* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

niedziela, 1 stycznia 2012

Martin Widmark: Tajemnica biblioteki

Zakamarki, Poznań 2011.

Zagadka książkowa

Lasse i Maja, mali bohaterowie książek Martina Widmarka, rozwiązali już wspólnie kilkanaście detektywistycznych zagadek i tak naprawdę powinni już łapać przestępców na moment przed popełnieniem przez nich pierwszych złych uczynków. Ale autor cyklu dba o to, by młodzi detektywi za każdym razem musieli się trochę natrudzić i sporo nagłowić, żeby zrozumieć, co się stało.

W „Tajemnicy biblioteki”, chociaż tomy nie mają określonej kolejności i można je czytać jako opowiastki samodzielne, komisarz policji w Valleby sam zwraca się z prośbą o pomoc do dwójki wyjątkowo rozgarniętych dzieciaków. Pomogły mu już przecież w wielu sprawach – teraz mają obserwować bibliotekę, z której znikają cenne książki. Jak zwykle, wyłania się troje podejrzanych o kradzież – tym Widmark nie zaskoczy. Zaskoczy natomiast ich profesjami. Oto bowiem wśród potencjalnych złodziei znajdzie się życzliwy wszystkim elektryk, pani profesor oraz… pastor. Dzieci muszą sprawdzić wszystkie tropy i odkryć, w jaki sposób ktoś wynosi z dobrze strzeżonej biblioteki cenne dzieła. Poza metodą dedukcji, dzięki zaangażowaniu komisarza – trzeciego i, przyznajmy, mniej uzdolnionego detektywa, Lasse i Maja sprawdzą, jakie zabezpieczenia posiada biblioteka, a także sprytnie poznają zawartość toreb podejrzanych, nie łamiąc przy tym prawa. Reszta będzie już bardzo zaskakująca.

Martin Widmark nigdy nie tworzył przestępców o skomplikowanej psychice – w konwencji minipowieści detektywistycznych wystarczy przecież analiza trzech motywów postępowania. Jednak w „Tajemnicy biblioteki” motywacje złodzieja są chyba najbardziej w całej serii naiwne, a i cel kradzieży może rozbawić. Autor całkowicie zarzucił prawdopodobieństwo akcji i uruchomił wyobraźnię, zakrawając o absurd – co, oczywiście, ma rację bytu w historyjce dla kilkulatków.

Nie stracił za to Widmark posmaku sensacyjności w kolejnym tomie cyklu. Skandal na miarę małego miasteczka jest poważny, bibliotekarka rozpacza, bo nie wie, jak ma uchronić cenny księgozbiór przed złodziejami, a policja jest bezradna, bo komisarza współpraca z dziećmi jednak w dalszym ciągu nie wybystrza. To wystarczające powody, by emocjonalnie zaangażować w opowieść odbiorców. Pytania i zagadki się mnożą, atmosfera gęstnieje, do końca nie wiadomo, kogo oskarżać, a kto jest niewinny. Ten nastrój, namiastka dorosłych kryminałów, aura sensacyjności – to ogromny sukces Widmarka, który bez większego trudu przekona do siebie dzieci i zachęci je do samodzielnej lektury. Zdania są proste i krótkie, autor konsekwentnie stosuje czas teraźniejszy i wprowadza sporo dialogów, więc dzieci chcące samodzielnie czytać nie powinny mieć z tym problemów. Zwłaszcza że to dla nich wydawnictwo proponuje duży druk.
Wiadomo, że Lasse i Maja odniosą sukces. Wszystkie historie przebiegają według jednego schematu – to jednak wcale nie przeszkadza w czytaniu i śledzeniu przygód małych detektywów. Zwłaszcza gdy ma się kilka lat.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz