* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

środa, 4 lutego 2015

Mishka Shubaly: Bardzo długi bieg

Galaktyka, Łódź 2014.

Walka

Proporcje w wypadku literatury „biegowej”, czyli autobiografii sportowców mierzących się w przeszłości z różnymi nałogami są inne niż w tomie „Bardzo długi bieg”. Bo też Mishka Shubaly nie zdaje relacji ze swojego zamiłowania do biegu, a z pokiereszowanego i trudnego życia sprzed ścigania się w maratonach. Różnic jest zresztą więcej, a Shubaly zamierza odmitologizować sport – mimo że to jego szansa na normalność. Podczas gdy większość autorów podkreśla poczucie wolności, szczęście i zalew endorfin, Mishka Shubaly koncentruje się na „prymitywnej” fizjologii. „Treningi to pot, łzy, bekanie, pierdzenie i rzyganie na oczach przyjaciół, bliskich i obcych”. To kontuzje, często bolesne. Momentami to rodzaj kary dla człowieka, który wolałby błogie lenistwo. Shubaly nie ekscytuje się bieganiem, ale wie, że to sport dał mu szansę na wyrwanie się z innych uzależnień.

W wieku trzydziestu dwóch lat Mishka Shubaly miał już za sobą prawie dwadzieścia lat picia. Doskonale zna mechanizmy sięgania po alkohol i kolejne granice upodlenia, na własnej skórze przekonał się też o tym, że uzależnienie od wysokoprocentowych trunków czyni człowieka podatnym na kolejne pułapki. Sam wpadł w narkotyki. Dopiero bieganie – w dodatku dość przypadkowo odkryte – pozwoliło mu odzyskać kontrolę nad ciałem i nad emocjami. „Bardzo długi bieg” to rodzaj rozrachunkowej spowiedzi, nie tekst perswazyjny. Autor nie próbuje nikogo nawracać ani zapewniać o zbawiennym wpływie biegania. Jego wyznanie może być rodzajem przestrogi – ale wcale nie musi. „Bardzo długi bieg” to po prostu indywidualna relacja, trudna prawda jednego z maratończyków.

Bieg w tym przypadku stanowi sposób na radzenie sobie z emocjami i uzupełnia lukę po odstawieniu środków uzależniających. Sprawia, że nie chce się szukać silnych wrażeń gdzie indziej. Mishka Shubaly nie oszukuje, że bieganiem rozwiązał wszystkie swoje problemy: owszem, na odwyku zaczął doceniać proste zmysłowe przyjemności, znalazł też dziewczynę, z którą chciał ułożyć sobie życie – ale każdego dnia musi na nowo podejmować walkę. Maratony okazują się dla niego próbą sił (czasem też i sposobem na podkreślenie przyjaźni), wyzwaniem znacznie silniejszym niż powrót do nałogu. Shubaly zauważa coś, co powraca często w autobiografiach biegaczy: silną skłonność do popadania w uzależnienia. Z problemem alkoholizmu czy narkotyków borykało się wielu (i teraz przyznają się do tego w swoich książkach) – pojawia się zatem kolejny autor wskazujący alternatywną drogę. Shubaly daje też nadzieję, że nawet skrajnie wycieńczony organizm można przestawić na sport – to czasami jedyny możliwy ratunek.

„Bardzo długi bieg” jest jednocześnie bardzo krótką książką. Autor w dodatku nie ma za sobą imponującego „stażu” odwykowego, co próbuje jeszcze podkreślać tematycznymi proporcjami. To nie jest książka o bieganiu, a o upodleniu – za to ze specyficznym happy endem. Shubaly daleki jest od wychwalania maratonów, chętniej przypomina o ich ciemnej stronie – bólu, wysiłku i poświęceniu. Ale przy tym czuje się szczęśliwy i w bieganiu na długich dystansach znajduje uwolnienie od niebezpieczeństw czyhających w jego własnej psychice. A chociaż „Bardzo długi bieg” jest zwierzeniem, nie pojawiają się tu tony męczeńskie czy obliczane na wzruszenie czytelników. Przez cały czas narracja pozostaje dosyć szorstka, autor nie potrzebuje ani litości, ani wyrazów uznania. Może za to stać się inspiracją dla innych, którzy nie potrafią kontrolować swojego życia. Shubaly tworzy na pograniczu wspomnień biegaczy i literatury „nałogowców”.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz