* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

czwartek, 1 lutego 2024

Joanna Bagrij: Nadbrzeżnik

Mova, Białystok 2024.

Zwłoki na plaży

Przede wszystkim Joanna Bagrij wierzy w siłę narracji – do tego stopnia, że nie zamierza różnicować sposobu prowadzenia opowieści, bez względu na to, czy wypowiada się transparentny i „właściwy” narrator, czy głos zabierają poszczególni bohaterowie – nie rozróżnia ich ze względu na płeć czy wiek. I tak rodzi się pytanie o znaczenie synestezyjności „męskiej” opowieści i o zbyt dużą wiedzę (o zasobie leksykalnym nie wspominając) u kilkulatka – owszem, ten ostatni będzie stawiać na zdrobnienia i akcentowanie roli członków rodziny, ale gdzieś rozbrzmiewa tu sama kreacja. „Nadbrzeżnik” to bowiem kryminał, w którym odzywać się ma wiele głosów, tak, żeby czytelnicy poczuli się wrzuceni w centrum opowieści – i zmuszeni do podążania za poszczególnymi tropami. Joanna Bagrij wybiera – mimo tej drobiazgowej narracji wypełnionej wrażeniami zmysłowymi – dość surowy sposób opowiadania. Nie koncentruje się przesadnie na życiu osobistym bohaterów, chociaż bez tego trudno sobie dzisiaj wyobrazić akcję – w związku z tym rozsnuwa powiązania łączące bohaterów w przeszłości, sugeruje, że Lena Dobrowicz, specjalistka od zwłok, ma w swojej przeszłości bolesne rysy na tle damsko-męskim (co dzisiaj owocuje między innymi otwartym podejściem do spraw seksu – jednak kiedy zbyt wielu potencjalnych towarzyszy łóżkowych ekscesów pojawia się w pobliżu, bohaterka woli się wycofać) i co pewien czas wprowadza wzmiankę przypminającą o codziennych – czyli poza sprawą – problemach postaci. To niewiele, ale musi wystarczyć, bo resztę portretów charakterologicznych wypełnia codzienność. A w niej mnóstwo jest prostych gestów, ostrych i ascetycznych w wymowie. Każdy ze swoimi demonami zostaje sam i każdy rozprawia się z nimi jak umie – taki standard dla zaznaczenia, że nie jest to cosy crime. Szorstkość w opisach ma przykuwać uwagę do zbrodni – a zbrodni trochę tu będzie. „Nadbrzeżnik” bazuje na legendzie stworzonej stosunkowo niedawno i zapładniającej umysły miejscowych – postacią ze świata fantazji łatwo wytłumaczyć kolejne zbrodnie, zwłaszcza jeśli komuś zależy na budzeniu odpowiednich skojarzeń. Joanna Bagrij w światek nadmorskich śledczych wrzuca kobietę o tajemniczej przeszłości – wyjątkowo dobrze radzącą sobie z odczytywaniem kryminalnych tropów. Z obecności ciała w konkretnym miejscu może wyczytać wiele – i to bez uciekania się do podpowiedzi z jakichkolwiek źródeł. Nie szwankuje jej logiczne myślenie, a w sytuacjach zagrożenia (bo i takich będzie dużo) Lena Dobrowicz wie, jak sobie poradzić. To niemal żeński odpowiednik stereotypu „zabili go i uciekł”: przechodzi sporo i to bez śladów na psychice. Ale właśnie o to w „Nadbrzeżniku” chodzi – żeby nie przejmować się przesadnie przemyśleniami tych, którzy mają tylko rozwiązać zagadkę. W ową zagadkę autorka angażuje czytelników, przedstawia im cały szereg informacji, z których powieściowi śledczy będą w stanie ułożyć całą historię – a nawet częstuje ich wiadomościami, do których kryminalni dostępu nie mają, czytelnicy poznają bowiem także narracje z perspektywy mordercy. Jest „Nadbrzeżnik” kryminałem nastawionym właśnie na śledztwo i gorycz wynikającą z braku zaufania – autorka rezygnuje za to z rozbudowywania warstwy obyczajowej i wchodzenia w zwyczajność śledczych. Ascezę charakterologiczną zestawia jednak z wyczuleniem na detale i z drobiazgowością w przedstawianiu otoczenia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz