* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

niedziela, 8 stycznia 2012

Martin Widmark: Tajemnica szafranu

Zakamarki, Poznań 2011.

Znikająca przyprawa

Nie zawsze Martin Widmark postępuje według wygodnego schematu w swoich minipowieściach z serii „Biuro Detektywistyczne Lassego i Mai”, a najlepszym na to dowodem jest część zatytułowana „Tajemnica szafranu”. Na jej kartach powracają już znani z wcześniejszych książek przestępcy, a Lasse i Maja muszą się sporo nabiegać, by nadążyć za rozwojem sytuacji. Oczywiście dzielne dzieci i tym razem odniosą sukces, ale ponieważ autor nieco zmyli na początku tropy, mali czytelnicy będą musieli bardzo uważać, by nie wpaść na fałszywy trop.

W „Tajemnicy szafranu” zagrożone są nadchodzące święta – bez drogiej przyprawy nie da się przecież przyrządzić ani pysznych bułeczek, ani zupy rybnej – a smaki te nierozerwalnie łączą się ze świąteczną atmosferą. Tymczasem ze sklepu ginie cały zapas tej przyprawy. Lasse i Maja przypadkowo znajdują się w centrum wydarzeń – wysłani do sklepu po szafran bezpośrednio odczują działanie wyjątkowo perfidnego złodzieja. A przy okazji przekonają się, jak bardzo mylić mogą ślady zostawione na świeżym śniegu.

Zwykle w określonym miejscu – miejscu popełnienia przestępstwa – pojawia się trzech podejrzanych, pośród których znajduje się i sprawca, którego należy tylko wskazać (lub złapać na gorącym uczynku). Tym razem jednak wytypowanie trzech potencjalnych przestępców nic nie da, zuchwałej kradzieży dokonuje ktoś inny. Lasse i Maja zyskają cały szereg przesłanek i tropów – muszą je tylko zgrabnie ze sobą powiązać, by wszystko stało się jasne, szafran wrócił na półki, a przestępcy ponieśli karę. Przed happy endową sielanką czeka ich zatem sporo pracy umysłowej, a i fizycznej, bo przecież dowody same nie pchają się małym detektywom w ręce. Trzeba mieć oczy szeroko otwarte – i dotyczy to także czytelników, bo i oni mogą pobawić się w śledczych i łączyć ze sobą zaobserwowane fakty.

A skoro tym razem Lasse i Maja przeprowadzają bardziej niż zwykle skomplikowane procesy wyciągania wniosków, zadanie odbiorcom ułatwia nieco Helena Willis, ilustratorka, która na kilku rysunkach przedstawia po prostu tok myślenia i działania dzieci. Z takimi ściągami nadążanie za bohaterami nie powinno już nikomu sprawiać problemów – nie trzeba się będzie cofać w lekturze, żeby jeszcze raz sprawdzić kolejne etapy działania, wystarczy ilustracja, by przypomnieć sobie akcję. To dobre rozwiązanie w książce, w której bardziej niż zwykle zdynamizowana fabuła może odwracać uwagę od kryminalnej zagadki.

Martin Widmark dostarcza dzieciom rozrywki umysłowej i lekturowej przyjemności. Wybiera najlepszy sposób, żeby zainteresować małych odbiorców i odpędzić od nich nudę: proponuje w końcu niemal dorosłą serię: z prawdziwymi przestępcami, problemami do rozwikłania i tajemnicami, które da się rozwiązać metodą dedukcji. Może zatem autor rozwijać u dzieci logiczne myślenie – obok nauki czytania, bo mało który amator detektywistycznych zagadek przeszedłby obojętnie obok książki, którą da radę samodzielnie poznać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz