* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

poniedziałek, 6 listopada 2023

Edward Lear: Dong, co ma świecący nos i inne wierszyki Pana Leara

Dwie Siostry, Warszawa 2023.

Nonsens

Cieszy fakt, że na rynek książek dla dzieci co pewien czas powracają teksty mistrzów absurdu. "Dong, co ma świecący nos i inne wierszyki Pana Leara" to oczywiście przegląd pomysłów Edwarda Leara - nieco dłuższych form i limeryków (nie takich nieprzyzwoitych a bazujących na absurdzie - i w polskim przekładzie Andrzeja Nowickiego nieco zawodzących purystów gatunku): propozycji dla dzieci i młodzieży, ale też dla fanów poezji nonsensu. Pojawia się tutaj Dong, co ma świecący nos - tytułowy bohater po prostu musi zawładnąć wyobraźnią odbiorców z różnych pokoleń. Ale autor proponuje też autoportret, naśmiewa się z pana Leara, opisuje go i wydrwiwa różne cechy, które niekoniecznie wzbudzają aprobatę tłumu. Zresztą ta prezentacja przydaje się do zrozumienia całego świata tworzonego przez Pana Leara: tu wszystko stoi na głowie, autor-bohater najczęściej i najchętniej robi wszystko na odwrót. Dżamble pływają w sicie (zresztą całkiem sporo akcji rozgrywa się na morzu lub oceanie) i wpływają brawurowo do różnych utworów. Akond ze Skwak czy Takie Coś pokazują, że nie wszystko trzeba doprecyzowywać: czasami lepiej zostawić pole do popisu dla wyobraźni i pozwolić sobie na luz.

Chociaż Edward Lear stawia na nonsens, w formie tekstów jest bardzo rygorystyczny - wybiera refreny (które będą mogły powtarzać dzieci, ale które też stanowią świetną okazję do popisów graficznych przy składaniu całości), powiela rozwiązania, które wypełnia nowymi treściami. Przyzywa bohaterów najdziwniejszych i wikła ich w relacje nie do końca oczywiste na pierwszy rzut oka. Daje sporo możliwości: tu nic nie może dziwić bohaterów (bo już odbiorców - wszystko). "Dong, co ma świecący nos" to popis możliwości fantazji - i zachęta dla dzieci do snucia własnych abstrakcyjnych historyjek. Powrót do poezji nonsensu to jedno: tomik pokazuje, że ten gatunek bardzo dobrze się sprawdzi także w literaturze czwartej, a dzisiaj w ogóle stanowi odtrutkę na powszechną bylejakość - Edward Lear ma w zanadrzu sporo niespodzianek, którymi dzieli się z odbiorcami. Ale w tym wypadku liczy się także niebanalna strona graficzna. Czarne strony (bo w końcu absurd to postępowanie na opak), zmieniające się czcionki, łamanie linearności tekstu - to wszystko "udziwnia" i tak już dziwne teksty, pozwala na zachwyt nad szerokim wachlarzem szans twórczych. Bohdan Butenko dobrze sprawdza się jako ilustrator: rozumie klimat absurdu i wie, jak oddać w grafikach to, co właściwie niewyrażalne i niedoprecyzowane w wierszu. Pan Lear zabiera dzieci do świata, w którym wszystko może się zdarzyć - i który z tego właśnie powodu jest najbardziej fascynujący. Jest to klasyka, klasyka dzisiaj zapomniana i przywracana - na szczęście - do świadomości całych pokoleń. Cieszy fakt, że na taki tomik znajduje się miejsce na rynku - pokazuje on bowiem, że poezja absurdu wcale się nie starzeje i nie wymusza konkretnego wieku grupy docelowej. "Dong, co ma świecący nos" to publikacja ambitna, ale też potrzebna i bardzo cenna - klasyka w wersji, za którą część czytelników mogła nawet nieświadomie tęsknić.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz