* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

poniedziałek, 16 lutego 2015

Mark B. Mills: Psia story

Prószyński i S-ka, Warszawa 2015.

Przyjaźń przez smycz

Daniel nie opuściłby swojej dziewczyny, Klary. Może właśnie dlatego to on staje się stroną porzuconą. Nie może jednak – wzorem wszystkich opuszczanych – pozbyć się siedlisk wspomnień. A to dlatego, że Klara zostawia mu swojego psa. Bardzo brzydkiego kundla o imieniu Burek. Nie jest pozbawiona serca, wie, że Daniel i Burek nigdy się ze sobą nie dogadywali, zaleca więc byłemu ukochanemu oddanie psa z powrotem do schroniska. Ale tam Burka czekałaby kastracja… Daniel, wiedziony męską solidarnością, zabiera psa z powrotem do domu, a potem i do nowej pracy. Nieoczekiwanie Burek staje się psią gwiazdą. „Psia story” to lekka obyczajówka, w której obecność zwierzęcego bohatera zapewnia dowcip i oryginalność akcji. Mark B. Mills nie musi już silić się na fabularne eksperymenty – wystarczy mu szorstka przyjaźń człowieka i kundla – porzuconych przez jedną kobietę. Pieskie życie faceta to okazja do dobrodusznych kpin. Daniel nie jest ofiarą – nieźle sobie radzi, tyle że musi jeszcze uporać się z nieudaną przeszłością.

„Psia story” to w pierwszej kolejności komizm. Dramatu bohatera nikt nie potraktuje na serio, skoro całe przeżycie w groteskę zamienia najbrzydszy pies świata. Daniel nie rozczula się nad sobą i nie wiesza psów na niedawnej ukochanej – robi wszystko, żeby jak najszybciej wrócić do zwyczajnego życia. Dowcipowi sprzyjają również sceny biurowe – praca copywritera obfituje w przyjemności i niespodzianki, nawet jeśli nie wszyscy akceptują obecność Burka. Pojawia się tu oczywiście również piękna i wyrozumiała kobieta, tak, żeby Daniel nie musiał zbyt długo rozpamiętywać sercowej porażki. Sam Burek też odwraca uwagę od przeszłości – wykazuje się dużą inteligencją i urokiem mimo szpetoty. Mark B. Mills dba o dobre samopoczucie czytelniczek – tworzy optymistyczne czytadło dla śmiechu. Nieprzypadkowo w notkach okładkowych Daniel określany jest jako „inkarnacja ducha Bridget Jones w ciało mężczyzny”.

Ze względu na rozrywkę autor rezygnuje z kreślenia skomplikowanych portretów i międzyludzkich zawiłości. Daniel może odkryć prawdę o Klarze wtedy, gdy będzie na to gotowy – tak, żeby nie stanowiło to dla niego niepotrzebnego ciosu. Zresztą sama Klara, nieobecny czarny charakter, wydaje się miła i nie budzi niechęci. „Psia story” utrzymywana jest w pozytywnym tonie, to czytadło, które ma dodawać otuchy i zapewniać odbiorczyniom uśmiech. Autorowi nie chodzi o prawienie morałów czy szukanie tanich pocieszeń. Proponuje, by zaakceptować opowieść zgodnie z jej naturalnym rytmem. W ten sposób czytelniczki staną się częścią w miarę bezpiecznego i stabilnego świata, jaki buduje sobie Daniel dzięki obecności Burka.

„Psia story” jest powieścią dosyć krótką, ale nie znaczy to, że autor gna przez fabułę do oczywistego happy endu. Wprost przeciwnie: potrafi cieszyć się drobiazgami i włączać do historii wątki definiujące postacie w różnych okolicznościach. Nie ingeruje jednak przesadnie w bieg wydarzeń, pozwala akcji toczyć się swoim trybem. W „Psiej story” tanie zachwyty nad zwierzętami zastąpione zostały relacją niemal kumpelską, aż zabawną w międzygatunkowym porozumieniu. To powieść obliczona na poprawę humoru, bez sentymentów poruszająca znaczenie zwierzęcych przyjaciół w życiu człowieka. Mark B. Mills nie troszczy się o prawdopodobieństwo wydarzeń – wyzwala z nich za to ogromną energię i pokrzepiającą siłę. „Psia story” to krótka lektura na małe wytchnienie, zapewniająca dystans i śmiech. Niewymagająca, lekka i niemal błyskawiczna. Do tego skonstruowana z pomysłem i bogata w absurd. Nie tylko dla miłośników psów, chociaż tym spodoba się już sam pomysł na historię.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz