* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

piątek, 5 grudnia 2025

Jackie Wullschläger: Chagall

Marginesy, Warszawa 2025.

Z obrazów

Jackie Wullschläger nie ma łatwego zadania. Przedstawienie biografii artysty, który walczyć musiał nie tylko z własnymi demonami, ale i ze światem ogarniętym antysemickimi dążeniami znacznie przekracza objętość pojedynczego tomu, nawet tak obszernego. „Chagall” to wielka opowieść – wielka pod kątem artystycznych poszukiwań i pod kątem układania sobie prywatnego życia, zawsze w opozycji do nastrojów społecznych czy czasów. A jednocześnie autorka rezygnuje z jednoznacznie akademickich relacji, chociaż sporo energii wkłada w to, żeby uświadomić czytelnikom, na czym polegała przełomowość w podejściu do sztuki bohatera książki. Liczy się dla niej w pierwszej kolejności artyzm, pogląd na tworzenie i same twórcze akty – działania, które mają ukształtować wybitnego artystę, a przy tym zapewnić mu byt. Dość szybko jednak w życiu Chagalla pojawia się Bella, największa miłość i późniejsza żona oraz matka jego córki – i tu już odpowiedzialność za utrzymanie rodziny coraz bardziej będzie się kłócić z powinnościami artysty. To rozedrganie autorka tomu próbuje odzwierciedlić w narracji. Bardzo chętnie zajmuje się życiem osobistym Chagalla, bez przerwy do tego wraca, żeby naświetlić czytelnikom kolejne wyzwania i trudy codzienności – zwłaszcza gdy ruchy społeczne wpędzają w ubóstwo i wymuszają na artystach szukanie kompromisów.

Chagall to w dużym stopniu kolorysta, ale z drobnych czarno-białych reprodukcji rozsianych po tomie trudno będzie to wywnioskować, pojawia się mało (zawsze zbyt mało) kolorowych prac – ale Jackie Wullschläger stara się oddać ten motyw w barwnych opisach, zajmuje się technikami i kompozycjami bohatera książki, wprowadza komentarze dotyczące samych dzieł tak, żeby poprowadzić czytelników, żeby pozwolić im na samodzielne odkrywanie tej twórczości. Równolegle prowadzi opowieść dodatkową – o życiu towarzyskim czy o kontekstach społecznych, o tym, w jakim świecie przyszło Chagallowi funkcjonować. I dopiero na tej podstawie buduje relację dotyczącą rodziny i wyborów sercowych oraz związków z przyjaciółmi – tak, żeby odbiorcy uzyskali jak najbardziej nasyconą nie tylko artystycznymi zagadnieniami książkę. To rozwiązanie okazuje się skuteczne, bo „Chagall” to tom, który czytelników zatrzyma na dłużej. Co ważne, autorka rezygnuje tu z nawiązywania kontaktu z odbiorcami, nie chce się im podporządkowywać – przez dłuższy czas prowadzi opowieść w stylu klasycznej popularnonaukowej lektury, dopiero zmuszona koniecznością – to jest obyczajowymi zawirowaniami – wprowadza odrobinę uczuć do opowieści. Chagall jest tu rozczytywany z różnych perspektyw i nie zawsze efekty takich obserwacji będą dla odbiorców oczywiste: tym lepiej dla publikacji. „Chagall” to trochę pozycja, która przywraca malarza do powszechnej świadomości, a trochę pokazuje świat utrwalany przez niego – świat, który przestał istnieć. Jackie Wullschläger nie kieruje się sentymentami ani poprawnością polityczną, szuka za to sposobu na uzmysłowienie odbiorcom, jak ważna jest sztuka w codziennym życiu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz