Media Rodzina, Poznań 2010.
Sztuka i niesztuka
Idea oswajania dzieci z dziełami malarstwa już od najmłodszych lat jest chlubna, a rodzice i wychowawcy mogą w tym celu sięgać po liczne publikacje albumowe, w których dobrej jakości reprodukcje łączą się zazwyczaj z krótkimi i pełnymi ciekawostek opisami. Do takich książek dołączyła teraz pozycja wydawnictwa Media Rodzina, „Kraina lenistwa”, która ukazała się w serii „Magia obrazu”. Autorka tej książki, Beata Lejman, proponuje małym i większym odbiorcom krótką wycieczkę po wirtualnym muzeum – do wybranych przez nią obrazów (trudno mi zgadnąć, jaki był klucz doboru dzieł, a tytuł jakoś mnie nie przekonuje) dodaje krótkie rymowanki własnego autorstwa i, dodatkowo, notki, wyjaśniające kontekst powstania obrazu, jego historię czy założenia autora. O ile do jakości wydania oraz do reprodukcji zamieszczonych w tomie zastrzeżeń mieć nie można, o tyle już warstwa tekstowa budzi poważne wątpliwości.
Rymowanki Beaty Lejman zdradzają kult grafomanii. Mnóstwo tu częstochowskich rymów, przez które przebija radość amatora, odnajdującego przypadkowo podobieństwa brzmieniowe słów. Nieudane rymy rządzą całością – autorce wydaje się chyba, że znalezienie pary podobnie zakończonych wyrazów całkowicie usprawiedliwia wszelkie wersyfikacyjne niedociągnięcia – zarzucenie sylabotoniku, inwersje, sztucznie brzmiące sformułowania. Wszystko to byłoby jeszcze do zniesienia, w końcu chodzi o malarstwo, a obcowanie z arcydzielnymi obrazami wynagrodzić może dużo. Tyle, że Beacie Lejman po pierwszych wersach (a czasem już po tytule) gubi się wątek – i niemal nigdy w sposób jasny i przystępny nie przekazuje tego, co pierwotnie zapewne chciała zawrzeć. W efekcie zamiast tłumaczyć dzieciom idee artystów w zabawnych rymowankach, autorka komplikuje sprawę i skazuje ciekawych na samodzielne poszukiwania. Szkoda, można było z takiego pomysłu sporo wyciągnąć – ale trzeba by do niego więcej rymopisarskiej wprawy i oczyszczenia przekazu z niepotrzebnych elementów.
Każdy obraz opatrzony jest dodatkowymi informacjami – o datach urodzin i śmierci twórcy, miejscu, w którym można dzieło obejrzeć, datą powstania. Pod wierszykami wyróżnionymi dużą czcionką i kolorowymi tytułami znajdują się krótkie notki dotyczące czasem samego dzieła, a czasem artysty lub reprezentowanej przez niego szkoły. To partia przeznaczona dla starszych odbiorców, dzieci raczej niewiele z niej zrozumieją, jako że Beata Lejman bez przerwy posługuje się fachowymi terminami i stosuje mocno rozbudowane zdania. Lektura tych drobnych fragmentów nie zawsze przyniesie odpowiedzi na nasuwające się odbiorcom pytania: dobór informacji zamieszczanych w tych notkach momentami dziwi – zupełnie jakby te kawałki były wypreparowane z przypadkowych części większej całości.
Ale przy tym sam album może się maluchom przydać. Pojawiają się w nim obrazy, które mogą zaintrygować dzieci i rozbudzić w nich zainteresowanie sztuką. Beata Lejman umiejętnie dobiera kolejne dzieła, skupiając się przede wszystkim na tych, które słyną z malarskich sztuczek i gier z odbiorcami. Malarze odbijający się w lustrach, przedmioty wychodzące poza ramy kompozycji, symbole, które przemycają ukryte treści, twarz złożona z warzyw i owoców – to wszystko sprawi, że ważne obrazy zaistnieją w świadomości i pamięci dzieci. Po obejrzeniu tej publikacji młodzi czytelnicy będą najprawdopodobniej chcieli kontynuować przygodę ze sztuką – i zaczną tropić rozmaite chwyty artystów. Jeśli chodzi o budowanie u najmłodszych zainteresowania malarstwem – książka „Kraina lenistwa” zdaje egzamin.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz