* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

niedziela, 14 listopada 2010

Andrzej Żak: Brajan i ogniowe smoki

Skrzat, Kraków 2010.

Walka z ogniem

Andrzej Żak w powieściach fantasy dla najmłodszych sprawdza się bez zarzutu. Nie komplikuje nadmiernie akcji, nie zmusza odbiorców do poznawania zasad rządzących wymyślonym światem, zajmuje się jedynie podmianą wybranych elementów – czyli na kanwę powieści przygodowej i realistycznej nakłada kilka schematów z wyobraźni: baśniowe stwory, magiczne zdolności i ponadrealne konflikty wystarczą, żeby skonstruować naprawdę dobrą, to jest ciekawą oraz niemęczącą, powieść fantasy. Tak jest także z „Brajanem i ogniowymi smokami” – książką, dla której smutną inspiracją stała się tragiczna śmierć sześcioletniego Brajana Chlebowskiego. Chłopiec powiadomił straż o pożarze kamienicy, sam jednak w tym pożarze stracił życie. Andrzej Żak korzysta z demiurgicznych możliwości autora i zmienia smutne zakończenie, nie pozwala swojemu bohaterowi zginąć, ale też nie natychmiast go ocala.

Brajan – bohater powieści – nie umie poradzić sobie ze starszymi kolegami, którzy dokuczają mu w szkole. Jego rodzice pracują za granicą, chłopiec mieszka z babcią. Na szczęście ma starszego brata, Kamila, na którego zawsze może liczyć – i mądrych nauczycieli. Pewnej nocy w domu Brajana wybucha pożar. Chłopiec dzwoni po straż pożarną i traci przytomność. Tu zaczyna się właściwa część historii. Brajan znienacka przenosi się do nieznanego sobie świata, świata, w którym magia jest na porządku dziennym, a okrutne smoki atakują mieszkańców. Na początku bohater jest przerażony, zwłaszcza że nie ma przy nim starszego brata, który zawsze służył pomocą – ale szybko wciąga go wir dziwnych i niezwykłych wydarzeń. W końcu nie zawsze ma się okazję poznać prawdziwego, groźnego smoka i zaprzyjaźnić się z nim. W krainie Riss Brajan cieszy się specjalnymi względami: traktowany jest jako ten, który pokonał ogień. Ma szansę uczyć się czarów, a nowi znajomi – między innymi uczennica maga, Zoia – zadbają o to, by nie wpadł w sidła podstępnych stworów. W końcu będzie mógł wrócić do domu – i do swojego ciała. Podobnym zabiegiem posłużył się nie tak dawno Jacek Tomasz Roczniak w „Woodwardzie”.

W „Brajanie i ogniowych smokach” Andrzej Żak nie unika mówienia o sprawach trudnych, ale bardzo je łagodzi. Moment przejścia do krainy Riss owiany jest tajemnicą, chłopiec – a razem z nim młodzi odbiorcy – dowie się tylko tyle, że brat i babcia zostali „po tamtej stronie” – i że prędzej czy później i tak wszyscy się spotkają. Wybudzony ze śpiączki dowiaduje się jedynie, że przespał w klinice, jak niedźwiedź, całą jesień i zimę, sam natomiast, chociaż przeżył w międzyczasie sporo przygód, nie ma pojęcia, co w tym czasie przeżywali jego bliscy. Nie mówi Andrzej Żak wprost o śmierci ani o strachu, chroni swojego bohatera – ale pozwala mu uczestniczyć – jako bohaterowi właśnie – w wydarzeniach czasem mrożących krew w żyłach.

Rozeznanie w fantastycznej krainie ułatwiają zamieszczone na wewnętrznych stronach okładki bestiariusz (ilustracje przedstawiające magiczne stwory razem z ich książkowymi nazwami) oraz mapa krainy Riss – ale też Andrzej Żak nie rozprasza specjalnie uwagi odbiorców, nie każe koncentrować się na zbędnych drobiazgach. Prezentowany przez niego świat jest spójny i sensowny, a także łatwy do przyswojenia przez dzieci. O tym, że książka stanowi hołd złożony Brajanowi Chlebowskiemu przypomina posłowie – wyjaśnienie autora. Dodatkowo pojawia się też słowo o fundacji „Akogo?” i klinice Budzik, to bardziej informacja dla rodziców niż dla małych czytelników tej powieści – lecz i ci ostatni sporo na tym skorzystają.

Łukasz Ryłko idealnie sprawdził się jako ilustrator (najsłabszym punktem jego grafik wydaje się okładkowy Brajan, jest zbyt prostolinijnie komiksowy w porównaniu z robiącymi wrażenie baśniowymi stworami, które przedstawia Ryłko genialnie). Prostym a przyjemnym i udanym zabiegiem jest wprowadzanie na każdej stronie motywu poszarpanych i nadpalonych kartek. Pomysł ten dobrze komponuje się z całością, dzięki czemu historia jeszcze nabiera barw. A na stronie 197 książę mówi "karzę cię ściąć". Szkoda.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz