* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

środa, 29 czerwca 2022

Kocham cię, mamo

Harperkids, Warszawa 2022.

O miłości

Kolejna kartonowa książeczka, której tytuł zdradza wszystko: "Kocham cię, mamo" to propozycja dla dzieci - lektura przed snem, kojąca i wyciszająca, a jednocześnie wskazująca na to, że miłość do matki zawsze jest wielka i głęboka, także w świecie zwierząt. Na kolejnych rozkładówkach lub stronach pojawiają się zwierzęta różnych gatunków - goryle, kangury, foki, mnóstwo stworzeń, które mają jeden cel: przypomnienie, że miłość dziecka do matki i matki do dziecka jest zawsze nieograniczona. Ten tomik jest jednym wielkim wyznaniem miłości, przyda się wszystkim maluchom, które chcą się nauczyć mówić o uczuciach. Przekonają się, że nie należy się wstydzić miłości do matki, bo to zjawisko, o którym każdy chciałby wołać. Bezimienni bohaterowie tego tomiku przeżywają z mamami zwyczajne przyjemności: spędzają czas na zabawach albo na codziennych czynnościach, które - dzięki towarzystwu - zamieniają się w warte uwagi momenty. Wiadomo, że mama kocha najbardziej - nawet jeśli tą miłością obdarzać musi jeszcze liczne rodzeństwo. Mama jest najlepszą towarzyszką zabaw, mama zapewnia poczucie bezpieczeństwa i przegania nudę. Mama jest zawsze w pobliżu i czuwa, żeby nie stała się żadna krzywda. Mama wymyśla kolejne przygody. Z mamą jest najlepiej - przekonują się o tym kolejne zwierzęta. W związku z tym "Kocham cię, mamo", tomik kartonowy w serii Akademia Mądrego Dziecka znajdzie uważnych słuchaczy (lub czytelników) - za sprawą wspólnoty doświadczeń.

Książka jest picture bookiem z ruchomymi elementami: bardzo grube kartonowe strony kryją w sobie "mechanizmy": koła do obracania, części strony do wysuwania, albo okienka do otwierania - za każdym razem jest to droga do wzbogacenia ilustracji o nowy element, fragment rymowanki albo - o wprowadzenie do rysunku mamy lub dziecka. Czasami ruchome części pozwalają też na uzupełnienie akcji o to, co pojawiło się w rymowance - czyli, na przykład, kiedy kangurzątko ćwiczy podskoki, będzie można je zanimować dzięki kompozycji rysunku. Czasami wiąże się to z niespodziankami: dzieci nie wiedzą, co uda im się odkryć na obrazkach po poruszeniu częścią strony. Zasady są najmłodszym znane, bo nie jest to pierwsza tak przygotowana książeczka - ale z pewnością urozmaica lekturę i sprawia, że dzieci potraktują tomik jak zabawkę i szybciej przekonają się do czytania, a być może zechcą też samodzielnie ćwiczyć tę sztukę.

Ilustracje w książeczce są bardzo ładne i mogą przypaść do gustu nie tylko dzieciom. Chociaż momentami dość cukierkowe (ale temat to uzasadnia), nie są nadmiernie upraszczane i podporządkowywane kilkulatkom, da się oglądać tę publikację z przyjemnością. Najsłabszym elementem staje się - niestety - warstwa tekstowa. Wiadomo, że nie ma tu co czekać na wyszukane fabuły, tomik polega na wyliczeniu zabaw lub scenek z mamami. Problem w tym, że rymy, jakie proponuje w tłumaczeniu Katarzyna Grzyb, są najbardziej oklepane i częstochowskie: albo gramatyczne, albo wyeksploatowane do granic możliwości. Jeśli komuś zależy na mniej naiwnych sformułowaniach, tu będzie zgrzytać zębami i żałować, że w ogóle nie została ta opowiastka przerobiona na prozę. Przydałoby się - nawet przy tomikach dla najmłodszych - pilnować także formy, żeby kształtować gust literacki od pierwszych lat życia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz