* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

piątek, 8 stycznia 2010

Wojciech Widłak: Podręczny nieporadnik. Młotek

Czerwony Konik, Kraków 2009.


Instrukcja a rebours

Powiedzieć, do czego służy młotek, potrafi chyba każde małe dziecko. Ale żeby powiedzieć, do czego młotek się nie przydaje, potrzeba już serii doświadczeń, przeprowadzonych przez wybitnych uczonych – profesora Kurzawkę i adiunkta Kwasa. Seria „Podręcznych nieporadników” zapoczątkowana arcyzabawną opowiastką o czynnościach, przy których po młotek sięgać się nie powinno, rozbawi do łez nie tylko dzieci: również dorośli propozycją Wojciecha Widłaka i Pawła Pawlaka będą usatysfakcjonowani. Książeczka, choć tekstu w niej niezbyt wiele, pozytywnie zaskakuje zarówno ilością żartów, jak i poziomem komizmu, uwypuklanego przez absurd.
Opowieść utrzymana w tonie opisu naukowego doświadczenia zawiera kilkanaście antyprzykładów – scenek, w których młotek użyty został niezgodnie z przeznaczeniem. Powtarzane wielokrotnie eksperymenty pozwalają nietypowym uczonym na wyciąganie daleko idących, sensownych wniosków. Gdzie tu zatem miejsce na żart? Po pierwsze – w doborze codziennych czynności, naturalnych i przeważnie automatycznie, czyli bezrefleksyjnie powielanych. Profesor Kurzawka i adiunkt Kwas zastępują młotkiem szpadel, durszlak czy szczoteczkę do zębów – i te z pozoru drobne modyfikacje powodują odświeżenie utartych schematów. Po drugie, dowcip mieści się w założeniu nieprzewidywalności doświadczenia. Większość odbiorców (jeśli nie wszyscy) nie ma zamiaru zastanawiać się nad konsekwencjami gry w szachy młotkiem – czy nad próbą pomalowania młotkiem ściany w pokoju. Rezultat tego typu zachowań wydaje się bowiem oczywisty i niegodny uwagi. Profesor Kurzawka i jego dzielny asystent budzą w sobie jednak dziecięcą naiwność i przy tym ciekawość świata – przystępują do swoich doświadczeń nieobarczeni wiedzą, która tłumiłaby pomysłowość. Po trzecie, komiczne okazują się konsekwencje niecodziennych zabiegów – nieprzewidywalne skutki posługiwania się młotkiem: nieprzewidywalne tylko dla bohaterów książki, dla odbiorców zupełnie naturalne.
Urzeka w książeczce prostota. Widać wyraźnie, że to tomik zrodzony z czystej chęci do zabawy – radość twórców przekłada się na satysfakcję czytelników, bez względu na ich wiek. Wojciech Widłak banalne odwrócenie potraktował jako pomysł na książkę. Nie dokonuje w tej publikacji rzeczy niemożliwych, po prostu uruchamia wyobraźnię – okazuje się, że to w zupełności wystarczy do stworzenia niebanalnej pozycji. Partię opisu doświadczeń przejmuje tu warstwa graficzna, Paweł Pawlak unaocznia przede wszystkim małym odbiorcom trudy eksperymentów i wspina się na wyżyny myśli bajkowo-technicznej, na przykład przy urządzeniu do testowania wytrzymałości skorupek jajek. Widłak bierze na siebie za to sformułowanie wniosków – by nadać pracy rysu naukowości.
Uśmiałam się przy „Młotku” do łez: to naprawdę humor wysokiej jakości, odkrywczy i świeży – nie zmęczy i nie zniechęci do lektury. Widłak i Pawlak znakomicie wpływają także na wyobraźnię odbiorców, prowokują do dalszych pytań o bezużyteczność młotka, co z pewnością rozbudzi kreatywność czytelników. W tomiku stale obecna jest zabawa motywami i stylami – począwszy od przeniesienia języka naukowego w sferę dziecięcej fantazji i codzienności, skończywszy na stopce redakcyjnej, pełnej dowcipnych komentarzy (jak choćby tego o pochodzeniu papieru, na którym wydano książkę).
Wojciech Widłak proponuje śmiech inteligentny, żart sytuacyjny opakowuje humorem słownym, zwielokrotniając w ten sposób komizm. Rzadko się zdarza, żeby książki dla dzieci przygotowywane były z taką skrupulatnością. „Podręczny nieporadnik. Młotek” to najlepszy dowód, że warto postarać się i zaproponować odbiorcom książkę niebanalną. Widłak powinien zaskarbić sobie wdzięczność miłośników dobrej satyry.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz