* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

piątek, 29 stycznia 2010

Katarzyna Turaj-Kalińska: Bracia Strach i inne opowiadania

Skrzat, Kraków 2009.


Fobie, lęki, strachy

Katarzyna Turaj-Kalińska ma bardzo specyficzny sposób prowadzenia narracji. Rytm jej prozy, bez względu na to, czy w twórczości dla dzieci, czy w książkach dla dorosłych, odwraca uwagę od treści. Autorka lubuje się w rozbudowanych frazach, przegadanych porównaniach i drobnych, zwykle jednozdaniowych dygresjach, w których zdradza swoje prywatne upodobania i przemyca nieistotne (tak dla fabuły, jak i dla czytelników) sądy. Nie da się ukryć, że ów styl może być dla jednych największą zaletą, dla innych największą wadą opowieści Turaj-Kalińskiej. Z początku trudno się do niego przyzwyczaić – także dlatego, że autorka próbuje w ramach historii upychać żarty, które nikogo rozbawić nie mogą – wydaje się, że rezygnacja z humoru nieco dziwnej jakości byłaby lepszym rozwiązaniem niż nie do końca udane mrugnięcia okiem do odbiorcy. Nie wiem, jak dla innych czytelników – dla mnie niestrawne były wszystkie próby poprawiania błędów językowych, a wręcz celowe upychanie błędów w tekście, po to jedynie, by zwrócić na nie uwagę. Nachalny dydaktyzm nie jest dobrym pomysłem w literaturze XXI wieku.

Autorka odbiera także przyjemność ze śledzenia intertekstualnych sygnałów – jakby w obawie, że nie zostaną one wyłapane, wprost podaje źródła inspiracji. Można było zrobić to o wiele subtelniej. Mówiąc w skrócie: nie przekonuje mnie Turaj-Kalińska pomysłem na narrację (a na przykład w rymowanych „Narzekaniach rzeki” zachwycała). Sygnały autotematyczne, zwłaszcza w pierwszym opowiadaniu, zamiast budzić uśmiech, raczej irytują, nienaturalność tej prozy przeszkadza w lekturze – nie ma tu rażących błędów, nie ma stylistycznych niedociągnięć – jedyną „winą” Turaj-Kalińskiej jest uaktywnianie osobniczego, charakterystycznego i nie dla wszystkich atrakcyjnego rozgadania.

Ciekawa jest natomiast tematyka opowiadań z „Braci Strach”. Najbardziej przypadł mi do gustu mrożkowy w duchu tekst „Komplet wypoczynkowy” – tu chyba najbardziej ów nieprzezroczysty styl pasuje, a sam utwór zbudowany jest na naprawdę dobrym pomyśle. W tytułowych „Braciach Strach” czynnikiem napędzającym dość miałką fabułę staje się agorafobia – przez dużą część relacji wydaje się, że zwyczajność nie będzie dobrym katalizatorem akcji, dopiero absurdalne zakończenie przynosi trochę satysfakcji. „Koszmar z ulicy Wczasowej” ma już pewien delikatny rys groteskowości – jeśli oderwać fabułkę od języka, jakim została przedstawiona. Zabawy w warstwie słownej przyćmiewają relacje między bohaterami. Niepotrzebnie Turaj-Kalińska to, co samo w sobie byłoby wyraziste, przysłania, chcąc wyrazistość uwypuklić.

W „Braciach Strach i innych opowiadaniach” króluje temat strachów, lęków i fobii – te motywy opracowuje autorka na różne sposoby, nie będę się jednak nad tym rozwodzić: zagadnieniem strachu w opowiadaniach Turaj-Kalińskiej rozpracował już w posłowiu Jerzy Jarzębski, nie ma większego sensu powtarzanie jego ustaleń. Cenne wydają się szczególnie spostrzeżenia na temat niesamowitości i podobieństwa do opowiadań Stefana Grabińskiego.

Bohaterowie Turaj-Kalińskiej niemal bez wyjątku są zniewoleni przez strach. Ograniczenia płynące z psychiki, z uświadamianych obaw lub niewytłumaczalnych lęków to całkiem dobry motyw spajający tomik, może jednak nie sprawdzić się jako konstrukcja, mająca udźwignąć całość. Mam wrażenie, że Turaj-Kalińska zbyt natarczywie czy – zbyt dosłownie potraktowała zasadę spójności tekstów w tomie, nie pozostawiła miejsca na domysły. Całkiem zresztą możliwe, że dużo lepiej czytałoby się te teksty rozrzedzone innymi utworami, otwarte i podatne na nowe interpretacje.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz