* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

wtorek, 28 października 2014

Rosita Steenbeek: W Rzymie jak w domu. Przewodnik po miejscach nieoczywistych

Marginesy, Warszawa 2014.

Historia najbliższa

Rosita Steenbeek tworzy przewodnik prywatny po Rzymie, a czyni to w sposób, który budzi zazdrość. Codziennie przemierza szlaki, które mają historyczne znaczenie, kojarzy miejsca z antycznymi postaciami, jest w stanie lawirować po dokonaniach z dziedziny kultury i sztuki niemal bez wysiłku. A do tego sama wpasowuje się w atmosferę miasta, korzysta z uroków życia i nie pozwala sobie na zmęczenie. „W Rzymie jak w domu” to zaproszenie do odwiedzin.

Kiedy Steenbeek chce poznać lokalne historie, umawia się z ludźmi, którzy najlepiej o nich opowiedzą. Przekazuje informacje żywe i wplatane w naturalne rozmowy, nie ma tu monotonnego rytmu encyklopedycznych przewodników. Autorce bowiem nie zależy na tym, żeby przedstawiać pełne dane dotyczące konkretnego miejsca, raczej żeby zaintrygować odbiorców i zmusić ich do chłonięcia opowieści. To jej się udaje, „W Rzymie jak w domu” w warstwie narracji przypomina dobrą obyczajową powieść. Steenbeek rzeczywiście czuje się tu jak w domu, chociaż łączy z tą postawą zachwyt turystyki i odkrywcy. Przemierza znane sobie uliczki i na nowo przedstawia ich uroki odbiorcom, którzy nawet nie przypuszczali, ile tajemnic z przeszłości kryją. Steenbeek zachowuje się trochę tak, jakby postacie z przeszłości były jej dobrymi przyjaciółmi, szuka elementów ich zwyczajności (może o tę ścianę opierał się cesarz?). Autorka mieszka w celi w przykościelnym pałacu i już samo to pobudza do działania wyobraźnię: jej taras znajduje się za oknem z przepięknym witrażem, słychać też fragmenty operowych przedstawień. Tu nie da się żyć bez ciągłego przypominania o kulturowym dorobku. Rzym, który w swojej książce ocala Steenbeek to prawdziwe Wieczne Miasto – człowiek mimowolnie staje się tu częścią wielkiego dzieła. Codzienność zaczyna być pasjonująca, bo nie wiąże się z przyziemnymi sprawami, a z nieustannym śledzeniem tropów przeszłości.

Rosita Steenbeek lubi wynajdować dla czytelników ciekawostki i informacje spoza oficjalnych przewodników. Dlatego tak chętnie spotyka się z ludźmi, którzy mogą dostarczyć jej nowych anegdot. Zaprzyjaźnia się nawet z wnukiem Luigiego Pirandella, kloszardem, który wszystkich obdarowuje prezentami. Spotkania z innymi są ważną częścią tomu, zresztą autorka ceni sobie dobre towarzystwo i ciekawe rozmowy. To dla niej również cel zwiedzania Rzymu. Jest tu zadomowiona, a jednocześnie rozumie postawy przyjezdnych – sama pochodzi z Holandii. Być może to pozwala jej na ciągłe zachwycanie się nad miejscem opisanym już na wszelkie możliwe sposoby przez całe stulecia.

„W Rzymie jak w domu” to książka barwna. Po lekturze chciałoby się natychmiast udać w ślady autorki i odnaleźć prezentowane przez nią miejsca. To nie książka-przewodnik, raczej książka-spotkanie, swoiste zaproszenie do odkrywania nowych terenów i oswajania ich przez wspomnienie związanych z nimi ludzi. Żadne, nawet najbardziej szczegółowe przewodniki nie oddadzą piękna i tajemniczości Rzymu tak dobrze jak ta publikacja. Rosita Steenbeek nie wybrała najłatwiejszej drogi – nie powtarza skrzętnie odnotowywanych wiadomości ani literackich zapisków. Sama poznaje Rzym i mimo upływu lat zachwyca się nim tak samo silnie. To uczucie, które udzieli się czytelnikom. Książka „W Rzymie jak w domu” przypomina autobiografię przefiltrowaną przez radość odkrywania tajemnic miasta. Autorka oprowadza po Rzymie, nie rezygnując z osobistej perspektywy – i ten wybór najlepiej sprawdza się w zestawieniu z lekką, dziennikową narracją. To nie tyle „przewodnik po miejscach nieoczywistych” co szansa na odbycie czytelniczej podróży z najlepszą możliwą opieką.

1 komentarz:

  1. Bardzo lubię podróże, podróżuję śladami historycznych i literackich postaci, po miejscach związanych z historią, czy jakimś artystycznym wydarzeniem, nie lubię tradycyjnych-typowych przewodników przytłaczających ilością dat, stylów, nazwisk. Chciałabym przeczytać taki przewodnik po miejscach nieoczywistych.

    OdpowiedzUsuń