* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

wtorek, 20 listopada 2018

Renata Kosin: Złodziejka dusz

Księgarnia Gandalf

Filia, Poznań 2018.

Na uboczu

Sprawdzony schemat w obyczajówkach o posmaku historycznym, od pewnego czasu bardzo mocno eksploatowany w czytadłach, właściwie niemal obowiązkowy. Na szczęście Renata Kosin jest autorką doświadczoną i do przewidywalnego biegu wydarzeń dodaje bardzo ładną narrację i humor. Co prawda bohaterkę portretuje również zgodnie z takimi scenariuszami – ale kto zaakceptuje początek, ten później nie będzie mieć problemów z przedziwnym mariażem literatury dziecięcej i okultyzmu. W tle tomu przewijają się zapiski i życiowe doświadczenia Heleny Bławatskiej, z kolei Anastazja Niebieska, bohaterka tej historii, w trudnych chwilach przywołuje sobie w myślach cytaty z „Kubusia Puchatka” czy „Alicji w Krainie Czarów”. W pewnym momencie tych cytatów jest aż za dużo, na szczęście orientuje się w porę sama autorka – i przerywa natłok haseł. Wiadomo, że mają one pełnić funkcję kotwic, przywoływać beztroskę i atmosferę bezwzględnej akceptacji – w końcu „Złodziejka dusz” ma być tomem krzepiącym i optymistycznym, realizacją marzeń stereotypowych bohaterek i równie stereotypowych odbiorczyń. W rzeczywistość wkrada się jednak tajemnica – b to, co z reguły staje się jasne na pierwszych stronach obyczajówek, tutaj stanowi zagadkę. Dalecy krewni Anastazji proszą kobietę, żeby na pewien czas zamieszkała w ich domu i zaopiekowała się wszystkim. Na tę propozycję dobroduszna Anastazja przystaje, bo akurat jest na życiowym zakręcie, nie zastanawia się zresztą przesadnie nad ukrytymi motywami. Wprowadza się do domu i natychmiast odkrywa szereg niespodzianek. W domu najwyraźniej ktoś grasuje, a może… straszy: przedmioty zmieniają swoje położenie, słychać dziwne dźwięki, a sąsiedzi podtrzymują przekonanie, że okolica należy do wyjątkowych ze względu na nietypowe (paranormalne) zjawiska. Stopniowo Anastazja wkracza na ścieżkę prowadzącą do rozwiązania zagadki – autorka proponuje szyfr jak z „Szatana z siódmej klasy”: zapiski pozornie bez sensu odkrywają znaczenia, kiedy zaczyna się kreatywnie myśleć. Anastazja nie jest w tych działaniach sama, jej sąsiad – Tadeusz – dzielnie jej pomaga. Renata Kosin potrafi sięgać po filmowe sceny jak z horrorów, dobrze też operuje wszelkiego rodzaju zaskoczeniami. Udaje jej się oddalić rutynę i zaprosić do świata bohaterki bez wysiłku. Trudno co prawda uwierzyć, żeby fanki pogodnych obyczajówek były równocześnie fankami Bławatskiej i ucieszyły się z wprowadzanych fragmentów jej pism. Oczywiście to sposób na interteksty bardziej ambitne niż klasyka literatury czwartej, a i brakujący klucz lekturowy. Anastazja otrzymuje mapę do skarbu, a droga będzie długa i kręta. Renata Kosin bardziej zajmuje się wątkiem detektywistycznym niż romansowym – ten drugi zawiesza, żeby wprowadzać elementy niepokojące i sygnały zmieniających się gatunkowych inspiracji.

Odbiorczynie – miłośniczki literatury kobiecej – otrzymują tutaj prozę bardzo dopracowaną, Kosin nie wybiera stylu pop, nie zamierza upraszczać opowieści. Czerpie autorka z bestsellerowych czytadeł, ale urozmaica przewidywalne historie. Samodzielnie kształtuje charaktery postaci, a do tego bawi się intrygami. Lubi szykować niespodzianki dla czytelniczek, często z tego korzysta. W „Złodziejce dusz” przeszłość pojawia się jako nośnik treści – nadaje charakter całemu domowi i otoczeniu, przypomina o wartości tradycji. Anastazja dowiaduje się, że rodzinne więzi przejawiać się mogą na różne sposoby, nawet bez bezpośredniego kontaktu.

Anastazja znajduje swój azyl, chociaż wcale nie szuka schronienia. Byłaby już w stanie poradzić sobie z własnymi problemami, ale konfrontację i rozmaite nieprzyjemności może odłożyć w czasie. Na razie ma wakacje od życia, może i emocjonujące przesadnie, ale przynajmniej niebanalne. Renata Kosin podsuwa odbiorczyniom udaną obyczajówkę, od której trudno się oderwać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz