* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

czwartek, 22 stycznia 2015

Paul Ekman, Mary Ann Mason Ekman, Tom Ekman: Dlaczego dzieci kłamią

PWN, Warszawa 2014.

Porażki rodziców

Interesujący i ważny temat porusza Paul Ekman w publikacji „Dlaczego dzieci kłamią”, ale przydałoby się tu dokładne ustalenie definicji kłamstwa, czy wprowadzenie granicy (wieku?) od której kłamstwo przestaje być przez pociechy traktowane jak niewinna gra. Inaczej będzie się bezskutecznie krążyć wokół tematu i nie zmienią tego nawet opisywane kolejne eksperymenty psychologów. Paul Ekman chce połączyć w książce osobiste doświadczenia, obserwacje i wnioski z aktualnymi badaniami – ale nie ulega wątpliwości, że jego wizja szczerych rozmów między rodzicami i dziećmi różni się bardzo od realnych sytuacji. Z pomocą przychodzi autorowi przybrany syn – czytelnik i pierwszy (sensowny) krytyk, uświadamiający nieprzydatność części wskazówek. W ten sposób wychodzą na jaw rozbieżności między oczekiwaniami badacza i codziennością. Bo Paul Ekman chce być w obliczu kłamstwa bezwzględny. Nie rozróżnia półtonów, nie docenia dyplomacji. Dla niego istnieje tylko szczerość i prawda – cała reszta zalicza się do kłamstw i musi być napiętnowana. Jak natarczywy refren powraca w tomiku historia o imprezie, którą nastoletni syn urządził pod nieobecność rodziców i którą przed nimi zataił – jako dowód zawiedzionego zaufania.

Tom „Dlaczego dzieci kłamią” nie doszukuje się faktycznych przyczyn mijania się z prawdą, przemilczania pewnych faktów czy fantazjowania wśród najmłodszych. Chodzi raczej o pokazanie, że dzieci (od kilkulatków po nastolatki) to robią i nie przestaną, nawet jeśli rodzice dawać im będą dobry przykład. Kłamstwo dla Ekmana zawsze jest tym, co zasługuje na karę, ale i system kar jest bezskuteczny.

Autor przytacza szereg badań sprawdzających prawdomówność dzieci oraz ich zachowania w obliczu pokus. Śledzi sytuacje, w których kłamstwa pojawiają się najczęściej, nawiązuje do zachowań najmłodszych. Przywołuje doświadczenia, w których dzieci mają uruchamiać wyobraźnię i okłamywać innych. Uparcie nie dostrzega jednak podstawowych prawd, które z kolei w swoim rozdziale ładnie nakreśla Tom Ekman: różnic w pozycji. Autor powinien raczej podzielić kłamstwa na te wobec rówieśników (obliczone na wywołanie efektu) i na te wobec dorosłych (zwykle ze strachu przed konsekwencjami lub dla przetestowania granic). Dopiero w takim układzie można zajmować się analizowaniem kolejnych przypadków. Ekmanowi zagadnienie się wymyka, chociaż odwołuje się on do inspirujących badań. Jego żona, Mary Ann Mason Ekman, koncentruje się w swoich rozdziałach na prawniczych aspektach kłamstw dzieci.

Paul Ekman ze swoją idealizowaną wizją rzeczywistości wydaje się bardzo oderwany od życia: na liście tematów, które rodzic powinien wiedzieć o swoich dzieciach, umieszcza na przykład motyw życia seksualnego i alkoholu. Innym razem zaznacza, że lepiej zamiast kłamstwa odmówić rodzicom udzielenia odpowiedzi (co Tom natychmiast bezlitośnie punktuje: taka postawa dla dorosłego jest równoznaczna z przyznaniem się do winy). Niezależnie jednak od bardzo naiwnego podejścia autora, tom zawiera szereg intrygujących doświadczeń i testów – wraz z obszernym omówieniem wyników. Książka nie prowadzi do zbudowania trwałego porozumienia, nie jest też poradnikiem poświęconym budowaniu poprawnych relacji z dzieckiem. Autor nie daje łatwych wskazówek, raczej sam przyznaje się do bezradności wobec mijania się z prawdą wśród młodszego pokolenia. „Dlaczego dzieci kłamią” to próba popularyzatorskiego przyjrzenia się zjawisku z punktu widzenia uczonego (i ojca), ale Paul Ekman wyraźnie nie może znaleźć sposobu na zmianę akcentowanego w tytule stanu rzeczy – ani precyzyjnego wyjaśnienia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz