* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

wtorek, 26 lutego 2013

Agnieszka Stelmaszyk: Lara może wszystko

Wilga, Warszawa 2013.

Adopcja psa

Dziecko chce mieć psa – a schroniska pełne są rozkosznych psiaków czekających na adopcję. Wydaje się, że z tego tematu nie da się wybrnąć bez popadania w fabularne schematy i patos? Agnieszce Stelmaszyk udało się stworzyć dla dzieci minipowieść (w serii "Kto mnie przytuli?"), która pod względem skrótów przywodzi na myśl pophistorie, za to od strony tematycznej służy bardziej szczytnemu celowi. A przy tym autorka podsyca jeszcze marzenia dzieci o zwierzętach. Trochę gorzej, że nie przedstawia wielu obowiązków związanych z posiadaniem psa, a kłopoty upraszcza – ale chodzi w końcu o wskazanie drogi, a nie o piętrzenie argumentów przeciwko przygarnięciu nieszczęśliwego mieszkańca schroniska.

Ośmioletnia Melania wychowuje się bez mamy, jest bardziej poważna niż jej rówieśnicy (od których towarzystwa stroni). Jak każde dziecko – marzy o psie, ale nie chce dokładać kłopotów tacie. Pewnego dnia w schronisku znajduje malutką dalmatynkę, nazywa ją Lara i za zgodą rodzica zabiera ją do domu na dwutygodniowy „urlop”. Psina szybko zmienia egzystencję domowników, tyle że urlop od schroniska kiedyś się skończy.

Owszem, Agnieszka Stelmaszyk posługuje się oczywistościami w konstruowaniu historii. Mnoży argumenty za przygarnięciem pieska – na oczach czytelników rozwesela się dziewczynka, a i jej ojciec ma powody do zadowolenia. Szczeniak nie niszczy niczego w domu, jest grzeczny i posłuszny, nie sprawia żadnych problemów, za to pozbawiony towarzystwa, opieki i miłości tęskni i wpada w melancholijny nastrój. Autorka jak tylko może, gra na emocjach czytelników – przekonuje dzieci, że warto zawalczyć o posiadanie własnego zwierzęcia – i że łatwo odmienić los nieszczęśliwych psów ze schroniska. Unika za to jak może mówienia o obowiązkach – wizyty u weterynarza, wypadki, wyjazdy na wakacje – to drobiazgi, którym można zaradzić. Sprzątanie po pupilu i codzienne spacery sprowadzają się do przyjemności. Jednym słowem pomija wszystko to, co dzieci usłyszą od niechętnie nastawionych do pomysłu rodziców. Chodzi tu tylko o to, by dzieci zechciały przygarnąć psa ze schroniska. Dalej będzie jak w baśni, przynajmniej w książce.

Ale Agnieszka Stelmaszyk uświadamia też młodym czytelnikom ważne prawdy. Uwrażliwia ich na krzywdę zwierząt, przypomina, że w schroniskach psy czekają na kogoś, kto je pokocha. Nie tworzy infantylnej historyjki o przewidywalnym przebiegu – chociaż można się spodziewać, jakie będzie zakończenie przygód Lary, autorka w drodze do celu mnoży nieprzewidziane przeszkody – to sprawdza się jako lekturowy magnes, wpływa na emocje małych odbiorców.

Funkcja perswazyjna widoczna jest i na okładce. Z tomu „Lara może wszystko” spogląda sympatyczny, śliczny dla maluchów, a dla dorosłych nieco przesłodzony, szczeniaczek o figlarnym wyrazie pyszczka. Taka okładka przyciągnie wszystkie dzieci. W środku znajdują się czarno-białe rysunki Magdaleny Saramak, mniej cukierkowe a bardziej mangowe. Książka została przygotowana dla najmłodszych – jest tu duży druk, więc dzieci mogą samodzielnie mierzyć się z tekstem – i wyraziste przygody, wydarzenia o silnym nacechowaniu emocjonalnym, które zwracają uwagę małych czytelników podobnie jak trafiona tematyka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz