondencja 1971-2002

Nasza Księgarnia, Warszawa 2015.

Bunt

Takie zbiory korespondencji nieczęsto mogą ujrzeć światło dzienne. „Twoje listy chowam pod materacem” to tom unikatowy – pokazuje bowiem rozwój niezaplanowanej listowej „przyjaźni” między cenioną pisarką i zbuntowaną nastolatką. Dwunastoletnia Sara pisze – pełna wściekłości i żalu – do autorki o tym, że marzy o roli w adaptacji jej powieści. Tak zaczyna się trzydziestoletnia wymiana refleksji i opinii na różne tematy. Pasjonująca lektura – i to z różnych względów.

Sara nie może poradzić sobie z dojrzewaniem i z własnym charakterem. To dziewczynka trudna, zbuntowana i pełna złości (także kierowanej przeciwko sobie). Nie dogaduje się z rodziną, sprawia problemy wychowawcze, źle się uczy i co pewien czas wpada w złe towarzystwo. Nie akceptuje siebie, uważa, że jest brzydka – a w tym przekonaniu utwierdza ją też brak przyjaciół. Samotna i zagubiona nastolatka działa impulsywnie: stąd jej pierwszy list do Astrid Lindgren. Po nim przychodzi czas na żal i skruchę. Pisarka odpowiada, traktując o ponad pół wieku młodszą osobę z sympatią i wyrozumiałością, a nawet z pewnym rodzajem czułości. Cierpliwie pociesza, podnosi na duchu, wyjaśnia źródła problemów, doradza, a czasem nawet prawi morały – nie jak dorosły dziecku, a jak prawdziwa przyjaciółka. Pomaga Sarze przejść przez piekło młodości, martwi się jej kłopotami i domaga się kolejnych wiadomości. Od czasu do czasu wrzuca do listu własne proste doświadczenia – pisze o podróżach z dziećmi czy wnukami lub o chorobie brata. Daje się wciągać w niemal filozoficzne (ale też i mocno konkretne) rozważania o miłości, akceptacji czy szczęściu. Porównuje swoje doświadczenia z odkryciami Sary, a czasami subtelnie wskazuje skłóconej ze światem dziewczynie racje drugiej strony. Nie traci zaufania nieszczęśliwego dziecka i dzięki temu może je przeprowadzić aż do dorosłości.

Pojawiają się tu chronologicznie listy Sary i odpowiedzi Astrid – z rzadka opatrzone przypisami lub komentarzami. Sara Schwardt (wówczas Ljungcrantz) nie przeredagowała materiału, pozostawiła nawet fragmenty, których po latach najbardziej się wstydziła. Przeszła długą drogę od niedocenianego dziecka przez zakompleksioną i źle lokującą uczucia nastolatkę, przeżyła – co bardzo w listach widać – religijne „objawienie”, aż wreszcie została szczęśliwą żoną i matką. Na początku jest w tekstach odważna i szczera do bólu, zawsze też bardzo wrażliwa, co uświadamia jej Astrid Lindgren. Z czasem kontakt staje się coraz rzadszy, a Sara czuje się w obowiązku przedstawiać, jakby przestała wierzyć, że pisarka ją kojarzy. Astrid Lindgren stara się tonować ekscytację Sary, a zwłaszcza redukować jej smutki. Nigdy nie potępia Sary, mimo że nie zawsze pojmuje jej motywacje. Szuka dla dziewczyny pocieszenia, jest dla niej wsparciem. Przywołuje nawet własne wspomnienia, by podnieść na duchu nastolatkę, która – nawet tego nie wiedząc – bardzo takich słów potrzebuje. Ta korespondencja jest niemal wolna od pochwał czy relacji mistrz-uczeń, krnąbrna i nieoczekiwanie znajduje je w wielkiej autorce.

„Twoje listy chowam pod materacem” to również publikacja, która pokazuje, jak Lindgren potrafiła mądrze (i nie z pozycji wszystkowiedzącego dorosłego) dyskutować z dziećmi. Z tej korespondencji daje się wyczytać szacunek dla rozmówcy, chęć wymiany poglądów i przyjemność płynącą ze sztuki epistolarnej. Zapewne gdyby była to publikacja fabularyzowana, zakończenie wyglądałoby inaczej – tak pierwsza część książki okazuje się najlepsza. Młoda Sara, jeszcze wolna od talentów dyplomatycznych i zahamowań, daje odbiorcom pojęcie o tym, z jak wieloma trudnościami muszą się borykać zbuntowani młodzi ludzie i jak ciężkie bywa dorastanie. Astrid Lindgren, już z bagażem doświadczeń, ucieka od pouczeń i wydaje się żyć kłopotami Sary. Obie w listach rezygnują z konwencjonalnych frazesów na rzecz szczerości. Nie ma tu poprawności politycznej ani sztucznych uprzejmości. Wszystko staje się szczere i zwielokrotnione przez aktualność emocji. Te listy czyta się z silnymi uczuciami.

1 komentarz:

  1. Lektura obowiązkowa dla wszystkich dorosłych fanów Astrid. :-)

    OdpowiedzUsuń