* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

czwartek, 26 czerwca 2025

Hanne Gjerde: Eternity. Wejdź do gry!

Kropka, Warszawa 2025.

Strata

Mama Kiana umarła. Chłopiec nie może się pogodzić z tą stratą, nie wie, jak ma dalej funkcjonować w tak niesprawiedliwym świecie. Choroba zabrała mu rodzicielkę, jednak pozostały wspomnienia. Dziecku to nie może wystarczyć. Na szczęście mama Kiana była projektantką gier komputerowych, a swoją pasją zdążyła się podzielić z synem. Razem tworzyli fantastyczne światy i plansze z zadaniami do wykonania. Eternity to zresztą ich wspólne dzieło, ostatnie, które ujrzało światło dzienne. Kiedyś Kian i jego mama grali razem, teraz chłopiec nie ma zamiaru wkraczać do wirtualnej przestrzeni. I gdyby nie pewna wiadomość, wysłana zresztą z konta, którym posługiwała się w grze mama, Kian nie zdecydowałby się na rozrywkę tego rodzaju. Teraz jednak dowiaduje się, że ma dobę na wypełnienie misji: wejście do Eternity, znalezienie mamy i opuszczenie gry. Stawka jest wysoka: jeśli chłopak nie wypełni zadania, zostanie uwięziony w świecie fantasy. Ale skoro i tak cierpi – może nie byłoby to takie złe rozwiązanie?

Eternity ma elementy ulubionych gier Kiana, powieściowa gra bazuje na tym, co znane jest odbiorcom-graczom. Są tu i wybuchające ptaki, i kwadratowe rośliny, miszmasz wiążący narrację z zainteresowaniami czytelników. Ale chwilowo nie o nawiązania i zapożyczenia chodzi. Liczy się spotkanie, jakiego bohaterowi brakowało. Kian w grze może spotkać swoją matkę – nie ma znaczenia, jak do tego dochodzi, tu marzenia mogą spokojnie pomieszać się z rzeczywistością i nie wszystko musi zostać wytłumaczone. Najważniejsze jest coś innego: takie spotkanie daje szansę na przepracowanie żałoby. Chłopak może zadać pytania, które wcześniej nie przyszłyby mu do głowy. Teraz jednak wie, co nie zostało powiedziane, jest bogatszy o całe swoje cierpienie i żal. Rozmowa z mamą jest trudna, zwłaszcza kiedy okaże się, że nie ma powrotu do wspólnego normalnego życia. Bo nawet fantazje mają swoje granice – przełamanie bariery śmierci byłoby tu wbrew wszelkim zasadom konstrukcji powieściowej. Kian otrzymuje jednak szansę na wyjaśnienie paru spraw i zyskanie pokrzepienia – mama powie mu rzeczy, które bohater bardzo chciałby usłyszeć. Pożegnanie, tym razem bardziej świadome, ma sens – jest wzruszające, ale nie przytłoczy czytelników, raczej zwróci ich uwagę na pewne kwestie i przyczyni się do lepszego rozumienia poczucia straty. Hanne Gjerde prowadzi tu dwa wyraźne wątki. W pierwszym koncentruje się na relacjach rodzice – dziecko. Ojciec, który od teraz musi samotnie wychowywać syna, musi nauczyć się rozmawiać z pociechą – i własne cierpienie odsunąć na dalszy plan. Matka – która przychodzi tylko w grze – skoro zyskuje głos, może podzielić się pewnymi przemyśleniami. Sam Kian także nie jest bezwolnym bohaterem bez własnych przemyśleń – nieważne, że to jego pierwsze trudne doświadczenie, musi pewne rzeczy przepracować osobiście. Drugi wątek to gra: czytelnicy, którzy lubią wirtualne rozrywki, będą tu cieszyć się opisami kolejnych komplikacji i wyzwań na planszach. Fabuła gry nawet nie musi być do końca jasna dla odbiorców, liczy się tylko zasygnalizowanie wirtualnej przestrzeni i prawdziwości gry. Powieść o żałobie jest trudna i niewygodna, ale jest też atrakcyjna dla dzisiejszych małych odbiorców.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz