* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

środa, 12 sierpnia 2020

Vigdis Hjorth: Song nauczycielki

Wydawnictwo Literackie, Kraków 2020.

Sprawdzian

Vigdis Hjorth ma pomysł na zdarzenie, które diametralnie zmieni postrzeganie siebie przez szanowaną wykładowczynię. Lotte Bøk uczy swoich studentów, jak interpretować klasyków, między innymi – co jeszcze można wyciągnąć z „Matki Courage”. Jest stanowcza i zdecydowana, ma posłuch i stanowi autorytet dla młodych ludzi. Jednak nie wiadomo, co zdecydowało o tym, że Lotte została wybrana do amatorskiego projektu pewnego studenta. Ów student chce nagrywać wykładowców – podczas zajęć akademickich, ale także przy okazji zwykłych codziennych czynności. Oznacza to, że już w założeniu przekracza granicę prywatności i zmusza do samokontroli w sytuacjach, które do tej pory nie były poddawane ocenie. Lotte mogłaby wprawdzie sprzeciwić się planom studenta i nie brać udziału w zadaniu, jednak ponieważ na początku nic nie budzi jej wątpliwości – postanawia zgodzić się na eksperyment. Bardzo szybko staje się jasne, że to będzie wyzwanie ponad siły. Pierwsze zastrzeżenia wiążą się z koniecznością powtarzania i reżyserowania scen, które powinny zostać utrwalone spontanicznie. Lotte przekonuje się, że nie ma tu naturalności – i prawdopodobnie nie będzie. Najgorsze, że choćby z całych sił się starała, nie ma żadnego wpływu na efekt działań studenta. Już wkrótce dręczące ją obawy zaczną wypełniać każdy dzień.

Akcja, która na początku wydaje się gnać błyskawicznie, w pewnym momencie wyhamowuje – znacznie bardziej liczy się wówczas świat wewnętrzny Lotte, to, co bohaterka przeżywa pod wpływem stałych obserwacji. Lotte zaczyna być boleśnie świadoma każdego gestu i każdej reakcji, która może być odczytywana na różne sposoby, niekoniecznie usprawiedliwiająco dla niej. Zastanawia się nad tym, jak przyjmą jej argumenty odbiorcy – a do tego wie, że nie zawsze uda jej się owe argumenty przekazać, tak, by inni właściwie podeszli do tematu. Uprzytomni sobie również, jak wiele dyplomacji czy wręcz obłudy jest na co dzień w jej postawach – przez to, że zaczyna się jej przyglądać kamera, Lotte uważa na każdy ruch. A to prosta droga do przesady. I rzeczywiście Lotte w nierównej walce ze sobą przegrywa na każdym froncie: nawet z przekonaniem, jak być powinno, nie jest w stanie dopasować się do wyidealizowanego obrazu. Popada w coraz większą frustrację – jej uwagę absorbują rzeczy, których zwykle nie dopuszczała do siebie. Problem pogłębia się wtedy, kiedy nikt z zewnątrz nie pojmie jej intencji. Lotte jest na z góry przegranej pozycji.

Niespieszna narracja pozwala lepiej zaangażować się w prywatne przemyślenia bohaterki i podążać jej śladem – czasami zaskakującym. Lotte przedstawia w tym wypadku skutki konfliktu między kulturą wysoką a masową – musi ponieść klęskę, żeby coś stało się wyraźniejsze dla odbiorców. Autorka karmi czytelników dylematami moralnymi, które nie mają może przełożenia na bezpośrednią ich codzienność – ale doskonale obrazują przepaść między światami. Jest to powieść, którą czyta się jednak nie tylko dla odkrywania szczegółów dotyczących psychiki i motywacji postaci, ale przede wszystkim – dla literatury jako takiej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz