* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

piątek, 26 stycznia 2018

Wielka kolekcja bajek Boba Budowniczego

Egmont, Warszawa 2016.

Budowa

Bob Budowniczy to bohater ważny zwłaszcza dla małych chłopców: jest w końcu przedstawicielem najciekawszego świata, świata budowy. Wiadomo, że kilkulatki wciąż fascynują się procesem budowania domów – czy może raczej mnogością ciężkiego sprzętu, jaki na każdej budowie się pojawia. W ślad za tymi pasjami ruszyli twórcy kreskówek – proponują najmłodszym bajki o budowach. Tematyzacja posuwa się do tego stopnia, że pierwsza historia z tomiku dotyczy betonu. Do niedawna trudno byłoby sobie wyobrazić taki motyw w książeczce obrazkowej. Ale skoro historie dotyczą najbliższego otoczenia Boba Budowniczego, wszelkie tematy remontowe są jak najbardziej uprawnione. Twórcy prostych opowiastek postarali się, żeby dzieci z każdej pojedynczej historyjki wyciągnęły jakąś lekcję. Starannie opracowują oczywiste (dla dorosłych) puenty, a całość ukrywają pod fabułą pełną silnych przeżyć.

Specyficzne są to przeżycia, skoro dotyczą terenu budowy. Trzeba tu między innymi zdążyć z pracą na czas, przygotować potrzebne przedmioty i zachowywać się zgodnie z oczekiwaniami. Sporo problemów wynika z nagłej chęci wykraczania poza swoje obowiązki. Celują w tym zwłaszcza maszyny: koparka przygląda się robieniu pysznych koktajli i postanawia stworzyć równie atrakcyjną wylewkę z tego, co uda się jej zgarnąć i wrzucić do betoniarki, jeden z pojazdów naśladuje ludzi w tańcu, ale w ferworze zabawy niechcący niszczy podstawę parkietu do tańca. Bohaterowie sami sobie stwarzają niepotrzebne utrudnienia, ale nie można się na nich złościć – chcą naśladować ludzi i odważają się marzyć. Podążają za własnymi wyobrażeniami tego, co dla nich dobre, czasami potrzebują oderwania od rutyny, nudzą się codziennymi obowiązkami i pragną odmiany. Co ciekawe, ludzie – między innymi Bob czy Marta, która zajmuje się elektryką, są wolni od błędów – oni przede wszystkim naprawiają to, co zepsują niesforne maszyny. W najprostszym przekładzie – tutaj pojazdy i cały sprzęt budowlany to dzieci, a pracownicy budowy – rodzice. Te pierwsze muszą popełnić sporo błędów, żeby się na nich uczyć właściwego postępowania. Ci drudzy cechują się dużą wyrozumiałością w ocenie sytuacji. Ważne, że nie hamują pomysłów pojazdów, pozwalają im działać, nie męczą dobrymi radami, bo wiedzą, że nauczki zadziałają znacznie lepiej. Także dla dobra fabuły – w końcu akcja opiera się w dużej części na adrenalinie wywołanej drobnymi „dramatami” i wpadkami.

Ale w tomiku znajduje się też miejsce na bardziej tradycyjne sygnały bajkowości, czy podkreślanie pozabudowlanej części życia. To zderzenie codzienności znanej maluchom (na przykład temat pysznego truskawkowego koktajlu) z maszynami, które tylko w bajce mogą porzucić własne obowiązki. Świat proponowany prze autorów jest wypełniany kreatywnymi rozwiązaniami: tu politycy spotykają się, żeby razem potańczyć, a sprowadzone do pobliskiego zoo pingwiny mogą tymczasowo zamieszkać w fontannie miejskiej. W rzeczywistości postaci pojawia się całkiem sporo zwykłych-niezwykłych zdarzeń – wszystko po to, żeby ubarwić akcję. Te historyki dzięki podobnemu wzbogaceniu przestają być jednowątkowe (więc i stają się mniej oczywiste w swojej wymowie, przynajmniej dla dzieci”. Z „Wielkiej kolekcji bajek Boba Budowniczego” dzieci będą czerpać rozrywkę – Bob Budowniczy i jego maszyny to możliwość wkroczenia do świata „dorosłego” i bardziej ciekawego, zwłaszcza że rzadko obecnego w bajkach (za to stale obecnego w zabawach kilkulatków). Autorzy wykorzystują zatem oryginalny temat przetestowany w kreskówce, żeby zapewnić maluchom zabawę i zachętę do lektur. Przy okazji sporo ich uczą, bo lekcję, jaką otrzymują maszyny, da się łatwo przełożyć na zwyczajność kilkulatków. Z jednej strony zatem – adrenalina, z drugiej – wsparcie rodziców w procesie wychowawczym. Bob Budowniczy to nie tylko sygnał zmian w podejściu do historyjek dla dzieci. To reklama książek jako sposobu spędzania czasu. Maluchy można przekonać do tomiku również dzięki temu, że grafiki to kadry z trójwymiarowej kreskówki – zmiana nośnika nie oznacza zatem specjalnych uciążliwości. Opowiadania są krótkie i stanowią zamknięte całostki, można je traktować jako lektury do poduszki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz