* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

niedziela, 21 października 2012

Chris Tvedt: Na własną rękę

WNK, Warszawa 2012.

W świecie zbrodni

Chris Tvedt w drugim tomie przygód adwokata Mikaela Brenne zaczyna bardziej odważnie budować fabułę i próbuje znaleźć równowagę między kryminałem i powieścią sensacyjną. Nie stroni od tematów trudnych – tym razem sprawa dotyczy zgwałconej i brutalnie zamordowanej czternastolatki – ale też interesują go ludzkie słabości. Bohaterów wikła w bardziej skomplikowane relacje, nie prowadzi historii jednotorowo i nie zdradza czytelnikom finału przedwcześnie – to wszystko wychodzi mu na dobre i tom „Na własną rękę” jest lepszy niż „Uzasadniona wątpliwość”.

Mikael Brenne ma być obrońcą człowieka oskarżonego o morderstwo ze szczególnym okrucieństwem. Jego upodobanie do rozgłosu sprawia, że przyjmuje tę sprawę, chociaż wie, jak bardzo rozpala ona opinię publiczną. Brenne stara się wszystko rozstrzygać na chłodno – lecz to niemożliwe w przypadku, gdy w grę wchodzą ogromne emocje otoczenia. Tu nikt nie jest od nich wolny. W dodatku bohater musi pamiętać, że wkroczenie do przestępczego światka wiązać się może z zagrożeniem dla jego najbliższych.

Tym razem Chris Tvedt bardzo szybko kończy sprawę, która wydawała się niemal niemożliwa do rozwiązania. Natychmiast też budzi wątpliwości i pozwala Mikaelowi na samodzielne działanie – pełne czasem niepotrzebnej brawury i rozmaitych błędów, a przez to angażujące w historię czytelników. Adwokat zachowuje się czasem impulsywnie i nieodpowiedzialnie – to czynnik demitologizujący go w książce. Zwłaszcza że na drugim planie pojawia się stałe i niepodlegające dyskusji uczucie do młodszej o trzynaście lat partnerki – tu nie będzie miejsca na odbrązowienie postaci. Chociaż Brenne dedukuje dobrze, momentami zachowuje się, jakby nie rozumiał własnych postaw i ich konsekwencji – Tvedt chce wówczas prowadzić opowieść w kierunku, którego nie zaakceptowałby żaden logicznie myślący czytelnik. Na szczęście racjonalizowanie nie do końca się sprawdza, gdy w grę wchodzą ludzie o chorych umysłach. Tym razem autor też częściej sięga po bohaterów pod względem psychiki nieprzewidywalnych – to dla niego najwygodniejszy sposób budowania fabuły – dzięki temu akcja nie przypomina prostej konstrukcji z klocków, a zaczyna żyć w myślach odbiorców.

Nie stroni Tvedt od brutalnych, wręcz turpistycznych opisów. Nie chroni adwokata ani jego ukochanej (a przynajmniej nie do końca), w przestępczą rzeczywistość wkracza z całą świadomością istnienia zła, krwi i bólu. Po raz drugi pojawiają się tu osoby o sadystycznych upodobaniach, a sam autor nie odwraca wzroku, gdy ktoś próbuje torturować powołane przez niego do życia postacie. Chociaż opowieść prowadzi Mikael, a tonacji dominuje chłód i brak emocji. Bohater z równym spokojem relacjonuje gesty, które stanowią element gry na sali sądowej, jak i sceny przerażające. Ten pozorny brak uczuć, widoczny w całej narracji, ma wpływać na odbiorców i budzić w nich lęk przed światem, w którym panują okrutne prawa.

Chris Tvedt pisze tak, by zdystansować się od prezentowanych problemów, a jednocześnie zwrócić na nie uwagę społeczeństwa. Nie ma dla niego tematów tabu, materią kryminału może stać się wszystko. Nigdy też nie wiadomo, czy o działaniach postaci zadecydują względy psychologiczne, czy chwilowe emocje – w „Na własną rękę” autor kilka razy myli tropy, by czytelnicy nie mogli prawidłowo zinterpretować przesłanek. Tvedt chce pokazać, że to on rządzi fabułą – na razie mu się to udaje.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz