* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

sobota, 21 maja 2011

Philip Roth: Fakty. Autobiografia powieściopisarza

Czytelnik, Warszawa 2011.

Powieść życia

Philip Roth słynie z prozy bezkompromisowej, drażniącej i ostrej, przełamuje schematy i porusza się najchętniej w obrębie dwóch wielkich tematów: w motywie bycia Żydem i w zagadnieniu seksu. Ale w „Faktach” chce zaproponować czytelnikom kilka migawek ze swojego życia, tematów, które niejeden raz się w jego tomach przewijały. Obiecujący podtytuł „Autobiografia powieściopisarza” wprowadza odbiorców do świata podporządkowanego pisarskiej manierze Rotha, pofragmentowanego i usystematyzowanego – w odróżnieniu od zwykłej egzystencji. Philip Roth wielokrotnie udowadniał, że doświadczenia i przeżycia autora mogą zostać przekute w literackie tworzywo. W „Autobiografii” proponuje kilka kluczy lekturowych, nakazujących weryfikację kolejnych powieści. Wierni czytelnicy Rotha znajdą tu naprawdę wiele odniesień do zatrzymanych w fikcji pomysłów. Odbiór tego tomu będzie przebiegał zatem dwupoziomowo: po pierwsze – jako zestaw reinterpretacji wcześniejszych dzieł. Po drugie – jako przegląd podpowiedzi fabularnych. Dodatkową przyjemność stanowi śledzenie wyrazistej prozy, a także mała gra z konwencjami, jaką w autorecenzji interesującej pod względem genologicznym funduje swoim wielbicielom Roth.

Autor zdecydował się na opisanie kilku punktów ze swojego życia: prezentuje czas dzieciństwa, wrażenia z college’u, związek z kobietą, która usiłowała wykreować własną biografię przez destrukcyjne czyny, ostre reakcje środowiska żydowskiego na prowokacyjne wątki w prozie Rotha, wreszcie – otwarcie się na przedstawianie tematyki seksu. Po zakończeniu właściwej części tomu pojawia się natomiast coś, co ucieszy fanów twórczości Rotha: list od Nathana Zuckermana. Sygnał do tego, by jeszcze raz zastanowić się nad kompozycją całego tomu i nad szczerością samego pisarza. Roth krytykuje samego siebie, wytyka błędy i przemilczenia, nakazuje powtórną lekturę i weryfikowanie tez, jakie ta przynosi. Autobiografia, zamiast konwencjonalnego utworu, przeradza się w kolejną powieść, tyle że polifoniczność zamienia się tu w mnogość tematów.

Motywy, które w tomie Roth rozwija, nie mogą nikogo zaskoczyć – ale przyznać trzeba, że mimo to potrafi autor pokusić się o celne puenty czy punkty, które wywołają zdumienie czytelników. Usypia czujność odbiorców w miarę spokojnym, logicznym i przejrzystym tekstem, w którym wspomnienia z domu rodzinnego przeplatają się z silnymi doznaniami – po to, by za chwilę zaproponować oryginalne spojrzenie na wątki banalizowane. Nie da się chyba czytać tej książki bez zakodowanych w pamięci fraz i elementów fabuły z poprzednich tomów: każdy akapit uruchamia odpowiednie skojarzenia, „Autobiografia powieściopisarza” przesuwa się w stronę przewodnika po twórczości Rotha.

Philip Roth patrzy na swoje życie jak na zestaw gotowych do wykorzystania scenariuszy – i nie ma zamiaru odtwarzać jego pierwotnej formy, widać, że powrót do chaosu i nieprzewidywalności w ogóle go nie kusi. Jednym z największych atutów „Faktów” okazuje się nieustająca gra z czytelnikami i wizja samego twórcy. Rothowi nie można wierzyć do końca – chociaż wiele tu jego prawdziwych wspomnień. Największym kłamstwem i zarazem źródłem lekturowej przyjemności będzie zatem forma całej historii. To na styku treści i formy kryje się najwięcej pułapek dla odbiorców. Przy Rothu nie sposób się nudzić – kto ma ochotę na apetyczną i ciekawą opowieść, daleką od zwyczajności i rutyny, po „Fakty” powinien sięgnąć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz