* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

sobota, 4 czerwca 2011

Sanna Töringe, Kristina Digman: O duchu, który się bał

Zakamarki, Poznań 2010.

Strach

Tak do końca nie przekonuje mnie Bettelheim, kiedy twierdzi, że dziecko potrzebuje książek, w których pojawiają się elementy budzące grozę. Nie cierpiałam takich motywów jako kilkulatka, unikam ich i dzisiaj – i jestem pewna, że od tomu „O duchu, który się bał” odstraszyłaby mnie już sama okładka: czarne nietoperze z posępnymi minami, drzewo, którego konary zakończone są dłońmi, ociekające krwią litery, a na pierwszym planie biała zjawa w szarej sukience. Z głową pod pachą. Z bladą, wykrzywioną w strachu twarzą i podkrążonymi oczami. I dwa wampiry, patrzące na przerażonego upiora zza drzewa. Dziękuję za takie rozrywki, mam za słabe nerwy.

Straszna historia jest jednak bardzo dowcipna i ładnie gra konwencjami – chociaż nie sądzę, że kilkulatki je wyłapią (obrazkowe książeczki Zakamarków przeznaczone są dla dzieci w wieku 0-3 lat, ta raczej nadaje się dla przedszkolaków, a i to nie dla wszystkich). Wszystko jak w dobrym horrorze (lub strasznej opowieści o duchach, przedstawianej przy ognisku): jest noc, ciemność, samotny stary dom w głębi lasu i mrożący krew w żyłach krzyk. To mała bohaterka, Kruszynka, protestuje przeciwko myciu zębów. Ustępuje dopiero pod warunkiem opowiedzenia jej strasznej historii. Mama zgadza się i przedstawia szkatułkową, przerażającą opowieść o tym, jak to duch spod łóżka idzie na strych, a tam tata wampir opowiada synkowi na dobranoc bajkę o kościotrupie w garderobie. Synek boi się, więc idzie z tatą sprawdzić, czy w garderobie nie zagnieździł się jakiś szkielet. Niestety się zagnieździł. Kościotrup boi się za to potwora z piwnicy, a potwór boi się myszek. Wszyscy uciekają przed sobą w popłochu, a Kruszynka oczywiście nie może zasnąć – mama zabiera ją więc na obchód domu, by dziecko sprawdziło, że nie ma w nim żadnych zjaw. Nie ma. Kruszynka może się uspokoić. Czytelnicy nie, bo zaraz dowiedzą się, że wszystkie zjawy uciekły do zamku i tam będą mieszkać.

Owszem, Sanna Töringe i Kristina Digman wykorzystały motyw ważny w rozwoju dziecka, ale wydaje mi się, że trochę przesadziły i tom „O duchu, który się bał” naprawdę przerazi wielu małych odbiorców, którzy przecież nie będą w stanie wyłapać ironii ani zabaw wątkami. Spiętrzenie wizji lękających się potworów może przynieść odwrotny do zamierzonego skutek i zamiast rozbawić dziecko – przyprawi je o koszmary. Pamiętać trzeba, że stwory na ilustracjach także nie wyglądają zbyt sympatycznie, a fakt, że duchowi stale odpada głowa, niekoniecznie musi być przyjęty przez dzieci z radością. Różne reakcje może ta książka wywołać, ale na pewno będzie silnie działać na emocje dzieci – obawiam się, że zbyt silnie i zamiast rozproszyć ich płynące z wyobraźni lęki, sprawi, że maluchy jeszcze bardziej uwierzą w wyimaginowany świat potworów. Jasne, że przy dzisiejszym nasyceniu kreskówek przemocą bohaterowie z tego tomu mogą wydawać się sympatyczni i bardzo ludzcy (w końcu każdy z nich czegoś się boi i żaden nie robi innym krzywdy), ale to nie wystarczy chyba do oswojenia z nimi dziecka. Tę książkę lepiej dawkować ostrożnie – i nie zostawiać malucha samego z własną fantazją po zakończeniu lektury.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz