* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

sobota, 7 kwietnia 2012

Joanna Philbin: Córki wkraczają na scenę

Bukowy Las, Wrocław 2012.

Sława na jawie

Cechą charakterystyczną postaci, które realizację snu o sławie mają na wyciągnięcie ręki, stają się zwyczajne problemy łączące bohaterki powieści ze zwykłymi czytelniczkami. Nawet kiedy autorki decydują się przybliżyć nastoletnie talenty do światowej sławy i upragnionej kariery, coś musi stać na przeszkodzie realizacji marzeń. Trzecia historia z cyklu „Córki”, czyli „Córki wkraczają na scenę” Joanny Philbin zbudowana jest według tego właśnie schematu. Wszystko, by uzmysłowić odbiorczyniom, że w życiu nie ma nic za darmo, a przeciętność bywa niezłym parasolem ochronnym przed wieloma problemami.

Wydaje się, że dzieci największych gwiazd muzyki pop mogą bez trudu zdobyć to, o co bezskutecznie walczą ich utalentowani rówieśnicy: rozgłos i możliwość występowania w znanych miejscach. Hudson Jones, córka znanej na całym świecie piosenkarki Holli Jones, ma ogromny talent i kończy właśnie przygotowywać pierwszą płytę. Czekają ją występy dla ogromnej publiczności, do dyspozycji w pracy ma najlepszych fachowców, a nad jej muzyczną drogą czuwa matka. I w tym problem, bo Holla Jones jest niebywale despotyczna. Nie słucha nikogo, a z córki próbuje stworzyć wierną kopię siebie. Hudson źle czuje się w narzucanym przez matkę stylu i w końcu zaczyna się buntować. Philbin zapewnia potężną dawkę emocji i przenosi czytelniczki w świat znany z kolorowych magazynów. Tyle że nie interesuje jej scena, a mroczna strona funkcjonowania poza nią. Hudson marzy, by sprawdzić swoje umiejętności, pracując jako anonimowa wokalistka i kompozytorka, bez odniesień do dokonań matki. Oparcie znajduje w swoich przyjaciółkach, Lizzie i Carinie – chociaż w książce „Córki wkraczają na scenę” te schodzą na dalszy plan.

W zasadzie tom oparty został na lekko modyfikowanym scenariuszu poppowieści. Osią fabularną staje się tu walka o niezależność: Hudson musi przejść sporo, by nauczyć się przeciwstawiać matce. Holla ma wybuchowy temperament i nie toleruje odmiennych niż własny punktów widzenia, więc historia przebiegać będzie naprawdę burzliwie. Tyle że autorka co pewien czas proponuje zbyt oczywiste punkty zwrotne akcji: wiadomo, jak skończy się „zapomnienie” (aż nazbyt czytelne) o ważnej wiadomości, można się domyślić, co zrobi Hudson w powielanej już z historii sytuacji. Trochę na siłę stają się kolejne szanse występów, jakby bohaterki mogły bezkarnie zawodzić się nawzajem, a przy następnej okazji beztrosko zapominały beztrosko o przeszłości. Ale w końcu powieść masowa wymusza pewne uproszczenia, nawet jeśli obywa się kosztem spłaszczenia fabuły. W tomie „Córki wkraczają na scenę” liczą się emocje.

Chociaż scenariusz historii zaczerpnięty został z gatunku, który niespecjalnie dba o rozbudowaną narrację, Philbin wyraźnie lubi opowiadać i kształtować słowem przestrzeń życiową utalentowanej nastolatki. Ładnie opracowuje dialogi, nie zapominając przy tym o odpowiedniej dawce kolokwializmów oraz o ładunku emocjonalnym. Postacie nie brzmią papierowo, a ciężar opowieści rozłożony jest równomiernie na opisy i rozmowy. Joanna Philbin proponuje udaną powieść, w której nastoletnie odbiorczynie bez trudu odnajdą odbicie własnych sporów z rodzicami. Autorka chce uczyć mądrej odwagi na marginesie książki o spełnianiu marzeń i o prawdziwej przyjaźni. Dzięki wplatanym w fabułę drobiazgom modyfikującym bieg historii, nie pozwala na przewidywalność. Wskazuje czytelniczkom drogę do realizowania własnych życiowych planów, a przy okazji i przestrzega przed prowadzeniem marionetkowej egzystencji. Wszystko to zapewnia optymistyczna i burzliwa lektura, w której bohaterki mają możliwość sprawdzenia na własnej skórze, czym kończy się podporządkowywanie się woli innych i porzucanie własnego ja.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz