* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

czwartek, 9 października 2014

Wisława Szymborska: Czarna piosenka

Znak, Kraków 2014.

Juwenilia

Wisława Szymborska nie rozpieszczała swoich odbiorców częstymi publikacjami. Rzadko wydawane tomiki były dowodem na sztukę skreślania, triumfem precyzji myślowej i mistrzowskich skrótów. Szymborska przyzwyczaiła czytelników do poezji ironicznej, pełnej paradoksów, gęstej od znaczeń i ukrytych zabaw, a do tego bardzo oszczędnej w formie. Taki styl krystalizował się przez długie lata i nie przez wszystkich z masowej publiczności literackiej był właściwie odczytywany. Dla Wisławy Szymborskiej poezja nie stanowiła punktu wyjścia do filozoficznych rozważań: była raczej efektem (nie tylko) egzystencjalnych refleksji.

Nic więc dziwnego, że wydanie „Czarnej piosenki” stało się głośnym wydarzeniem literackim. Możliwość dotarcia do nieznanych dotąd utworów z archiwum noblistki kusi nie tylko literaturoznawców. Zbiorek juweniliów pozwala na uzupełnienie obrazu twórczej drogi Szymborskiej, daje szansę jeszcze raz pochylić się nad poezją skromnej autorki – bo przecież promocja tego tomiku to również przypomnienie całokształtu literackich i humorystycznych dokonań Wisławy Szymborskiej. O genezie „Czarnej piosenki” w rozbudowanym i ciekawym wstępie do tomiku pisze Joanna Szczęsna. Jej słowa zapewniają odbiorcom dobre wprowadzenie do tematu (nie krytycznoliterackie, a zwyczajne i ludzkie). Jakby wbrew promocyjnej machinie, Szczęsna trochę bagatelizuje samą książkę, przekłuwa balon oczekiwań. Przygotowuje odbiorców na spotkanie z poezją młodej, wrażliwej dziewczyny, która niemal żadnego tekstu z tych pierwszych publikacji nie próbowała ocalić w kolejnych wydaniach. Zaznacza: „Zdarzają się poeci olśniewającego debiutu, ale Szymborskiej nie przypadł w udziale ten dar”, zupełnie jakby chciała uprzedzić spodziewane ataki. Pisze o wierszach wyciągniętych z „metaforycznego kosza” i o tym, że sama poetka przypuszczalnie nie nadałaby zbiorkowi takiego kształtu (co zresztą dla wiernych czytelników Szymborskiej szybko okaże się oczywiste). Taka postawa Szczęsnej nie jest łatwa do wytłumaczenia, zupełnie inaczej „Czarna piosenka” funkcjonowałaby bez literackiego kontekstu, znajomości wierszy „dojrzałej” Szymborskiej i bez pamięci o literackim Noblu. Na tle całej twórczości Wisławy Szymborskiej „Czarna piosenka” po prostu musi wypaść blado – więc i potrzebuje tego rodzaju ratunkowego omówienia. Ale przecież świadomi czytelnicy potraktują tę książkę jako ciekawostkę, rodzaj literackiego sekretu. Im nie potrzeba przekonywania o konieczności zachowania dystansu.

„Czarna piosenka” nie przypomina (i nie ma prawa przypominać) późnej Szymborskiej, przede wszystkim za sprawą pozorów przegadania. Tu poszukiwania poetyckie opierają się na formie: liczy się melodia słów, a także testowanie stylu. Szymborska sprawdza, w jakich kształtach zamykać ciemne uczucia, gdzie jest miejsce na żal, rozgoryczenie, strach czy gniew. Ucieka do form, które wydają się bezpieczne (a dziś pobrzmiewają piosenkowo, nieco archaicznie i na pewno niewspółmiernie do treści). W „Czarnej piosence” skrót pojawia się rzadko, paradoks i ironia również zwykle przegrywają z synestezją. Rozbudowywane są przemawiające do wyobraźni scenki. Za emocjonalną stronę odpowiada melodia słów. Eksponowany w tytule gatunek jakby mimochodem kieruje uwagę na brzmienia kolejnych utworów. Szymborska, nawet kiedy korzysta z szablonów potem przez literaturę odrzucanych, cyzeluje kształty wierszy. Dba o to, by istniały w nich ważne przesłania czy puenty – ale jeszcze nie potrafi wydobywać tych wartości z każdego błyskotliwego spostrzeżenia. Jeszcze próbuje naśladować poezję bezpieczną w swojej doskonałości formalno-tematycznej. W związku z tym lektura juweniliów przebiega inaczej: Szymborska nie układa wierszy z szeregu olśnień, za to próbuje rozwijać pojedyncze olśnienia (lub podprowadzać do nich). Zresztą już zaznacza, że „każdy wiersz / ma na imię Zdumienie”. Ślady autotematycznych poszukiwań obecne w „Czarnej piosence” złożą się w przyszłości na ważne literackie credo. Wisława Szymborska w „Czarnej piosence” z jednej strony podporządkowuje się oczekiwaniom redakcji (młoda dziewczyna bez nazwiska chce zaistnieć na rynku literackim), z drugiej zaczyna układać twórcze przykazania („muszę oczy zmieniać na słowa”).

„Czarna piosenka” nie jest tomikiem, w którym trzeba śledzić podziały tematyczne, bo artystyczne wybory poetki wydają się znacznie bardziej kuszące. To obraz kształtującej się dopiero świadomości twórczej i same decyzje literackie stają się tu ważnym do prześledzenia motywem. Można z „Czarą piosenką” porównywać późniejsze utwory, można szukać wpływów i inspiracji – to tomik, który nie powinien wpłynąć na ocenę dorobku Szymborskiej, ale nadaje się na uzupełnienie wiadomości o jej twórczej drodze. Zapewne dałoby się bez niego czytać Szymborską – ale niektórym dopiero „Czarna piosenka” uświadomi kierunek rozwoju poetyki.

Na rynku literackim ukazał się przepięknie wydany tomik, który nie zrewolucjonizuje środowiska twórczego. Zapewne nie wzbudzi także takich dyskusji, jakie w 1996 roku na temat Szymborskiej się toczyły. Pokaże jednak, jak doceniać poetycką wrażliwość – i do czego właściwie poezja jest ludziom potrzebna. Trzeba tylko umieć czytać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz