* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

środa, 31 stycznia 2024

David Aguilar, Ferran Aguilar: Życie z klocków. Opowieść o chłopaku, który zbudował samego siebie

Agora, Warszawa 2023.

Jedenasty palec

Trzeba było prostej pokazówki, żeby uświadomić rodzicom, że chociaż ich syn przyszedł na świat bez jednego przedramienia, może wieść normalne i satysfakcjonujące życie, a do tego – osiągać wszystko, co sobie wymarzy. Wystarczyło przedstawić im dziecko, które również nie miało jednej ręki – i które mimochodem samodzielnie zawiązało sobie but. Ferran Aguilar, który w tym momencie uwierzył, że nie ma się co załamywać i poddawać, lekcję, jaką otrzymał, przekazał swojemu synowi – Davidowi – najlepiej jak potrafił. I o tym właśnie jest „Życie z klocków”. To historia, która mogła się potoczyć w różnych kierunkach, ale rozwinęła się w sposób najbardziej nieoczekiwany. Krótka autobiograficzna refleksja dająca nadzieję wszystkim, którzy urodzili się z innymi niż normatywne ciałami – i wszystkim, którzy uważają, że istnieje coś takiego jak niepełnosprawność. David Aguilar pokazuje, że w jego przypadku to słowo nie ma żadnego sensu.

Nikomu nie brakuje jedenastego palca, znakomita większość czytelników nawet by o takim deficycie nie pomyślała – i tak właśnie czuje się chłopiec, który ciągle jest pytany, czy nie brakuje mu ręki. David swoją cielesność oswaja przeważnie śmiechem, chociaż nie brakuje w jego egzystencji momentów katastrof i problemów – kiedy łamie mu serce pewna dziewczynka w szkole, kiedy nie jest w stanie zdać do następnej klasy albo kiedy musi wymierzyć sprawiedliwość i dać nauczkę koledze, który przekroczył granice dręczenia. Bohater i autor tomu „Życie z klocków” najpierw uczy się przełamywania trudności: dowiaduje się, że może – jak inne dzieci – jeździć na rowerze (wystarczy skonstruować odpowiednie trzymadło, bo protezy Aguilar raczej nie używa), później jeździ na szkolne wycieczki i składa origami. Wiązanie butów to czynność naturalna i niewyzwalająca refleksji, ale takim zajęciem staje się też składanie modeli z klocków Lego. David Aguilar uwielbia łączyć elementy układanek, ale o wiele bardziej podoba mu się tworzenie nowych konstrukcji. Jako dziewięciolatek buduje sobie namiastkę ręki – jeszcze nieidealną i toporną, ale sprawdzającą się w zwykłych czynnościach. I chociaż protezy wciąż nie potrzebuje – bo świetnie nauczył się używać własnego ciała – to ciągle wymyśla, jak udoskonalić naiwny projekt. Z jednej strony jest tu wielkie wsparcie ze strony rodziców i ogromna bezwarunkowa miłość babci – podstawa, która daje siłę chłopakowi. Jako nastolatek David Aguilar może napsuć sporo krwi najbliższym – ale walczy o samego siebie. Z drugiej strony – jest tu dążenie do sprawdzania własnych sił: David nie boi się przełamywania granic. Realizuje śmiałe pomysły, co doprowadza go na sam szczyt. Wygłoszenie mowy na zakończenie szkoły to zaledwie jedno z wyróżnień. Lego – obiekt dziecięcych marzeń – i NASA czekają, a Ferran Aguilar – od początku własnym przykładem dający nadzieję – pomaga w informowaniu świata o wielkim i niespodziewanym sukcesie. Co ciekawe, w „Życiu z klocków” lista podziękowań jest bardzo długa (i wyliczeniowa, a nie narracyjna). Najważniejsze jednak autor zapewnia odbiorcom: uświadamia im, że rzeczywiście żadne ograniczenia nie mogą przeszkodzić w realizowaniu pasji.

Ciekawie od strony narracyjnej jest ta książka poprowadzona: autor nie tylko wprowadza spoilery, żeby przykuć uwagę czytelników, ale też posługuje się synestezyjnymi wstawkami dla pokazania własnej codzienności: prowadzą go kolory lub rozbłyski świateł – to coś, co uniezwykla jego codzienność. Podkreśla Aguilar, jak okrutni mogą być rówieśnicy (jest tu zwłaszcza jeden czarny charakter), ale też – jak wielką siłę daje przyjaźń i wspólna zabawa. Udowadnia czytelnikom, że nie wolno się poddawać w żadnej sytuacji – i dzięki temu, że sam zrealizował wielkie marzenie, funduje atrakcyjną – chociaż niezbyt długą – lekturę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz