* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

niedziela, 11 kwietnia 2021

Carina Bartsch: Zima koloru turkusu

Media Rodzina, Poznań 2021. (wznowienie)

Konflikt

Ta seria przygotowywała młode czytelniczki na książkową idealizowaną miłość, która jest w stanie pokonać wszelkie przeszkody. Dzisiaj podobne fabuły wykorzystuje się raczej do akcentowania napięcia erotycznego i do tworzenia scen łóżkowych w stylistyce YA. Jednak Carina Bartsch w takiej konwencji nie tworzy - woli najpierw pokazać źródło przywiązania bohaterów, bez podsycania ich wzajemnego zainteresowania za sprawą cielesności. Nie pozwala im się do siebie zbliżyć i nawet kiedy wszystko wydaje się zmierzać ku pozytywnemu finałowi, zatrzymuje bieg wydarzeń i odwleka to, na co wszystkie odbiorczynie czekają.

Emely trzyma Elyasa na dystans. Nie może się przekonać do chłopaka, w którym dawniej się zakochała. Wciąż wydaje jej się, że zostanie wykorzystana i porzucona - i że nie poradzi sobie z taką sytuacją. Nie bierze pod uwagę tego, że Elyas cierpliwie i od wielu miesięcy znosi jej humory. Wszystko mogło się zmienić po wspólnym wypadzie pod namioty: wprawdzie Elyas nie przekroczył żadnych granic, ale udało mu się przynajmniej porozmawiać z wybranką i przytulić do niej niewinnie podczas snu. Finał pierwszego tomu staje się jednocześnie źródłem koszmaru w drugim. Emely znów ucieka. Kiedy tylko ma się pojawić sensowne wyjaśnienie, odrzuca Elyasa, nie pozwala mu na szczere rozmowy. I to już trochę męczące, zwłaszcza że urazy, które chowa Emely, Elyas dalej znosi cierpliwie. Tym razem autorka postawiła na pewne nieporozumienie - odpowiednie wyjaśnienia trafiły do listu, tyle że owego listu Emely w rękach nie miała. A Elyas czeka na odpowiedź.

Żeby przetestować bohaterów, autorka wysyła ich na rodzinne święta. Rodziny Emely i Elyasa się przyjaźnią, nic zatem dziwnego, że Boże Narodzenie to okazja do wspólnego spotkania. I Emely, i Elyas męczą się okrutnie - jeśli ze sobą nie porozmawiają, zamęczą też czytelniczki. Carina Bartsch trochę zwalnia tempo - gdyby nie wpadła na pomysł, który pozwoli przyspieszyć finał, "Zima koloru turkusu" mogłaby zostać całkowicie przekreślona. Tak się jednak nie dzieje: odbiorczynie wciągną się w tę relację i będą kibicować pozornie beznadziejnemu przypadkowi. Elyas stara się o swoją ukochaną - tak, jak kiedyś jego ojciec starał się wytrwale o jego matkę - trzeba jednak znacznie więcej niż jego wytrwałość, żeby przełamać opór Emely. "Zima koloru turkusu" jest zapowiedzią romansu, opowieścią o sile idealnej miłości i o piekle, jakie wzajemnie fundują sobie bohaterowie, którzy nie potrafią ze sobą szczerze porozmawiać. Większości problemów dałoby się uniknąć od razu, gdyby tylko Emely i Elyas nie stronili od siebie i nie kierowali się dumą - jasne, można było całą relację mocno skrócić, ale autorka dobrze operuje silnymi emocjami. Lubi rozkładać na czynniki pierwsze stany duchowe Emely i w związku z tym zrozumiałe staje się rozbicie cyklu na kilka obszernych tomów. Jest "Zima koloru turkusu" opowieścią dla tych odbiorczyń, które zamiast łóżkowych wygibasów szukają w powieściach obyczajowych ciągłych autoanaliz i podkreślania stanów emocjonalnych. To utopijna relacja dotycząca tęsknoty za drugim człowiekiem oraz siły przywiązania. Nie o prawdopodobieństwo tu chodzi, a o granie na emocjach odbiorczyń - to Carina Bartsch funduje.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz