* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

sobota, 15 lipca 2017

Sándor Márai: Dziennik 1949-1956

Czytelnik, Warszawa 2017.

Życie na obczyźnie

Sándor Márai to autor, którego dzienniki czyta się znakomicie ze względu na wpisane w notatki nastawienie na czytelnika. Drugi – z zaplanowanych pięciu – wybór zapisków obejmuje czas od 1949 do 1956 roku i jest między innymi opowieścią o losie na emigracji. Twórca zajmuje się codziennością, ale w większej części przefiltrowaną przez myśl humanistyczną. To znaczy, że stosunkowo rzadko odnotowywać będzie własne spotkania czy wyjścia (za to rejestruje odrobinę szkolnych doświadczeń syna i jego uwag na temat życia w obcym kraju). Sándor Márai skupia się natomiast na rozwoju kulturalnym: od czasu do czasu odwołuje się do własnej twórczości, dodaje drobne przypisy do wierszy i powieści. Sporo miejsca poświęca swoim lekturom, rejestruje celne spostrzeżenia na temat czytania jako takiego. Wyjście od takiego wzbogacania wyobraźni prowadzi autora do refleksji filozoficznych. Zwłaszcza przemijanie wydaje mu się kuszącym zagadnieniem – do egzystencjalnych westchnień często skłaniają go rocznice. Nigdy nie zapomina o dwóch datach: urodzinach matki i śmierci syna. Tych nie opatruje komentarzami, po prostu zaznacza w kalendarzu. Zresztą daty dzienne pojawiają się tutaj rzadko – nie są zbyt potrzebne w refleksjach natury ogólnej i tylko rozbijałyby wywód – jako przejścia między zagadnieniami wystarczą rozdzielane dodatkową interlinią akapity – to czytelny sygnał do zmiany motywu. Sándor Márai dzieli się z odbiorcami tym, co według niego wartościowe i warte zachowania. Potrafi snuć rozważania, wywodząc je z drobiazgów. Uczy spokoju i pogodzenia się z losem.

Dziennik został opracowany tak, by był wygodny w lekturze dla zwykłych czytelników. Nie ma tu rozbudowanych i szczegółowych przypisów ani czynników, które odwracałyby uwagę od rytmu przemyśleń. Odbiorcom rzadko kiedy potrzebny będzie kontekst zapisków. Sam autor odnotowuje w dzienniku ważne wydarzenia społeczne i polityczne, pokazuje też, jak organizuje sobie życie w obcym kraju (na początku przedstawia Włochy, potem też Amerykę). Wspomina o rodzinie i samopoczuciu, ale z reguły zaprzątają go sprawy ważniejsze niż jednostkowe doświadczenia. W dzienniku nie zajmuje się błahostkami, każdemu tematowi nadaje odpowiednią rangę. Do tego bardzo pasuje rytm przemyślanych, pełnowartościowych akapitów. Tutaj nie będzie chaosu myśli ani przypadkowości w notatkach, spora w tym rola wyboru, zapewne – ale też Sándor Márai nie pisze dziennika dla uporządkowania wydarzeń z codzienności – a dla opracowania refleksji. W ciągu kilku lat nie zmienia diametralnie poglądów, pokazuje za to, jak płynie życie – i jak emigracją wewnętrzną zwalczać troski życia w obcym kraju.

Jest to lektura nie tylko dla fanów pisarza czy – gatunku. Sporo w książce myśli o charakterze aforystycznym, cytatów, które chce się zachować w pamięci, bo trafnie określają podejmowany temat. Sándor Márai w dzienniku daje się również poznać jako twórca świadomy. Diariusz może mu służyć do ćwiczenia warsztatu, do wprawek literackich. Takie podejście przenosi się potem na odbiór – autor potrafi do siebie przekonać samym spojrzeniem na otoczenie. Inaczej niż w przypadku wielu dzienników, tutaj nie spotyka się urywanych fraz, niedokończonych pomysłów czy niedopracowania. Wybór (bez zaznaczania redaktorskich ingerencji – to nie jest potrzebne zwykłym odbiorcom) sporo ułatwia – pozwala rzeczywiście zaakcentować to, co warte uwagi. Przy tym nie zaburza konwencji – w pojedynczych akapitach autor może sobie snuć rozważania zgodne z aktualnym stanem ducha czy przeżyciami, bez ograniczeń. A jednak wybiera precyzję i skondensowane zapiski, dzieląc się z czytelnikami – od początku zaplanowanymi – celnymi frazami.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz