Zysk i S-ka, Poznań 2010 (wyd. II).
Stan Stanów
Można mieć zastrzeżenia co do stylu felietonów Billa Brysona – zastrzeżenia, płynące, o czym trzeba pamiętać, przede wszystkim z różnic kulturowych w poczuciu humoru i komiczności – ale nie zmienia to faktu, że jego książki czyta się dobrze. Dlatego sięgnęłam po „Zapiski z wielkiego kraju” i dałam się porwać rejestrowi absurdów i dowcipnych narzekań na codzienność w Stanach Zjednoczonych. Do USA Bryson powrócił po mieszkaniu w Anglii – z żoną Angielką i dziećmi, którym niezbyt podobało się podzielanie zachwytów ojca nad tym, co amerykańskie. Dzięki zderzeniu mód, pomysłów i zachowań w Anglii i w USA, powstała seria felietonów kąśliwych, chociaż, jak to autor ma w zwyczaju, także mocno przesadzonych.
W „Zapiskach z wielkiego kraju”, felietonach z końca lat 90., uderza podczas lektury powtarzająca się obserwacja: do jak bardzo bezsensownych osiągnięć dojdzie człowiek, który chce sobie uprościć życie do granic możliwości. W związku z tym opisy maszynki do rozdrabniania odpadków, zamontowanej w zlewie, miliona wzorów butów do biegania czy braku chodników (skoro wszędzie ludzie i tak chcą dojeżdżać samochodami) pojawiają się w tym tomie i wybrzmiewają z ogromną siłą. Bryson próbuje zwrócić uwagę na wszechobecny konsumpcjonizm, drwi z marketingowych ofert w katalogach wysyłkowych i z bezmyślności rodaków, wyręczanych z obowiązku zastanowienia się przez odpowiednie zapisy w instrukcjach. Wyłania się z tego wszystkiego obraz raczej zatrważający, nawet jeśli odbiorcy pamiętają, że, po pierwsze, Bryson koloryzuje i przesadza, a po drugie – czasem niepotrzebnie generalizuje. Atak na głupotę łączy się w tej książce z seriami smakowitych przykładów, opatrzonych zabawnymi komentarzami – i tym razem nawet jeśli opinie Brysona wydadzą się polskim czytelnikom za mało subtelne (a przypuszczalnie tak właśni będzie, jako że w tym humorze miejsca na subtelności nie ma) – to i tak wywołają uśmiech. Są miejscami złośliwe, ironiczne lub satyryczne, zwykle drapieżne i bezkompromisowe – po Brysona sięgać mogą także fani Clarksona – nie powinni być rozczarowani.
„Zapiskami z wielkiego kraju” rządzi statystyka. Jeśli w podróżach po Europie Bryson mógł za każdym razem prezentować nowe przyzwyczajenia i absurdy danego kraju, lub choćby rejestrować zmieniający się krajobraz, to w tomie poświęconym Stanom często posiłkuje się liczbami. Ogromna ilość felietonów stanowi przegląd i analizy danych statystycznych – oczywiście potraktowanych z przymrużeniem oka i opatrzonych obrazowymi wnioskami, nie ma zatem obaw, że „Zapiski” zmęczą albo znudzą niecierpliwych odbiorców. Gazetowe felietony są z konieczności krótkie – a ze względu na stopień nasycenia komizmem – zawsze ciekawe. Liczący 400 stron tom pochłania się szybko i bez uczucia irytacji, nawet gdy widoczne są dla czytelników starania autora, by być dowcipnym.
Teksty zgromadzone w tej książce są pomysłowe i ładne także od strony retorycznej. Trafiają do wyobraźni odbiorców i budzą śmiech, nie męczą i zachęcają do kontynuowania lektury. Być może dlatego, że autor pisze o czymś, co dobrze poznał, więc nie buduje swoich sądów na przypadkowych i płytkich obserwacjach, a szuka komentarzy niebanalnych i refleksyjnych, a przy tym okraszonych ogromną dawką żartów. Chociaż sprawia wrażenie, jakby nigdy nie miał zamiaru mówić poważnie, to spod kolejnych spostrzeżeń przebija ogromna troska o kraj i społeczeństwo. Maska wesołka pozwala zatem Brysonowi na dotykanie bolesnych często i przykrych spraw – to współczesny błazen, który nie chce wyłącznie rozbawiać.
„Zapiski z wielkiego kraju” to dobra pozycja do zapoznania się z Brysonem, jego charakterystycznym stylem pisania i przenikliwością, podsycaną dowcipem. O niebo lepsza od „Ani tu, ani tam” książka doczekała się już drugiego wydania.
Recenzje, wywiady, omówienia krytyczne, komentarze.
Codziennie aktualizowana strona Izabeli Mikrut
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.
Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.
Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.
Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com
Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.
Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.
Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz