* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

niedziela, 19 października 2014

Janosch: Szczęśliwy, kto poznał Hrdlaka

Znak, Kraków 2014.

Obserwator

Nie ma drugiego autora, który tak celnie szkicowałby XX-wieczną śląską codzienność, jak Janosch. Spojrzenie satyryka miesza się tu z czułą wyrozumiałością dla wad prostych bohaterów, krytyka splata się z ostateczną akceptacją, a wszystko utrzymane zostaje w poetyce plotki. Długo po „Cholonku” trzeba było czekać na kolejną śląską historię, ale jest, „Szczęśliwy, kto poznał Hrdlaka” to drugi dowód na spostrzegawczość Janoscha i głębokie zrozumienie spraw prostych ludzi – z całą ich małostkowością, podłością, prymitywizmem i głupotą. Janosch imponuje słuchem językowym (objawiającym się w melodyjności kolejnych scenek).

Tym razem prym w książce wiedzie Dziubowa, energiczna matka dwóch córek, która ma szansę wykazać się zaradnością, bo jedną z tych córek właśnie wydaje za mąż. Janosch przygląda się losom niezbyt udanego stadła, zna skrywane marzenia swoich postaci i konsekwencje ich wyborów – więc chociaż towarzyszy bohaterom w ich tu i teraz, co pewien czas zdradza jakieś fragmenty przyszłości lub przeszłości. Dziubowa tylko trochę przypomina Świętkową z „Cholonka”: z charakteru jest podobna, ale wydaje się mniej popisywać życiowymi mądrościami. Świętkowa była karykaturą na wesoło, u Dziubowej już komizmu jest dużo mniej, Janosch pokazuje natomiast prywatne dramaty rodziny rządzonej przez tę kobietę. Bardziej interesuje go zresztą Rudolf Mainka zwany Hannkiem – nowobogacki, człowiek, który usiłuje rozkręcić własny biznes. Córka Dziubowej podkochująca się we fryzjerze ma możliwość przedostania się do wyższych sfer, przynajmniej we własnej wyobraźni i w oczach zazdrosnych sąsiadów. I znów, jak to u Janoscha, ludzie nie radzą sobie z okolicznościami, w jakie zostali wtrąceni – nie zawsze na własne życzenie.

W „Cholonku” sporo było spostrzeżeń o charakterze aforystycznym, skrótowych życiowych mądrości, które bawiły w zderzeniu z pozapowieściowym światem jako przejaw małomiasteczkowej mentalności i negatywnych cech charakteru postaci. W „Hrdlaku” autor nie szuka już sformułowań ośmieszających postacie, skupia się za to na odzwierciedlaniu ich postaw w samych zachowaniach i niekonkretyzowanych poglądach. Uderza za to po raz kolejny trafność ocen bohaterów – Janosch doskonale wie, skąd biorą się konkretne poglądy i jakie będą efekty ich wcielania w życie. Wyostrzony zmysł obserwacji pozwala mu bezlitośnie portretować bohaterów, wyciągając na światło dzienne to wszystko, o czym oni chcieliby milczeć. Innym razem jest w stanie podsumować postać głoszonymi przez nią teoriami tak trafnie, że nie potrzeba już żadnych analiz. Zresztą najlepsza ocena mentalności sąsiadek i żon u Janoscha mieści się w drobnej scence, sekrecie Dziuby i jego przyjaciela z czasów wojny (aż szkoda, że motyw o takiej sile rażenia pojawia się na początku książki). Siłą „Hrdlaka” jest szczerość – ostra, odważna, momentami aż brutalna. Postacie z tej powieści wierzą w swoje sposoby na życie – i nie zamierzają pracować nad swoimi charakterami. Mało tego, nie zastanawiają się nad sobą. Tu przebiegłość zastępuje dyplomację, a chytrość nadaje rytm więziom międzyludzkim.

I wszystko Janosch spisuje cudownie barwnym językiem. Melodia tego tekstu sprawia, że bez trudu można się zagłębiać w przedstawianą przez autora rzeczywistość. Genialnie Janosch imituje sposób mówienia i myślenia postaci. A że nie interesują go zwyczajne (z punktu widzenia szerokiej publiczności) obrazki rodzajowe, a cały wachlarz dramatów i szczęść prostych ludzi – staje się najbardziej przekonujący. W tomie „Szczęśliwy, kto poznał Hrdlaka” miejsce komizmu zajmuje groteska. Zderzenie świata znanego z kultury popularnej z tym Janoschowym prowadzi do wielkiego wybuchu. „Szczęśliwy, kto poznał Hrdlaka” to powieść bogata w drobne anegdoty i tematy z codzienności mieszkańców Kłodnicy – ale Janosch sięga głębiej. Interesuje go mentalność postaci, przyczyna późniejszych życiowych wyborów. I w portretowaniu bohaterów w akcji wyznaczanej przez ich własne przekonania Janosch jest mistrzem niekwestionowanym.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz