* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

czwartek, 16 lutego 2023

Eugenia Kuzniecowa: Nim dojrzeją maliny

Znak, Kraków 2023.

Czekanie

W tym świecie są tylko kobiety. Mężczyźni to wielcy nieobecni, czasami się ich obgaduje, czasami wspomina, czasami z nich śmieje - ale do codzienności wstępu nie mają i tak naprawdę nie ma też znaczenia, dlaczego. Byli, pozostawili po sobie ślady, nie da się ich całkiem przekreslić ani zanegować sensu ich istnienia. Niekiedy powracają na moment, żeby przypomnieć o tym, jak układa się życie. Ale się nie liczą, bo ważne jest tylko tu i teraz. Dla bohaterek książki "Nim dojrzeją maliny" szczególnie. Trzy kobiety wracają do domu, w którym kiedyś czuły się najbezpieczniej. Dom babci - teraz już bardzo sędziwej - to schronienie, opoka i obietnica przyszłego szczęścia, nawet jeśli obecnie nie jest ono do końca pewne. Każda z bohaterek może być tutaj sobą, nawet jeśli naraża się na drobne docinki ze strony najbliższych. Przeszłość traci na znaczeniu, przyszłość też - nie snuje się tu zbyt śmiałych planów ani nie rozpamiętuje tego, co minęło. Ważne jest łapanie każdej chwili, bo już wkrótce wszystko się zmieni. Każda z bohaterek ma już zaplanowaną przyszłość, teraz jeszcze może się na moment zatrzymać, zanim doczeka się wielkich zmian. Mijka powiedziała "tak" mężczyźnie, którego nie kocha. Marta jest w ciąży, wie, że nosi bliźniaki, ale nikomu nie opowiada o ich ojcu. A Lilka ma wyruszyć do Australii i trochę się tej podróży boi, chociaż nie daje nic po sobie poznać. Trzy siostry, które bardzo się kochają, ale też wiedzą, że nie dadzą rady uchronić siebie nawzajem przed wszystkimi błędami i kłopotami, spotykają się teraz w prywatnym azylu. Babcia, chociaż sarkastyczna, jest też czuła i wie, czego potrzeba wnuczkom: może je rozpieszczać, może zapewniać im poczucie bezpieczeństwa i pracować na najlepsze wspomnienia.

"Nim dojrzeją maliny" to książka, która składa się z urokliwych drobiazgów pozornie bez większego znaczenia: dzieje się tu niewiele, w samej akcji stawia Eugenia Kuzniecowa przede wszystkim na odczucia i na relacje między postaciami. Akcentuje emocje, wie, jak odwzorować uczucia i przeżycia wewnętrzne, nawet jeśli na zewnątrz w codzienności bohaterek nie dzieje się nic wartego uwagi. Siostry mają wakacje od życia, przynajmniej na pewien czas - chociaż zdają sobie sprawę, że taki stan rzeczy nie będzie mógł trwać wiecznie, na razie są w stanie cieszyć się sobą nawzajem i sytuacją, w jakiej się znalazły - nawet na przekór okolicznościom. To czas na przemyślenia i na przewartościowania, czas na zastanowienie się nad sobą i na określenie dalszej życiowej drogi. Nikt nie będzie udzielał dobrych rad - chyba że w ramach przekomarzań - znajduje się tu miejsce na poszukiwania i na szczerość. "Nim dojrzeją maliny" to powieść, która uwodzi melodią. Jest tu pokrzepienie i siła płynąca z kobiecej jedności, jest i spokój, wyciszenie, zatrzymanie akcji na czas przerwy - bohaterki jeszcze nie muszą dawać z siebie wszystkiego, nie mają komu udowadniać, że są lepsze niż w rzeczywistości. Jeszcze nie wpadły w pułapkę gonienia za szczęściem i właśnie wtedy to szczęście odnajdują. Eugenia Kuzniecowa potrafi przekonać czytelników co do tego, w jakich kwestiach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz