* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

sobota, 6 stycznia 2018

Katherine Rundell: Dachołazy

Poradnia K, Warszawa 2017.

Największe marzenie

Nie dziwi lista nagród i nominacji wymienianych na okładce tomu Katherine Rundell „Dachołazy”, bo też i książka, jaką proponuje małym odbiorcom, jest niezwykła przez sposób postrzegania świata. Rundel odrzuca realizm na rzecz czystej baśniowości i pozwala swoim postaciom od początku łamać reguły. Na wstępie jest ich dwoje: Charles Maxim, niezdarny i roztargniony uczony oraz Sophie – która sama wybrała sobie imię – roczna dziewczynka wyłowiona z wody, a właściwie to ocalona z tonącego statku dzięki futerałowi na wiolonczelę. Charles znajduje dziecko i chociaż niespecjalnie radzi sobie z własną egzystencją, przynajmniej w oczach innych, budzi się w nim poczucie odpowiedzialności za drugiego człowieka. Opiekuje się Sophie najlepiej jak potrafi, nawet jeśli jego pomysły budziłyby grozę matek lub śmiech przypadkowych obserwatorów. Może nie zawsze mała Sophie ubiera się czysto i schludnie, ale wyrasta na mądrą, wrażliwą i odważną istotę, która dużo wie i uwielbia czytać. Charles nie przeszkadza jej w przeżywaniu pięknego dzieciństwa, za nic ma dorosłe zobowiązania czy nakazy. Traktuje podopieczną z pełną powagą, umożliwiając jej realizację marzeń. Doskonale rozumie, na czym polega potęga dziecięcej wiary i nie zamierza odbierać Sophie złudzeń, nawet gdy wszyscy inni chcieliby wtłoczyć dziewczynkę w sztywne ramy zasad.

Sophie ma marzenie, które nikomu nie wydaje się możliwe do spełnienia. Chce odnaleźć matkę, jaką zapamiętała. Matkę-wiolonczelistkę (chociaż rzekomo nikt nie przeżył katastrofy statku, a kobiety nie mogły w dodatku być muzykami). Potrzebuje tego, a Charles nie stanie jej na drodze, przeciwnie – wyruszy razem z Sophie do Francji, bo tam posyła jedyny trop – tabliczka w futerale wiolonczeli. Oboje mają jeszcze jeden ważny powód, by zniknąć z Anglii: opieka społeczna zgłasza zastrzeżenia co do sposobu wychowywania Sophie, a w niedługim czasie zamierza odebrać dziewczynkę Charlesowi.

„Dachołazy” to książka złożona z dwóch części. W pierwszej nakreślona zostaje relacja Charlesa i Sophie, niezwykła magiczna więź. Druga to świat dachów Paryża – pod niebem mieszkają opuszczone dzieci. Wypracowały sobie cały system reguł, dzięki którym przeżyją, a nikt ich nie znajdzie. Nie wiedzą, co to strach, za to doskonale znają zimno, ból i głód. Sophie będzie musiała dołączyć do nich, żeby spełnić swoje marzenie. O ile w pierwszej części tomu autorka wybiera genialne frazy o zabarwieniu filozoficznym, ogólnoludzkie uwagi na temat życiowych wyborów, czasem podlane absurdem, ale dające do myślenia, o tyle w drugiej części wybiera akcję, adrenalinę i przerażające racjonalistów sceny. Pierwszą częścią zachwyci i oczaruje starszych czytelników, druga przeznaczona jest dla małych poszukiwaczy przygód – i mimo świadomości wymagań odbiorców trochę szkoda, że klimatu z początku historii nie utrzymuje Rundel na dachach.

Jest w tej powieści szansa na spełnienie niemożliwego do zrealizowania marzenia, jest otoczka baśniowości, niemal magiczny klimat, który udziela się czytelnikom. „Dachołazy” to książka niezwykła – wolna od literackich schematów i bardzo wartościowa. Przedstawiona w niej opowieść zachwycać może nie tylko fabułą czy kreacją bohaterów, ale również sposobem opisu. Katherine Rundell nie pozwala wyjść z tego świata.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz