* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

piątek, 25 stycznia 2013

John Green: Gwiazd naszych wina

Bukowy Las, Wrocław 2013.

Instytucja do spełniania życzeń

Opowieści o walkach z chorobą – zwłaszcza jeśli dotyczą młodych ludzi – poruszają masową wyobraźnię i stanowią dzisiaj gwarancję emocjonalnego odbioru. Przy prostej, zerojedynkowej konstrukcji, liczy się w nich pomysł na rozwój fabuły – nawet mniej niż sam sposób opisu. Ale John Green tomem „Gwiazd naszych wina” rzuca wyzwanie wszystkim autorom i naśladowcom poruszającym się w ramach kuszącego subgatunku. Jeśli masowej publiczności wystarczą proste historie z ckliwymi zakończeniami, Green zapewnia swoim czytelnikom znacznie więcej. Nie odrzuca konwencji literackiej, chociaż czyni z niej momentami powód drwin i obiekt ironii – istniejąc w centrum subgatunkowego nurtu literatury „szpitalnej” czy literatury chorych, daje odbiorcom więcej, niż ci mogliby się spodziewać. Zdecydowanie „Gwiazd naszych wina” nie jest tanim wyciskaczem łez, ale trudno będzie tę książkę czytać z chłoną obojętnością.

Green nie wychodzi poza świat ludzi chorych. Narratorką jest szesnastoletnia Hazel, której rak zaatakował płuca. Dziewczyna znalazła eksperymentalny lek hamujący postęp nowotworu, ale nie może poruszać się bez butli z tlenem. W grupie wsparcia, do której musi uczęszczać Hazel mimo sztucznej atmosfery i małej przydatności spotkań, pojawia się Isaac – on w wyniku choroby stracił jedno oko, a wkrótce zostanie pozbawiony możliwości widzenia. Ale najważniejszy jest Augustus, siedemnastolatek z protezą nogi. To on jest najlepszym przyjacielem Isaaca, wsparciem w najcięższych chwilach i uosobieniem niezależności. Triumf nad chorobą obwieszcza światu paleniem niezapalonego papierosa. To Augustus zakochuje się w Hazel i zmienia jej życie.

Dostrzega John Green wszystkie powtarzalne punkty z opowieści o nieuleczalnie chorych dzieciach. Bohaterowie sami kpią ze swoich przywilejów („Bonusów Rakowych”) czy z motywu Ostatniego Dobrego Dnia. Ze świadomością konwencji robią wszystko, by zasmakować życia – a przez chorobę wzrasta nie tylko ich determinacja, lecz i siła wpływu na otoczenie. Odbijają się w sobie jak w lustrze – i dlatego u Greena liczy się nie dążenie do normalności, a troska o uczucia bliskich. W standardowych powieściach zbliżonych tematyką do „Gwiazd” zwykli ludzie istnieją po to, by pomagać w spełnianiu części pragnień bliskim. W tej książce jednak zmagania z chorobą zmuszają samych chorych do ogromnych wyrzeczeń. Autor ułatwia postaciom porozumienie.: każdy jest okaleczony i każdy zmaga się z różnymi problemami – skupienie na sobie oznaczałoby licytację w poziomie poczucia krzywdy i cierpieniu – skupienie na innych pozwala dostrzec prawdziwy heroizm. O którym, zresztą, otwarcie nie ma tu mowy, uniemożliwia jego komentowanie ironia.

Hazel i Augustus niemal żyją literaturą – i z literatury wypływa ich najśmielszy pomysł. Choroba nie może zatem do końca zdominować fabuły. Podstawą jest tu piękno pierwszej prawdziwej miłości, która rozkwita bez względu na niekorzystne warunki. Motyw miłości ukierunkowanej chorobą byłby tendencyjny, gdyby nie kreacja bohaterów. Augustus i Hazel to postacie nietuzinkowe – trudno przewidzieć ich pomysły i czyny, a zwłaszcza uczucia. Oboje kpiąco i z dystansem spoglądają na rzeczywistość, znajdują sobie płaszczyznę porozumienia niedostępną innym ludziom. Ich związek w niczym nie przypomina kiczowatych relacji z masowych powieści. Sam w sobie staje się interesujący – a to nie jedyne, co Green ofiaruje czytelnikom. Wzbogaca książkę o elementy typowe dla młodzieżowych historii (bunt, nieporozumienia z rodzicami), ale i o sceny, których długo się nie zapomni (Dzień Niszczenia Pucharów jako kwintesencja mądrej przyjaźni). Autor pokazuje, jak rozwiewają się złudzenia, ale też – jaką siłę potrafi dać obecność drugiego człowieka. Pisze tak, że okładkowy komentarz „absolutnie genialna” okazuje się jak najbardziej uzasadniony.

Przy tym nie troszczy się Green zupełnie o uwiarygodnienie postaci na planie języka (a czasem i postępków). Nastolatki wyrażają się kwieciście i mądrze, filozoficznie, wygłaszają trudne prawdy o życiu i porozumiewają się prawie książkowo. Augustus lubuje się w teatralnych gestach, oboje chętnie przerzucają się cytatami z sobie znanej książki. Green doskonale wie, że za nim przemawiać będzie potęga uczucia i świadomość choroby. Nie chce litości dla bohaterów – a oni jej wcale nie potrzebują.

Można tę książkę przedstawiać w samych superlatywach – ale i bez tego stanie się modna. Ważna jest już. Zasługuje na to, żeby dokonać kolejnej literackiej rewolucji w świecie pop. Masom da wzruszenia. Ale części odbiorców także refleksję.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz