* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

wtorek, 14 października 2014

Na wieki wieków amant. Tadeusz Pluciński w rozmowie z Magdaleną Adaszewską

Prószyński i S-ka, Warszawa 2014.

Miłostki

Rozmowa z Tadeuszem Plucińskim, chociaż wpasowująca się w serię wywiadów-rzek, wcale nie przypomina typowych dialogów z aktorami. Z dwóch co najmniej powodów. Po pierwsze Pluciński odwraca proporcje, bardziej interesuje go opowiadanie o swojej prywatności i wybielanie życiowego a nie scenicznego wizerunku amanta, a po drugie uwielbia śmiech i stara się bez przerwy wplatać do swojej historii rozmaite – udane – anegdoty. „Na wieki wieków amant” nie jest zatem próbą podsumowania dorobku – raczej plotką, przypomnieniem się szerokiej publiczności, a i przekorną odpowiedzią na mody w publikacjach spod znaku pop.

Magdalena Adaszewska przez całą książkę pozostaje w cieniu. Pozwala Plucińskiemu decydować o kierunkach rozmowy i o tematach, nie docieka i nie naciska na zdradzanie zawodowych sekretów. Nie stara się zaistnieć za sprawą rozbudowanych lub szczegółowych pytań. Jej rola polega raczej na porządkowaniu relacji, sygnalizowaniu zmian w tematach i dodawaniu emocji czy reakcji odbiorców do komentarzy. Równie dobrze mogłaby usunąć swoje wtrącenia i pozwolić Plucińskiemu w książce mówić – jest bowiem rozmówczynią na tyle przezroczystą, że podczas lektury łatwo można zapomnieć o jej obecności.

Tadeusz Pluciński w tej książce to gawędziarz, który uwielbia zabawiać słuchaczy. W jego ujęciu scenki z przeszłości zasługują na przywołanie zawsze wtedy, gdy dają się opatrywać komicznymi puentami. Nieważna jest ich wartość historyczna, nieważne znaczenie w życiu aktora – istotne, że da się przy ich pomocy zabłysnąć, kupić odbiorców śmiechem. Bo śmiech w tej publikacji jest wartością największą. Plucińskiemu wcale nie zależy na tworzeniu autobiografii, wywiadu-rzeki nie traktuje jako szansy na przedstawienie swojego aktorskiego wyboru i dorobku. Oczywiście nie odcina się od środowiska artystycznego – wraca do niego tym chętniej, gdy może je potraktować jako dostawcę kolejnych anegdot. Być może nad tą pozycją biografowie i poważni badacze będą w przyszłości załamywać ręce – ale zwykli czytelnicy będą nad Plucińskim cmokać z zachwytu.

Chyba że zirytuje ich kobieciarstwo bohatera. Trafnie dobrany tytuł oddaje to, co w tomie najbardziej i na każdym kroku podkreślane. Pluciński sprawia tu wrażenie seksoholika, który swoje uzależnienie próbuje przerobić na naturalną i oczywistą galanterię wobec kobiet. Z chęcią opowiada o miłostkach, podbojach, żonach i kochankach (te ostatnie pozostają jednak najczęściej anonimowe, bo, jak stwierdza aktor, to młodsze panie, które mają szczęśliwe rodziny). Bez znużenia powtarza frazy o uwielbieniu dla kobiet intrygujących, przyznaje się nawet do bardzo kontrowersyjnej inicjacji seksualnej. I wciąż przekonuje na zmianę, że albo jest ofiarą pięknych pań, które próbują usidlić kogoś o reputacji amanta, albo – lubi doceniać kobiecą naturę, wielbić i czcić swoje partnerki. Nic złego nie widzi w oglądaniu się za kobietami na ulicach i dziwi się, że budziło to sprzeciw jego żon.

O aktorstwie Tadeusz Pluciński mówi bardzo niewiele. Nie chce analizować kolejnych ról, żeby nie zanudzić czytelników. Życie zawodowe wyraźnie przegrywa z przygodami codzienności i tylko czasem Magdalena Adaszewska wyciąga na temat aktorstwa jakieś ogólniki. Pluciński za to chętnie przedstawia swoich – co ciekawszych – kolegów z branży. Rzecz jasna, zawsze wtedy, gdy wiąże ich z zabawnymi sytuacjami. „Na wieki wieków amant” to wywiad jak z plotkarskiego czasopisma rodem. Pluciński dzisiaj świetnie sprawdziłby się jako celebryta z upodobaniem wpuszczający media do swojego życia. Rzadko spotyka się obecnie aktorów aż tak chętnie zwierzających się w wywiadach-rzekach z intymnych spraw. Pluciński jednak nie poluje na skandale – po prostu pozwala sobie na rodzaj szczerości niezbyt modnej i rzadko w podobnym gatunku uzyskiwanej. Tom „Na wieki wieków amant” to lektura dla czytelników zafascynowanych prywatną egzystencją gwiazd – a i oryginalne uzupełnienie ról bohatera.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz