Harperkids, Warszawa 2025.
Wygrane
Jory John nie ma problemu z wymyślaniem kolejnych bajkowych bohaterów – powołuje do życia w kreskówkowych opowiastkach wszystko, co da się zjeść. Wśród postaci były już między innymi ziarenko, jajko, ziemniak, ciastko czy winogrono – teraz przychodzi kolej na… Wielki Ser. Przed wypowiedzeniem tych słów należy koniecznie wziąć głęboki oddech, bo wszystko sprowadza się do podziwiania postaci. Wielki Ser jest wyjątkowym, czadowym czedarem, który ma ambicje bycia Kimś. Osiąga wszystko bez trudu – bo robi tylko to, w czym jest dobry. Nie potrafi przegrywać, bo nie jest do tego stworzony. Podtrzymuje mit bycia Wielkim Serem – zależy mu na tym, żeby wszyscy uwierzyli w jego wspaniałość. Do czasu. Bo nikt nie może zawsze wygrywać. I tym razem pojawiają się zawody, Seraton. Turniej złożony z przeróżnych konkurencji. To wtedy właśnie Wielki Ser zostaje zdystansowany przez Klinka – i to nie tylko w jednej konkurencji. Wielki Ser poznaje smak porażki i przekonuje się, jak to jest nie być w centrum uwagi. Ale porażka wcale nie oznacza tragedii – bohater dowiaduje się czegoś o sobie i o ciągłych wygranych.
Wielki Ser to bohater komiczny. Nie brakuje mu pewności siebie, a nawet pewnej pyszałkowatości, która niekoniecznie podbije jego wartość w oczach innych (w tym wypadku czytelników, którzy – lepiej, żeby tej postaci uwierzyli). Ale Jory John nie stawia na nudną i moralizatorską opowieść o tym, jak nauczyć się przegrywać. Wielki Ser przegrywać nie umie – i do tej pory nie miał okazji się tego nauczyć. A przecież kiedy na mecie wyprzedza go Klinek, a później ten mały niepozorny kawałek sera wygrywa kolejne konkursy, nawet te najbardziej absurdalne, Wielki Ser miałby powody do kryzysu. Tymczasem on zaprzyjaźnia się z przeciwnikiem, cieszy się z jego sukcesów i nawet czuje ulgę, kiedy przekonuje się, że nie zawsze musi być doskonały. Wielki Ser to przykład tego, co jest naprawdę w życiu ważne.
Cała historia operuje dynamicznym kadrowaniem i ironią, wiele tu dowcipów dla różnych pokoleń odbiorców. Wielki Ser mimo swoich słabostek da się lubić, przynosi też sporo śmiechu. To idealna propozycja dla dzieci, które uczą się czytać – chętnie sprawdzą, co przydarzyło się śmiesznemu bohaterowi. Ale to również coś dla czytelników, którzy już świadomie szukają rozrywkowych bajkowych lektur. Wielki Ser niczego nie pozwala traktować poważnie – a to trochę uczy zachowania w kryzysowych sytuacjach z prawdziwego życia. Wielki Ser pozwala na odskocznię od edukacyjnych tomików – i od pouczania, tak charakterystycznego w książeczkach dla dzieci – i dlatego jako lektura wieczorna przypadnie do gustu także dorosłym, czytającym swoim pociechom. Cała seria tego autora zasługuje na uwagę, „Wielki Ser” nie należy do wyjątków. Można jednak od tego tomiku zacząć się zaprzyjaźniać z jadalnymi bohaterami.
Recenzje, wywiady, omówienia krytyczne, komentarze.
Codziennie aktualizowana strona Izabeli Mikrut
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.
Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.
Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.
Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com
Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.
Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.
Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz