Akapit Press, Łódź 2009.
Uczniowie czarnoksiężnika
Są książki, do których po lekturze ma się wiele uwag, są i takie, w których najlepszym komentarzem staje się pełne podziwu milczenie po ustaniu narracji. I powieść „Święte blizny”, drugi tom cyklu „Wskrzeszenie magii”, taką właśnie ciszę odbiorców może wywołać. Kathleen Duey wspięła się bowiem ponownie na wyżyny pisarskiego kunsztu i zaproponowała nie tylko intrygującą fabułę, ale i piękną narrację (tym razem Emilia Kiereś uniknęła stylistycznych niezręczności, przytrafiły się jej może ze trzy literówki, ale to już niegodna wzmianki kwestia – trzeba natomiast podkreślić, że tłumaczka także ma swój ogromny wkład w płynną, urzekającą relację). „Święte blizny” absolutnie nie rozczarowują – to nie chwyt marketingowy czy reklama, to autentyczny podziw: druga część „Wskrzeszenia magii”, chociaż nie zapewnia czytelniczego spełnienia, przynosi lekturę, o której trudno zapomnieć.
Kathleen Duey bez niepotrzebnych wprowadzeń i wplatanych w fabułę streszczeń przedstawia dalsze losy rozdzielonych paroma stuleciami bohaterów. Uczniów akademii czarnoksiężników czekają coraz trudniejsze zadania – skazani na samotność, skłóceni chłopcy rozpaczliwie próbują przetrwać. Hahp, narrator tej części książki, obok mściwych fantazji związanych z unicestwieniem swojego ojca, doświadcza niewyobrażalnych zjawisk, obmyśla też sposób pomocy kolegom – i sobie. Ma nadzieję na zniszczenie akademii. Dwieście lat wcześniej wydarzenia przebiegają nie mniej dramatycznie: Sadima nie może znieść faktu, że jej ukochany, Franklin, nie potrafi wyzwolić się spod mocy Somissa. Kopiuje dla czarnoksiężnika pieśni – a ponieważ umie już czytać, przygotowuje też wersje dla siebie. Kobieta nie zgadza się na okrutne traktowanie kandydatów na czarnoksiężników – planuje ucieczkę.
To początek historii, nie będę zdradzać fabuły, żeby nie odbierać przyjemności śledzenia dwutorowej fabuły odbiorcom – nie tylko rekrutującym się z młodzieży. Po książki Kathleen Duey sięgnąć mogą także dorośli. Autorka pozostawiła znany z pierwszej części rytm powieści: bardzo krótkie rozdziały prezentują na przemian sceny dziejące się w wykutych w skale korytarzach i grotach akademii Somissa i – z życia Sadimy. Te pierwsze poznają czytelnicy z relacji Hahpa, te drugie przytacza wszystkowiedzący narrator. Nie różnią się one poetyką (choć ich dopracowanie w szczegółach może się podobać: kiedy Sadima traci pamięć i świadomość tego, kim była, pojawia się w rozdziałach jako „ona”: wszystkie są utrzymane w pięknej, melodyjnej, lekko baśniowej tonacji. Na temat brzmienia tej prozy można by napisać osobną rozprawę – na niewielkiej przestrzeni poszczególnych rozdziałów Duey, a za nią Kiereś, nie potrzebują nadużywać słów, tu nie ma miejsca na literacki rozbieg – precyzyjne i oszczędne sformułowania okazują się jednak nad wyraz malownicze, synestezyjne i wciągające odbiorców w sam środek przekazywanej właśnie historii.
Magia „Świętych blizn” polega także na spójności tekstu – rozczłonkowanie dwóch relacji w niczym tu nie przeszkadza. Przenikanie się obu płaszczyzn, dyskretne i skrywane, daje czytelnikom namiastkę powieści detektywistycznej. Autorka wprowadza motywy rodem z thrillerów, za podstawę fabuły przyjmując strach i determinację bohaterów. Całość zamyka w powieści fantasy. W „Świętych bliznach” pojawia się też, po raz pierwszy tak wyraźnie, konflikt polityczny – przedstawiciele dwóch skłóconych ze sobą wyznań mają silny wpływ na przemiany społeczne, a i na losy postaci. Sporo tu motywów i rozwiązań baśniowych, ale nie proponuje autorka prostych rozgraniczeń na dobro i zło: sytuacje, które nie podlegają jednoznacznym ocenom pchają ten tom w kierunku powieści psychologicznej. Ilość moralnych problemów i nierozstrzygalnych kwestii jeszcze podnosi wartość książki.
Kathleen Duey konstruuje swój świat, zaludniany przez czarnoksiężników i zielarki, znające pieśni na wszystkie problemy człowieka, konsekwentnie i bez niepotrzebnej nerwowości. Kolejne zmiany i modyfikacje wprowadza stopniowo, przyzwyczajając odbiorców do prawideł, jakie rządzą powieściową krainą. Dzięki takim rozwiązaniom – jakkolwiek banalnie by to nie brzmiało – nawet czytelnicy niechętnie nastawieni do historii fantasy znajdą w „Świętych bliznach” coś dla siebie.
Jednocześnie powieść Kathleen Duey może być uznawana za historię o dojrzewaniu oraz poznawaniu siebie. Bohaterowie wciąż muszą walczyć z własnymi słabościami i nauczyć się, jak przetrwać. Zawierają ze sobą tajne pakty, mimo zakazów groźnych czarnoksiężników, rozwijają pomysłowość i otwierają się na nowe doznania. „Święte blizny” zasługują na uwagę.
Recenzje, wywiady, omówienia krytyczne, komentarze.
Codziennie aktualizowana strona Izabeli Mikrut
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.
Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.
Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.
Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com
Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.
Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.
Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Świetna książka, zakochałam się w niej. Czekam niecierpliwie na 3 tom :)
OdpowiedzUsuń