* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

sobota, 13 stycznia 2018

Tomasz Lach: Kumpel. O Komedzie, Zośce i innych

Muza SA, Warszawa 2017.

Rodzinnie

Zośka i Krzysio – tak o Zofii Komedowej i Krzysztofie Komedzie Trzcińskim pisze Tomasz Lach w osobistej wspomnieniowej publikacji „Kumpel”. Syn Zośki i pasierb Komedy relacjonuje swoje dzieciństwo i czas dorastania u boku kompozytora – z perspektywy nieosiągalnej ani dla biografów, ani dla fanów. Opowieść zaczyna się z pierwszym spotkaniem ze „Starym”, kończy po jego śmierci, ale Tomasz Lach wcale nie koncentruje się na Komedzie. Skupia się na sobie i przez obserwacje dziecka przedstawia scenki rodzinne oraz charakter ojczyma. Tworzy portret subiektywny i bardzo ciepły, idealizowany, mimo że niepozbawiony rys. Patos likwiduje poczuciem humoru – to zabieg, który tutaj dobrze się sprawdza i zmienia lekturę w znakomite czytadło.

Mały chłopiec poznaje Krzysztofa Komedę i od razu czyni go swoim autorytetem. Podkreśla serdeczność, otwartość i zrozumienie, jakiego doznaje od nowego partnera matki, nakreśla przyjaźń budowaną od początku i konsekwentnie. Krzysio to ktoś, kim można się chwalić przed kolegami. Nie dlatego, że sławny, komponuje i pięknie gra na pianinie, a dlatego, że potrafi zdobyć piłkę, uratować przed przykrymi konsekwencjami młodzieńczych wybryków czy zabrać na „męską” wyprawę. Krzysio ratuje z tarapatów, nie złości się i zawsze ma czas dla pasierba. Między nim i Tomkiem nawiązuje się, w oczach tego drugiego, swoiste artystyczne porozumienie, przy którym codzienne sprawy schodzą na dalszy plan. Ale Tomas Lach właśnie z codzienności układa tę relację. Każdy rozdział to osobny motyw, pojedyncze wspomnienie, w którym Komeda nie zawsze zajmuje centralne miejsce, ale zawsze pozostaje jako ktoś wyjątkowo ważny. Ojczym jest ideałem, nawet wtedy, gdy wychodzi, by odebrać Zośkę z pociągu wiele godzin przed czasem i niemal zapomina w knajpie o celu eskapady. Nawet wtedy, gdy spotyka piękną panią, którą całuje w usta – i potem chce to zamienić w sekret przed mamą. Na Krzysiu można polegać, kiedy ma się kilka i kilkanaście lat, ale nawet potem, gdy już prowadzi się samodzielne i dorosłe życie.

Niewiele w tym tomie Komedy od strony zawodowej. Tomasz Lach może co najwyżej pokazać nieobecność dorosłych i ich trasy, związane z odwoływaniem wspólnych spotkań. Poza tym może też zaobserwować Komedę podczas pracy – gdy bez instrumentu wymyśla melodie, bębni palcami po stole i zapisuje efekty olśnień. Poza takimi migawkami co pewien czas przytaczanymi nie ma mowy o pracy artystycznej, Lach opowiada o domu i najlepszych wspomnieniach. Opowiada, co warto zaznaczyć, z gawędziarskim zacięciem i z humorem. Bardzo dobrze operuje ironią, potrafi relacjonować komiczne wydarzenia z wyczuciem puenty, nawiązując trochę – na co pozwala mu kreacja – do Mikołajka. W ten sposób uzyskuje rodzinną opowieść, która nie jest przesadnie sentymentalna, mimo że z wielu powodów taka właśnie mogłaby być. „Kumpel” nie jest ani typową biografią, ani zbiorem wspomnień, Lach pisze dobrze i odrzuca stylistykę pop. Zaprasza czytelników do niezwykłego domu, pozwala pokrzepić się sympatyczną atmosferą i wrażeniem artystycznej lekkości. Tomasz Lach pisze uzupełnienie domowe do biografii – potrafi zainteresować czytelników postacią ojczyma – i to zwróci się nie tylko do fanów Komedy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz