* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

piątek, 12 listopada 2010

Magdalena Kordel: Sezon na cuda

Prószyński i S-ka, Warszawa 2010.

Magia świąt

Przed właściwą opowieścią Magdalena Kordel zdradza dwie inspiracje – wskazuje Krystynę Siesicką oraz Lucy Maud Montgomery jako autorki, od których bohaterowie „Sezonu na cuda” pożyczają konkretne sformułowania. Do tego zestawu dołożyłabym bez wahania Małgorzatę Musierowicz – jej wpływ na język Magdaleny Kordel jest dość wyraźny w samej narracji, a zdarza się, że niektóre frazy przypominają formuły z „Jeżycjady”. Nie wygląda to na celowe działanie, raczej – na nieświadome i odruchowe zapożyczenia, wygodne w prowadzeniu historii. Jeśli „Uroczysko” stało się bestsellerową powieścią, to „Sezon na cuda” ma ogromne szanse, żeby poprzedniej części dorównać.

Bohaterka „Sezonu na cuda”, Majka, samotnie wychowuje nastoletnią córkę, próbuje prowadzić pensjonat w górach – to właśnie Uroczysko – i pracuje w szkole, bez przerwy podpadając złośliwej dyrektorce. Charakter nie pozwala Majce przejść obojętnie obok ludzkiej krzywdy, kobieta służy pomocą wszystkim, którzy tej pomocy potrzebują. Przygarnia do siebie nieszczęśliwą i zagubioną matkę dwójki małych dzieci, umożliwia sympatycznej staruszce, pani Leontynie, realizację jej marzeń. Nie unika przy tym kłopotów: jej dobre serce wykorzystuje bezceremonialnie koleżanka, niezbyt zdrowa na umyśle. Były mąż komplikuje świąteczne plany, a uczniowie wcielają w życie niekonwencjonalne pomysły. Staruszkowie, odwiedzający pensjonat, kłócą się, doprowadzając niemal do bójki. A kiedy w Uroczysku wysiądzie prąd… cóż, nie byłoby problemu, gdyby nie fakt, że akcja „Sezonu na cuda” dzieje się zimą, tuż przed świętami Bożego Narodzenia – i że właśnie śnieg zasypał drogi i domy. Akcentem, który przyciągnie czytelniczki, będzie subtelnie zarysowany wątek kiełkującej miłości. Wielbicielkom Małgorzaty Musierowicz z kolei spodoba się klimat opowieści – ciepłej, optymistycznej i krzepiącej. „Sezon na cuda” to dobra opowieść wigilijna, która może przypaść do gustu miłośniczkom lekkich powieści obyczajowych.

Więcej tu zalet niż wad – więc teraz słowo o wadach. Po pierwsze, zdarzyło się autorce kilka potknięć stylistycznych. Po drugie, niektóre rozwiązania fabularne są zbyt naiwne, a bohaterce co jakiś czas – na szczęście rzadko – zbiera się na trochę moralizujące wywody o tym, że warto pomagać innym, że warto być dla ludzi dobrym i miłym. Po trzecie, słabym punktem okazują się scenki humorystyczne – tam, gdzie Kordel chce śmieszyć, jest bardzo przewidywalna. Nie może tu niczym zaskoczyć odbiorczyń, więc i spodziewanego śmiechu nie wywoła, ale czytelniczki nie będą miały problemu ze wskazaniem miejsc, które rozbawiać miały. Po czwarte wreszcie – nie wychodzi Magdalenie Kordel budowanie tajemniczości – tam, gdzie ciągnie przez kilkadziesiąt stron kwestie nierozwiązane (jak w przypadku przyczyn odmiany zachowania Marysi, zbuntowanej córki Majki), czytelniczki znają wyjaśnienie już w chwili nakreślenia problemu – i tylko bohaterka cierpi na dziwne zidiocenie i nie rozumie oczywistości.

Ładnie za to wprowadza autorka intertekstualia, widać jej ślady lekturowe, ale nie ma tu nachalnego podkreślania oczytania czy źródeł inspiracji. To w literaturze rozrywkowej rzadka umiejętność. Magdalena Kordel wymyśliła sobie sytuację i otoczenie idealnie usprawiedliwiające lekko infantylne podejście do biografii Majki. Szkoda tylko, że wydarzenie, do którego bohaterowie przygotowują się przez większą część książki, zostało pominięte milczeniem: w chwili, gdy akcja miała osiągnąć apogeum, autorka przeskoczyła w przyszłość.

„Sezon na cuda” to świetne dopełnienie zimowych wieczorów, ciepłej herbaty, koca i ulubionego fotela. To książka dobra na gwiazdkowy prezent – zwłaszcza dla niepoprawnych marzycielek, kobiet, które zachwycały się kiedyś książkami Musierowicz, Siesickiej czy Montgomery. Magdalenie Kordel udało się stworzyć świąteczną atmosferę, miły nastrój, bez sentymentalizmu, ale z nutą naiwności. Świat przez nią wykreowany nie jest możliwy do powtórzenia w rzeczywistości, ale po takie książki chętnie sięgną romantyczki i panie lubiące sympatyczne, dodające otuchy opowieści – lekko baśniowe, pełne przyjaciół, ludzi, którzy służą pomocą w trudnych chwilach. Kordel sprzedaje nam marzenia – i za to można ją lubić.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz