* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

wtorek, 6 stycznia 2015

Christian Tielmann: Maks nocuje u Pauliny

Media Rodzina, Poznań 2014.

Przygoda w domu

Z perspektywy dorosłych tomik „Maks nocuje u Pauliny” może być źródłem irytacji, przynajmniej jeśli zachowania kilkulatków z książeczki przeniosą się na ich realnych rówieśników. Bo co atrakcyjnego może być w „szalonym śniadaniu”, kiedy na stole poza jedzeniem kładzie się mnóstwo przedmiotów niepasujących do posiłku? Dla rodziców to męcząca wizja sprzątania. Dla maluchów – nieoczekiwana przyjemność. A kiedy dziecko odwiedza swojego kolegę lub koleżankę, może przynieść do domu poznane tam zwyczaje.

„Maks nocuje u Pauliny” to historyjka, która opiera się na prostym i charakterystycznym w literaturze czwartej temacie – pierwszym noclegu poza domem. Kilkuletni bohater zazdrości bratu, który wyjeżdża pod namiot nad jezioro. Sam chciałby spędzić noc jak Indianin – nawet jeśli miałoby to być „tylko” w domu towarzyszki zabaw, Pauliny. Rodzice obu stron wyrażają zgodę, więc Maksa i Paulinę czeka lubiana przez najmłodszych przygoda – bez żadnych przykrości. Maks najpierw starannie pakuje walizkę, a potem, już u Pauliny, je indiański piknik na tarasie, urządza wodną bitwę w łazience, a później aż do zaśnięcia rozmawia z przyjaciółką. Mama Pauliny jest cierpliwa i pozwala dzieciom na zabawę, nic nie zepsuje bohaterom humoru, a jedyny smutek, z jakim musi się zmierzyć Maks, to tęsknota za ulubionym królikiem. Christian Tielmann rezygnuje z rozmaitych umoralniających wstawek, nie przestrzega dzieci przed zbytnim dokazywaniem, nie męczy rodziców wizjami zabaw. Wręcz zachęca odbiorców do korzystania z takiej formy rozrywki. Jego książeczka najbardziej przyda się tym maluchom, które są zbyt nieśmiałe i boją się towarzystwa rówieśników lub z jakiegoś powodu muszą spędzić noc poza własnym domem, a nie są do tego przekonane. Tielmann bowiem pokazuje wspólne nocowanie jako pasmo przyjemności i zabaw tym lepszych, że nowych dla gościa. Maks nie ma czasu myśleć o rodzicach ani porównywać pokoju Pauliny z własnym, wszystko rekompensuje mu towarzystwo rówieśniczki znającej jego ulubione zabawy.

Sabine Kraushaar dodaje prostej opowiastce koloru, także dosłownie – rysuje wypełnione zabawkami wnętrza dziecięcych pokoików, pozwala przyglądać się posiłkom jedzonym w nietypowych okolicznościach, a do tego prezentuje zadowolone miny bohaterów. Maks nie ma się czego obawiać – tomik w ogóle nie dopuszcza do sytuacji, w której chłopiec pożałowałby spontanicznej decyzji.

Christian Tielmann przedstawia zatem sytuacje dosyć jednostronnie i raczej mało komfortowo dla rodziców (którzy muszą i tak wytłumaczyć pociesze, jak zachowywać się w cudzym domu, a czego nie robić nawet mimo zachęt ze strony małoletniego „gospodarza”). Tu autorowi chodzi tylko o pokazanie zabawy i przyjemności płynącej ze wspólnego spędzania czasu, nakreślenie jednego z możliwych rodzajów emocji definiujących dzieciństwo. Sam pomysł nocowania u rówieśnika wiąże się z wielkimi emocjami, radością oczekiwania i zapowiedzią przygód – autor to dobrze podkreśla. Skupia się na perspektywie dziecka, żeby lepiej trafiać do najmłodszych odbiorców – w końcu Maks to postać stworzona dla nich jako przewodnik po najbliższym otoczeniu i sytuacjach, z którymi każde dziecko w końcu się zmierzy. Maks i Paulina pokazują, że i najmłodsi mogą mieć swoje rozrywki, na razie wystarczające – w miejsce „dorosłych” i dalekich ekscytujących wycieczek.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz