* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

czwartek, 1 października 2020

Justyna Bednarek: Fasola Eulalii

Egmont, Warszawa 2020.

Roślina

Wszystkie dzieci przechodzą ten etap fascynacji wyhodowaniem rośliny z ziarenka fasoli - to obowiązkowy element edukacji i jednocześnie wspaniała zabawa dla maluchów, kosztująca niewiele, a angażująca na dłuższy czas. Wystarczy trochę gazy, gumka recepturka albo sznurek, słoik z wodą i ziarenko fasoli, by wkrótce cieszyć się efektami. "Fasola Eulalii" Justyny Bednarek to pokazanie tego procesu w prostej lekturze, na pierwszym poziomie cyklu Czytam sobie. To jednocześnie podpowiedź, czym mogą się zająć maluchy - każdy ma szansę stworzyć własną roślinę - i lekcja czytania. "Fasola Eulalii" ma jednak oczywiści pewne ograniczenia. Na pierwszym poziomie cyklu autorzy muszą korzystać z wyrazów niezawierających ani dwuznaków, ani zmiękczeń, co oznacza, że czasami nieźle się gimnastykują, żeby znaleźć odpowiednie słowa. I w efekcie niekiedy trafiają na hasła, które nie funkcjonują w zwykłym języku najmłodszych, albo takie, które są zbyt kolokwialne na lekturę i nie pasują do całości. Justyna Bednarek ma problem z kiełkowaniem rośliny: wszystko tu "wyłazi", bo tylko tak da się uniknąć dwuznaków. Fasolka bywa zdrabniana (jako "fasolinka" czy "grubiutka" to akurat dziwne rozwiązanie, może chodziło o złagodzenie przymiotnika "gruba"). Jest tu słonko, które łypie, są utalentowane łapki - wszystko jakby trochę obok tekstu właściwego, nietrafione stylistycznie, ale spełniające wymogi cyklu na poziomie pierwszym. Zamiast pseudonimu pojawiło się "pseudo". Owszem, gubi się trochę Justyna Bednarek w słowach - kiedy musi szukać synonimów albo w ogóle rezygnować z jakiegoś czasownika na rzecz równoważnika zdania, za to pasującego do obowiązujących zasad. Jednak czasami też niepotrzebnie komplikuje dzieciom zadanie przez własne pomysły: oto Eulalia, kuzynka Eufrozyny - tak przedstawia się bohaterka tomiku. I oznacza to, że już na starcie dzieci spotkają się z bohaterką, której imienia nie znały i które wywoła trudności. Ciężko to przeczytać, ciężko zapamiętać - bo przecież tomik kierowany jest do najmłodszych odbiorców, do dzieci, które dopiero mają wprawiać się w lekturze. O ile dorośli z łatwością docenią tu dowcip, o tyle dzieci (które w elementarzach mają rozmaite "Ale" lub "Ole", przy Eulalii i Eufrozynie będą się męczyć, kompletnie niepotrzebnie - bo później przecież to fasolka pojawia się w centrum zainteresowania.

Daria Solak zajmuje się w "Fasoli Eulalii" stroną graficzną. Stawia na proste kształty, które przypadną do gustu maluchom: proponuje uśmiechnięte fasolki, motywy kwiatowe albo utensylia kuchenne przedstawione na tle kafelków. Nie ma tu wychodzenia poza rzeczywistość - jedyny wyłom w tej kwestii stanowi uśmiechnięta buzia fasolowej bohaterki. "Fasola Eulalii" to prosta historyjka, która przypomina najmłodszym, że samodzielnie mogą stworzyć zalążek ogródka - zachęca autorka do działań proekologicznych, a przy okazji uczy czytania. I to jest podstawowy cel tomiku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz