* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

niedziela, 3 listopada 2019

Rachel E. Carter: Czarny mag. Kandydatka

Foksal, Warszawa 2019.

U kresu

Ryiah dotarła do punktu przełomowego w swoim życiu, chociaż jeszcze nie wie, jak bardzo trudny on będzie. Udało się jej pokonać przeciwności losu i zdobyć serce księcia Darrena, w którym od pierwszego roku akademii się podkochiwała. Teraz jest narzeczoną Darrena i wkrótce wyjdzie za niego za mąż. Brat księcia zasiądzie na tronie, a jeden z braci Ryiah – który już ożenił się z jej najlepszą przyjaciółką – zostanie ważnym uzdrowicielem. Na razie jednak przed bohaterką kolejne wyzwania, potyczki i pojedynki, które mają wyłonić spośród grona magów tego najlepszego, który przywdzieje szaty Czarnego Maga. Ryiah bardzo chciałaby dostąpić tego zaszczytu, a ponieważ zależy jej na tym okrutnie – będzie walczyć ze swoim ukochanym, również pretendującym do tego miana. I tu pojawia się pewna słabość cyklu: Rachel E. Carter kieruje się przede wszystkim do czytelniczek – nastolatki zmusza jednak do ciągłego czytania o walkach (dość krwawych zresztą, bo rany, jakie odnoszą na polu bitwy bohaterowie, są poważne). Nie jest to pierwszy tom, w którym walka ma coś udowodnić – ale jeśli miało to sens na początku i przy testowaniu bohaterki (czy w ogóle nadaje się do szkoły magów), później staje się nużące. Nawet jeśli Ryiah chce trafić do frakcji bojowej i to będzie dla niej codzienność. Analizowanie kolejnych ruchów i strategii podczas walki przynosi przesyt tematem. Drugim problemem „męskiej” narracji przy bohaterce-kobiecie jest nastawienie na politykę kraju. To, co udało się Kierze Cass w pierwszej części cyklu Rywalki, tutaj zostaje wyostrzone do granic możliwości. Ryiah obserwuje rozkład sił w państwie, przygląda się sojuszom i zagrożeniom, rozpatruje temat zdrady i ceny wolności. Sprawdza, jakie konsekwencje przyniosą określone zachowania i wybory, żyje tym, co dzieje się wokół króla – zamiast zająć się sobą, do czego przecież byłaby przekonana każda z czytelniczek. W efekcie życie kraju dominuje nad życiem prywatnym, a Ryiah ma dylematy niezrozumiałe dla dzisiejszych odbiorczyń – interesuje się i irytuje sprawami, na które ma znikomy wpływ. Ocenia i zastanawia się nad decyzjami innych. Autorka szykuje dla niej spore wyzwania, przynajmniej w sferze życia politycznego – ale nie jest to zagadnienie, które przyciągnie masową publiczność, nawet jeśli owa publiczność zmęczyła się już disneyowskimi księżniczkami i łaknie krwi.

Jest w „Kandydatce” sporo dylematów rodem z lektur antyku, nie ma za to – niestety – prawdziwości uczuć. To, co Ryiah przeżywa, nie trafi do czytelniczek, nie przekona ich – ze względu na ogrom poświęceń i powinności. Ryiah wie, jak należy się zachowywać i chce zawsze być lojalna wobec rodziny, wobec kraju i wobec narzeczonego – a utrzymanie takiego stanu podczas gdy wokół toczą się walki i roi się od konfidentów nie jest zbyt realne. Na tej książce autorka mogłaby spokojnie zakończyć cykl – nawet jeśli zadaje bohaterce pytania, które domagają się odpowiedzi. Istnieje jednak niebezpieczeństwo, że nastąpi przesyt tematami batalistycznymi i seria się w końcu rozsypie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz