* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

środa, 14 marca 2012

Magdalena Samozwaniec: Maria i Magdalena

Świat Książki, Warszawa 2012 (wznowienie).

Wspomnień czar…

Jest taka książka wspomnieniowa, która się nie starzeje, o czym świadczą kolejne wznowienia i niesłabnące zainteresowanie czytelników. Chociaż dokonania autorki zacierają się już trochę w świadomości odbiorców („Na ustach grzechu” na przykład nie ma szans na podbicie serc czytelników jako parodia „Trędowatej”, bo też i samej „Trędowatej” dziś się nie czyta), to jednak opasły tom „Maria i Magdalena” wciąż dostarcza przyjemności lekturowo-poznawczej. To gawędziarska i dowcipna opowieść o życiu dwóch sióstr – Lilki i Madzi – czyli tych, które w literaturze zaistniały jako Maria Pawlikowska-Jasnorzewska i Magdalena Samozwaniec. Córki Wojciecha Kossaka, obdarzone nieprzeciętnymi talentami (chociaż niekoniecznie do układania sobie prywatnego życia) są tu bohaterkami rozbudowanej opowieści. A wraz z nimi – cała galeria postaci przewijających się przez Kossakówkę – Witkacy, Chwistek, Sienkiewicz, Słonimski… nigdy nie wiadomo, kto jeszcze się tu pojawi, pewne jest tylko jedno: zaistnieje dzięki atrakcyjnym i barwnym anegdotom, plastycznemu talentowi i satyrycznemu zmysłowi obserwacji Samozwaniec. Bo ta książka, utrzymana w tonie przyjacielskiej plotki i autoironicznego pamiętnika to zestaw niezwykłych wydarzeń, opowiedzianych zabawnie i ze swadą przez „głupszą” z sióstr. Zaczyna się we wczesnym dzieciństwie córek Kossaka, kończy tuż przed wybuchem drugiej wojny światowej. Madzia relacjonuje tu młodość i nieudane małżeństwa, debiuty literackie i rozwój karier pisarskich. Jest zafascynowana starszą siostrą, gotowa zrobić dla niej wszystko, wychwala Lilkę, nigdy jej nie krytykuje – nawet gdy ta rani mniej wrażliwą dziewczynkę, powołując się na własną emocjonalność. Można by „Marię i Magdalenę” potraktować jak pean na cześć poetki i ojca – ale przecież nie obiektywizmu szuka się w tym tomie, zresztą każdy może wyrobić sobie własną opinię na temat relacji w Kossakówce – bo Madzia nie proponuje kategorycznych osądów, jej komentarze nie zaburzają czytelnikom oglądu sytuacji.

Dwie siostry – wrażliwa i poetyczna Lilka oraz niedoceniana i wyśmiewana przez rodzinę Madzia. W dzieciństwie popełniają mnóstwo głupot, które są właściwie udziałem wszystkich dzieci na całym świecie – tyle że większość ludzi pomysły i doświadczenia z lat szczenięcych wyrzucają z pamięci. Madzia przytacza je jako źródło śmiechu. Dzięki temu odbiorcy mogą w pełni poznać atmosferę niezwykłego domu. Autorka przejmuje ton całej rodziny i wyśmiewa siebie – małą Madzię – także jako narratorka. Pisanie o sobie w trzeciej osobie pozwala jej uruchomić satyryczne chwyty i pozbyć się resztek litości. Może też zachować cechy wszystkowiedzącego narratora i szczegółowo przytaczać myśli i motywacji dziewczynki. Mimochodem, przy okazji prezentowania dokonań siostry, wspomina Samozwaniec o sukcesie „Na ustach grzechu”, którego nakład rozszedł się błyskawicznie w odróżnieniu od tomiku poetki. Mimo tego Madzia cały czas pozostaje w cieniu Lilki.

Jak przystało na satyryka, Magdalena Samozwaniec nie popada w sentymentalne banały. Chociaż przedstawia małżeństwa swoje i Lilki, o miłości nie ma tu mowy. Autorka próbuje raczej dostrzegać to, co śmieszne czy niedoskonałe, chociaż w „dorosłych” wspomnieniach coraz więcej jest goryczy. Do końca za to gloryfikuje ojca, pisząc o nim – jak o wszystkich (poza Mamidłem – mamą) bohaterach-mieszkańcach Kossakówki – po imieniu i z dużym rozczuleniem. Świat bezpowrotnie utracony, z dziwnymi dzisiaj obyczajami, zostaje wzbogacony o obraz rodzinnego domu, a to już mieszanka niepowtarzalna. Także dzięki temu „Maria i Magdalena” to tom niepowtarzalny.

Charakterystyczny rytm narracji pozwala uniknąć archaicznego brzmienia, Magdalenie Samozwaniec udało się stworzyć dzieło, które nie należy do efemerycznych, nie starzeje się, chociaż przedstawia nieistniejącą już rzeczywistość. Można ten tom czytać jako lekkie i frywolne zwierzenia, ale i jako świadectwo życia w artystycznej rodzinie. Dla każdego wartościowe w „Marii i Magdalenie” będą inne płaszczyzny. To lektura wertowana z ciekawości i dla przyjemności, bogata w anegdoty i drobne wydarzenia, tylko z pozoru błahe.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz