* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

środa, 30 września 2015

Iwona Banach: Klątwa utopców

WNK, Warszawa 2015.

Trupy i tajemnice

Zaczyna się ta historia dość kontrowersyjnie, przynajmniej w czasach równouprawnienia. Dagmara ma wyjechać na kilka dni do dziadka, od którego właśnie uciekła kolejna gosposia. Dziadek słynie z nieprzyjemnego upodobania do wydawania rozkazów, przez co dorobił się już przezwiska Generał. Nie zamierza pracować nad swoim charakterem, z kolei w naturze Dagmary nie leży podporządkowywanie się despotom. W tej wyprawie jest jednak kilka tajemnic. Bohaterka podsłuchuje dziwną rozmowę, która najwyraźniej dotyczy jej samej i podstępu, jaki opracowała rodzina, żeby nakłonić ją do czegoś, na co nie ma ochoty. Iwona Banach zaczyna tom „Klątwa utopców” od zagadki.

Później powieść zamienia się w obyczajówko-kryminał, w którym pobrzmiewają bardzo dalekie echa książki „Wszystko czerwone”. Dagmara z narzeczonym, sąsiadką dziadka i kilkorgiem znajomych ląduje w ruinach szpitala psychiatrycznego i usiłuje dowiedzieć się, o co chodzi dziadkowi. To prawdziwe wyzwanie, zwłaszcza że miejscowi są strasznie zabobonni (i bardzo porywczy). Tu wiara w utopce i w dzikiego piesa przenika się z plotkami i fantazjami na temat przekręcanych zasłyszanych informacji. Robi się ogromne zamieszanie, a do tego pojawia się pierwszy nieoczekiwany trup. Dagmara nie znajduje się ani trochę bliżej rozwiązania domowej zagadki, ma za to kolejne tajemnice do rozszyfrowania. Śledztwo, które prowadzi miejscowa policja, jest niczym wobec tego, które toczy się w gronie znajomych. Banach za to stara się komplikować sytuację, wprowadzając dalszoplanowe postacie o wyrazistych charakterach, nie do powstrzymania w swoich monologach.

„Klątwa utopców” to książka od początku do końca bardzo dziwna. Przede wszystkim trudno w niej o cieplejsze uczucia, bez względu na to, kogo dotyczą. Krewni zawiązują spisek przeciwko Dagmarze, narzeczony bohaterki to strachliwy fajtłapa, który nie przejmuje się oznakami sympatii. W Utopcach królują żądne sensacji plotkary. Nawet Jasiek, najmilszy ze wszystkich, bo obdarzony dużym poczuciem humoru, w tym towarzystwie dopasowuje się do ogółu. Iwona Banach jako podstawowe źródło śmiechu wybiera głupotę: ograniczenia umysłowe miejscowych objawiają się ciągłymi lamentami na temat sił nieczystych, a także usprawiedliwieniami nawet dla zbrodni (tu i mordercy siedzą „za niewinność”). Wieś w tym ujęciu ma być zabawna w swoich wynaturzeniach, ale autorka tylko na nie zwraca uwagę. Absurdalna paplanina zagłusza wszystko. Problem w tym, że wiara w duchy czy utopce traktowana przez miejscowych bardzo serio udziela się racjonalnie myślącym bohaterom – i w to trudno będzie odbiorcom uwierzyć. Banach nie do końca wie, czy chce śmieszyć, przerażać czy zniesmaczać. W efekcie sama sobie niszczy starannie wypracowane wrażenia. Zdarzają się jej celne strzały, ale sporo też psuje się przez niezdefiniowanie. Zwłaszcza że początkowy motyw szybko ulega rozmyciu: na długo się ukrywa i przestaje mieć znaczenie dla akcji, jest tylko pretekstem do wyjazdu, powróci dużo później. Trochę wygląda to tak, jakby Banach pisała bez planu, bez rozmieszczenia punktów kulminacyjnych. Owszem, dostarczy trochę radości, ale mogło być jeszcze ciekawiej.

Cała książka opiera się na dialogach. Autorka indywidualizuje język postaci – bawi się plastycznymi stylami, chociaż nie zawsze dba o dopasowanie wypowiedzi do charakterów: tak na przykład kilkoma sensownymi uwagami burzy kreację Andżeliki (co pod koniec tomu znajduje wyjaśnienie, jakby dopisane z konieczności). W „Klątwie utopców” dzieje się sporo – nie tylko w sferze kryminalnej, ale również obyczajowej i społecznej. Dodatkowo akcja jest dynamizowana seriami rozmów. Iwona Banach wybrała sobie specyficzny temat na powieść i realizuje go według własnego pomysłu, nie oglądając się na mody.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz