* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

sobota, 2 listopada 2019

Sam Copeland: Charlie zmienia się w kurczaka

Media Rodzina, Poznań 2019.

Metamorfozy

Ta powieść jest szalona i z definicji niegrzeczna, autor będzie bezlitośnie nabijać się z łatwowiernych małych czytelników i przyciągać tych, którzy uwielbiają łamać schematy (za to niekoniecznie kochają czytać). Pokazuje im bowiem, że w literaturze można robić wszystko, nawet jeśli wydaje się to absurdalne czy nie ma pokrycia w rzeczywistości. Przygody Charliego, który zmienia się w różne zwierzęta (w kurczaka akurat niekoniecznie, na przekór tytułowi, co znowu jest grą z maluchami), to eksperyment w ramach powieści pop – książka, która nie musi dostarczać ważnych przesłań ani piękna. Ma za to przynosić rozrywkę. Jeden tylko motyw pokazuje, że śmiech przydaje się przy opanowywaniu trudniejszych spraw – ale o tym za chwilę.

Bohaterem książki jest Charlie, mały chłopiec, którego rysopisu autor celowo nie podaje (ignorując fakt, że ilustracje będą go w jakiś sposób przedstawiać): dzieci mają samodzielnie wyobrazić sobie, jak wygląda ta postać. Charlie odkrywa w swojej codzienności pewien problem: nie wiadomo dlaczego nagle może zmienić się w jakieś zwierzę. Bywa między innymi pchłą i ogromnym wężem. Ze swojej przypadłości zwierza się przyjaciołom – i kumple nie mogą wiele poradzić (chociaż zapewniają wsparcie), jednak najmądrzejsza w tym gronie dziewczynka postanawia podejść do sprawy naukowo i sprawdzić, kiedy następują niechciane metamorfozy. Dochodzi do wniosku, że Charlie musi być pod wpływem silnego stresu – i prowokuje kolejne sytuacje, które mają potwierdzić obserwacje. W efekcie chłopiec wpada w przeróżne tarapaty, podpada nauczycielom i nielubianym kolegom, daje się zamknąć w pokoju nauczycielskim albo w kanale wentylacyjnym, przechodzi metamorfozę podczas szkolnego występu i cały czas rozśmiesza odbiorców. Charlie stworzony został do tego, żeby bawić, z kolei jego najzagorzalszy wróg realizuje schemat powieściowy czarnego charakteru – a do tego posługuje się cytatami z filmów akcji (co wytyka mu bohater, bo przecież nie wszyscy mali odbiorcy wpadną na trop zabaw intertekstualnych). Szkolne perypetie są śmieszne, bo też są nieprawdziwe i wszyscy o tym wiedzą (gdyby ktoś zamierzał uwierzyć autorowi, ten wprowadza ironiczne komentarze i burzy przekonanie, że ma rację). Pojawia się jednak w tomie pewien dalszoplanowy i ważny motyw: Charlie ma starszego brata, Piąchę (Piącha zasłużył na swój pseudonim, bo każde spotkanie z nim grozi oberwaniem piąchą, to wyjątkowo drażliwy dzieciak). Aktualnie jednak Piącha przebywa w szpitalu i będzie miał robioną tomografię, nie mówi się o tym głośno, ale to dziecko chore na raka, rodzice martwią się jego stanem, a Piącha nadrabia miną – zwłaszcza kiedy jest przy nim brat, który nie powinien za bardzo się rozczulać. Tu śmiech pasuje jako sposób na poradzenie sobie z rzeczywistością.

Akcja w tej książce toczy się bardzo szybko i nieprzewidywalnie, bo też i autor nie przejmuje się prawdopodobieństwem. Może zrobić wszystko, a ponieważ już i tak łamie schematy fabularne, pozwala sobie również na naruszanie „tabu” (które jakiś czas temu tabu być przestało): wie doskonale, że dzieci rozśmieszy przez niski i rubaszny humor, wprowadza zatem tego typu żarty (Charlie jako wąż trafia głową w tyłek nieprzyjaciela, z kolei stojący na warcie kumpel nie przejmuje się ostrzegawczymi sygnałami, bo jest akurat zajęty dłubaniem w nosie). To sposoby na przyciągnięcie dzieci. Chociaż zatem Sam Copeland nie proponuje literatury ambitnej, zapewnia śmiech i sprawia, że maluchy będą chciały czytać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz